Advertisement
Menu

Ekonomiści

Gdybyśmy musieli przyznać Realowi Madryt jakiś tytuł naukowy w konkretnej dziedzinie, to najpewniej postawilibyśmy na profesora zwyczajnego nauk ekonomicznych.

Foto: Ekonomiści
Fot. Getty Images

„Europejskie kluby go nienawidzą! Znalazł jeden prosty sposób, by odnieść sukces… ”, napisalibyśmy, gdyby przyszło nam złośliwie rozsyłać mailowy spam. Ani pandemia, ani kluby państwa, ani inflacja nie były w stanie zachwiać stabilnością i nadszarpnąć pozycji Królewskich w Europie. Nie były do tego potrzebne żadne ryzykowne ruchy, nieczyste gierki, ani tym bardziej finansowe dźwignie. Wystarczyło jedynie trzymać się w pełnym przekonaniu sensownie opracowanego wcześniej planu.

Zamiast ściągać piłkarzy za wielkie pieniądze, brać za o wiele mniejsze sumy utalentowanych i młodych, a następnie samemu robić z nich światowego formatu gwiazdy. Zamiast działać gwałtownie, wziąć głęboki oddech i zastanowić się, czy faktycznie gra jest warta świeczki. Zamiast przemawiać krzykiem do świata z pozycji siły, mówić ciszej, ale pewnym tonem głosu. Zero wypadów do Sopotu w garniturze Armaniego wziętym na kredyt i późniejszych powrotów ostatnim pociągiem Szybkiej Kolei Miejskiej do Wejherowa. Nawet gdy Real zdecydował się już rozbić bank na Auréliena Tchouaméniego, to najpierw dokonał dokładnego rozeznania, a następnie zdołał jeszcze ubić świetny interes na sprzedaży Casemiro.

Pojęcie ekonomii wcale nie wiąże się jednak wyłącznie z odpowiednim gospodarowaniem pieniędzmi. W słownikowej definicji przeczytać możemy, że ekonomia to „nauka badająca sposoby podejmowania decyzji o zastosowaniu rzadkich zasobów oraz skutków tych decyzji w procesie produkcyjnym, podziale i wymianie” lub też „umiejętność oszczędnego, racjonalnego gospodarowania czymś”. Przy tak napiętym kalendarzu olbrzymie znaczenie ma także ekonomiczne szafowanie wysiłkiem. I na tym polu Real Madryt udowadnia, że powinien być na poważnie brany pod uwagę przez Królewską Szwedzką Akademię Nauk.

Pomimo grania w zasadzie co trzy dni swoim działaniem w fazie grupowej Los Blancos doprowadzili do sytuacji, w której mogą się poczuć trochę niczym uczeń, który w połowie czerwca jest już pewien nie tylko promocji do następnej klasy, ale i paska na świadectwie. Przez chwilę trzeba jeszcze pochodzić do szkoły, ale w praktyce można już zastanawiać się nad tym, co dalej. Podopieczni Carlo Ancelottiego są bowiem pewni awansu z grupy i muszą jedynie przypilnować pierwszego miejsca. By w praktyce je stracić, musielibyśmy tak naprawdę wiedzieć, że ktoś planuje nas okraść, a następnie zostawić otwarte drzwi do domu i wybyć gdzieś na całą noc. Tego typu sytuacja przy morderczym wręcz terminarzu jest luksusem, na jaki pozwolić może sobie naprawdę niewielu.

Do zapewnienia sobie rozstawienia w fazie pucharowej wystarczy nam dziś jeden punkt. By jednak go zdobyć, mimo wszystko trzeba jeszcze przez chwilę wstrzymać się z zakładaniem klapków i kupnem kremu z filtrem. Bo nawet jeśli możemy sobie pozwolić na pewne rozluźnienie, to jednak wciąż należy pamiętać, że w Lipsku spotkamy rywala, dla którego starcie z Realem ma olbrzymie znaczenie. Gospodarze na ten moment plasują się na drugiej pozycji, jednak przewaga nad Szachtarem wynosi zaledwie jeden punkt, a w perspektywie zostaje jeszcze bezpośrednia potyczka z Ukraińcami w ostatniej serii gier. Na lekceważącym podejściu możemy więc srogo się przejechać.

Jako Real Madryt, obrońca tytułu, czysta przyzwoitość nakazuje nam zachowanie klasy do samego końca. Mężczyznę podobno poznaje się nie po tym, jak zaczyna, ale jak kończy. W przypadku Królewskich słynne stwierdzenie Leszka Millera nie znajduje jednak zastosowania. Los Blancos są zobowiązani do tego, by zarówno dobrze zaczynać, jak i dobrze kończyć. Fajnie, że nie mamy noża na gardle, ale status społeczny mimo wszystko zobowiązuje do trzymania się pewnych wzorców zachowań.

Dziś więc może i nie będziemy odpalać meczu, trzęsąc się z emocji, ale i tak będziemy wymagać. Jako fani Realu jesteśmy do tego po prostu zobowiązani. Piłkarz, który tego podejścia nie rozumie, po prostu nigdy nie zakłada białej koszulki.

* * *

Początek meczu o godzinie 21:00. Transmisję będzie można obejrzeć na kanale Polsat Sport Premium 3 w serwisie CANAL+ online.

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Kurs na wygraną Królewskich wynosi aż 2,60, a na zwycięstwo bez czystego konta aż 4,10.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!