Courtois: Sami już nie wiemy, kiedy jest ręka, a kiedy nie
Thibaut Courtois udzielił pomeczowego wywiadu po remisie z Gironą. Prezentujemy zapis słów jak zawsze szczerego Belga.
Fot. Getty Images
– Uważam, że mierzyliśmy się z rywalem, który umiał się utrzymywać przy piłce i znajdować przestrzenie. Kiedy z przodu nie było szans na stworzenie sobie okazji, wycofywali futbolówkę i konstruowali akcje od nowa. Girona była też szczelna w obronie, przez co trudno nam było zagrozić bramce. Potrafiliśmy się zbliżyć do pola karnego, ale przed przerwą nie zdołaliśmy strzelić gola. Przy prowadzeniu pomyśleliśmy, że wygramy, ale potem niestety przytrafił się karny dla gości. Nie zdążyliśmy już zareagować.
– Nie widziałem powtórki sytuacji, po której sędzia podyktował jedenastkę, więc nie będę wydawał osądów. Słyszałem jednak, że ręka była po rykoszecie. Marco mówi, że najpierw dotknął piłki klatką piersiową i dopiero potem ręką. Z tego, co słyszałem na początku sezonu na szkoleniu z sędziami, jeśli sam sobie nabijesz rękę, to nie ma karnego. Nie sądzę, że zostałoby to odgwizdane w Lidze Mistrzów. Dziś jednak sędziowie stwierdzili, że była ręka i tyle. To bardzo dziwne. Raz jest ręka, raz jej nie ma. Sami już nie wiemy, kiedy jest, a kiedy jej nie ma. Musimy jednak też uderzyć się w pierś, ponieważ mieliśmy sytuacje, które zepsuliśmy. Trzeba iść dalej. Przewaga stopniała, ale wciąż jesteśmy liderami. Zostały dwie ligowe potyczki przed mundialem i trzeba je wygrać.
– Akcji z anulowanym golem Rodrygo również nie widziałem dobrze, ponieważ wszystko działo się daleko ode mnie. Jeśli masz rękę na piłce, w teorii nikt nie może już jej dotknąć. Jeśli to tego typu przypadek, bramka została słusznie anulowana. Jak jednak wspomniałem, nie mogłem dokładnie tego zobaczyć.
– Nie sądzę, by ostatnie potknięcia były spowodowane tym, że myślimy już o mundialu. W tym tygodniu zwyczajnie nie stanęliśmy na wysokości zadania. Myślę, że zabrakło trochę rytmu. Gdy rywal broni tak dobrze, jak Girona, sprawa naturalną koleją rzeczy się komplikuje. W środę gramy w Lidze Mistrzów i musimy wygrać, by zachować pierwsze miejsce w grupie. Potem natomiast mierzymy się z Rayo na ich stadionie, gdzie zawsze gra się ciężko. Z Kadyksem czeka nas z kolei podobny mecz do tego dzisiejszego. Trzeba wygrać trzy spotkania i szczęśliwym udać się na mistrzostwa świata.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze