Advertisement
Menu

Mistrz pokonany

W 7. kolejce Euroligi Real Madryt pokonał broniący tytułu Efes. Królewscy dzięki temu wskoczyli na 6. miejsce w tabeli.

Foto: Mistrz pokonany
Fot. Getty Images

Real Madryt pokonał broniący tytułu Efes i dopisał do dorobku czwarte zwycięstwo w Eurolidze. Królewscy prowadzili od początku do samego końca, ani razu nie musieli gonić wyniku. Można stwierdzić, że udało się osiągnąć równowagę w grze, o czym dosyć dużo na konferencji prasowej przed meczem mówił Chus Mateo. Madrytczycy dobrze grali w obronie, zatrzymując ataki Efesu i zbierając piłki, ale nieźle wypadali w ofensywie. Tam odpowiedzialność za zdobywanie punktów rozłożyła się na wielu zawodników, co okazało się kluczowe, bo gościom brakowało trochę wsparcia dla kluczowych graczy.

Królewscy otworzyli mecz bardzo dobrze i od razu wysunęli się na prowadzenie. Tradycyjnie obecność takich zawodników jak Tavares, Yabusele czy Deck dawała drużynie przewagę w walce pod tablicami. Do tego Efes miał problemy przy rzutach z dystansu i gospodarze to wykorzystali. Zawodnicy ze Stambułu próbowali utrzymać się w grze poprzez akcje pod kosz, gdzie przede wszystkim szukany był Žižić. Jednak to nie wystarczyło im na dogonienie Realu Madryt i po dziesięciu minutach gospodarze prowadzili 26:19.

W drugiej części przewaga Blancos osiągnęła wartość dwucyfrową, ale Efes walczył o powrót do gry. Turcy dalej nie trafiali z dystansu, więc kontynuowali taktykę nastawioną na grę blisko kosza. Pozwalało im to na rzuty za dwa punkty, ale też korzystali z fauli madrytczyków, którzy próbowali zatrzymywać rywali poprzez agresywną obronę. Na szczęście podopieczni Mateo nie zwalniali tempa w ataku i w połowie rywalizacji prowadzili 54:43.

Po zmianie stron Hezonja dał Realowi Madryt 15 punktów przewagi. Wyglądało to nieźle, ale właśnie wtedy Efes zaczął trafiać z dystansu. Rozpoczął znakomity dzisiaj Clyburn, a w jego ślady poszli Micić czy Bryant. Efes poprzez serię 10:0 wrócił do gry. Królewscy trochę byli tym zaskoczeni i przed ostatnią kwartą nie mogli być niczego pewni (69:63).

W czwartej części rywalizacji Real Madryt zaczął lepiej od Efesu i odzyskał wcześniejszą przewagę. Ważny był między innymi rzut Llulla za trzy punkty. Aktywni na parkiecie były też Hanga oraz Deck. Turcy nie mieli pomysłu, jak zatrzymać ofensywę, która dysponuje takich wachlarzem ataków. Królewscy nie pozwolili gościom nawet na krótką myśl o powrocie do gry. Real Madryt wygrał i ma już w Eurolidze cztery zwycięstwa na koncie.

94 – Real Madryt (26+28+15+25): Hanga (11), Deck (13), Tavares (8), Yabusele (11), Musa (9), Abalde (4), Hezonja (9), Rodríguez (2), Poirier (13), Cornelie (4), Llull (10).

85 – Efes (19+24+20+22): Beaubois (2), Clyburn (25), Pleiß (4), Micić (15), M’Baye (0), Bryant (9), İlyasoğlu (0), Taylor (13), Polonara (0), Žižić (17), Dunston (0).

Statystyki | Tabela

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!