Senne zwycięstwo
W meczu 14. kolejki La Ligi Real Madryt wygrał z Cádizem 2:1. Gole dla Królewskich strzelali Éder Militão, Toni Kroos, a dla gości z Kadyksu do siatki po fatalnym błędzie Thibaut Courtois trafił Lucas Pérez.
Fot. Getty Images
Już w pierwszej akcji mogliśmy oglądać próbę ataku na znajdującego się akurat przy piłce Viníciusa. Klasyka ostatnich tygodni, o ile nie miesięcy. Naprawdę bardzo chciałbym wspomnieć tutaj o wielu pięknych i zakończonych sukcesem zagraniach piłkarzy Realu Madryt. Zagraniach zarówno efektownych, jak i efektywnych. Nie zamierzam jednak owijać w bawełnę i naginać rzeczywistości. O pierwszych 45 minutach nie można napisać wiele dobrego. I uwierzcie, że użyłem w tym miejscu potężnego eufemizmu.
Jeśli ktoś oczekiwał, że Królewscy od pierwszej minuty będą częstować swoich kibiców urodziwymi i pełnymi polotu akcjami ofensywnymi, to srogo się zawiódł. Cechą najczęściej prezentowaną przez Real w początkowym fragmencie spotkania była niedokładność. Prócz tego brakowało również tej mitycznej intensywności. Bo jak to inaczej określić, skoro nawet Fede Valverde wydawał się dziwnie ospały?
Gdyby nie sytuacja z 28. minuty, kiedy to Rodrygo przed polem karnym został uderzony w tył głowy przez Faliego (po żółtej kartce obejrzeli obrońca gości oraz próbujący przemówić mu do rozsądku Vinícius, VAR oczywiście nawet nie zareagował), i w końcu bramka Édera Militão, przez całą pierwszą odsłonę można było spokojnie ucinać sobie smaczną drzemkę. No, może jeszcze należałoby dodać do tego strzał z dystansu Alfonso Espino, który wylądował na poprzeczce.
Cádiz uporczywie i bardzo skutecznie utrudniał grę podopiecznym Carlo Ancelottiego. Najbardziej odczuł to na własnej skórze, a jakże, Vinícius. Inna sprawa, że Los Merengues też nie robili zbyt wiele, by wyraźnie zaznaczyć swoją dominację nad przeciwnikiem poprzez podwyższenie wyniku. Druga część tego nie zmieniła. Poza kontrą, która zakończyła się zablokowanym uderzeniem Fede Valverde, znów wiało nudą. Jednym z niewielu promyków nadziei była postawa Toniego Kroosa, który bardzo chciał zaktywizować swoich kolegów. Z wielu względów średnio mu to wychodziło, więc w końcu wziął sprawy w swoje nogi, a konkretnie w prawą nogę. Kiedy w 70. minucie piłka po odbiciu od Izy Carceléna spadła przed szesnastkę, Niemiec długo się nie zastanawiał i huknął z powietrza, nie pozostawiając szans Jeremíasowi Ledesmie.
W tamtym momencie wydawało się, że tego wieczoru nic złego Los Blancos już nie spotka. Ale ogień emocji na nowo postanowił rozpalić Thibaut Courtois. Belg fatalnie interweniował po strzale Théo Bongondy, dzięki czemu do dobitki dopadł Lucas Pérez, zdobywając bramkę kontaktową dla Los Piratas. Tym samym golkiper Królewskich odebrał samemu sobie niepowtarzalną szansę na zachowanie pierwszego czystego konta w tym sezonie ligowym. Nic z tego, Thibaut.
Gorąco było do samego końca, ale trzy punkty zostały w Madrycie. Choć przecież wszyscy wiemy, że nie tak to powinno wyglądać. Nie powinniśmy do ostatnich sekund drżeć o wygraną z Cádizem, nie powinniśmy z tymże Cádizem stracić gola. Luka Modrić nie powinien pudłować, mając przed sobą tylko i wyłącznie zachęcającą swoją pustością bramkę, a Thibuat Courtois nie powinien w tak niewytłumaczalny sposób wyciągać do rywala pomocnej bramkarskiej rękawicy. Ostatnimi czasy w Realu Madryt sprawy ewidentnie nie wyglądają tak, jak powinny, a dziś – mimo zwycięstwa – mogliśmy się w tym tylko utwierdzić. Cóż, najlepszą informacją w całym tym zamieszaniu z pewnością są zgarnięte trzy oczka. Jakkolwiek w przypadku mistrza Hiszpanii i Europy to brzmi.
Piłkarzom gratulujemy zatem sukcesu, a sobie samym możemy pogratulować, jeśli w żadnym z wielu niesamowitych momentów tego piłkarskiego „widowiska” mimowolnie nie opadła nam powieka. Bo to naprawdę wielki wyczyn.
Real Madryt – Cádiz 2:1
1:0 Militão 40’
2:0 Kroos 70'
2:1 Lucas Pérez 82'
Real Madryt: Courtois; Lucas (88' Nacho), Militão, Alaba, Mendy; Tchouaméni, Kroos, Modrić (85' Camavinga); Valverde, Vinícius i Rodrygo (82' Ceballos)
Cádiz: Ledesma; Iza, Fali, Cala (73' José Mari), Espino; Alejo (56' Bongonda), Rubén Alcaraz (56' Ocampo), Fede San Emeterio, Sobrino (78' Negredo); Álex, Lozano (72' Lucas Pérez)
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze