Florentino: Piłkarze idą, gdzie chcą iść, a Neymar chciał przejść do Barcelony
W Barcelonie ruszył drugi proces o korupcję i oszustwo przy transferze Neymara. We wtorek jako świadek swoje zeznania złożył Florentino Pérez.
Fot. Getty Images
Początkowo informowano, że Neymar został wykupiony w 2013 roku z Santosu za 17,1 miliona euro, z których 40% powędrowało do firmy DIS posiadającej taką część praw do zawodnika. Następnie przyznano się do wypłaty dodatkowych 40 milionów euro dla firm ojca i zawodnika. Jak rzucił swego czasu Sandro Rosell jako prezes Barcelony, „Neymar kosztował 57 milionów i kropka”. Potem dziennik El Mundo jako pierwszy podawał, że kwota była dużo wyższa. Ostatecznie przynajmniej oficjalnie Santos miał otrzymać ponad 35 milionów euro, a zawodnik i ojciec 60 milionów euro, gdy DIS otrzymał zaledwie 6,8 miliona euro.
W 2017 roku zakończył się pierwszy proces sądowy w tej sprawie po tym, jak socio Barcelony złożył w grudniu 2013 roku pozew przeciwko nieodpowiedniemu zarządzaniu działaczy Barcelony przy pozyskaniu Neymara. Ostatecznie Barcelona jako podmiot prawny przyznała się do oszustw podatkowych w latach 2011 i 2013, co było pierwszym takim przypadkiem w historii futbolu. Klub zapłacił ponad 5,5 miliona euro grzywny po wcześniejszym dopłaceniu ponad 13,5 miliona euro zaległego podatku. Co należy podkreślić, byli prezesi Josep Maria Bartomeu i Sandro Rosell uniknęli jakiejkolwiek odpowiedzialności i skazana została jedynie Barcelona.
Teraz w poniedziałek ruszył drugi proces w tej sprawie, jaki wytoczyła grupa DIS, która poczuła się oszukana po tym, jak otrzymała swoje 40% z zaledwie 17 milionów euro, gdy Barcelona zapłaciła za piłkarza razem z podatkami, jak ostatecznie dzisiaj wiadomo, ponad 100 milionów euro. Prokuratura zgodziła się ze skargą DIS i ostatecznie żąda: 2 lat więzienia i 10 milionów euro grzywny dla Neymara; 5 lat więzienia i 10 milionów euro grzywny dla Rosella; 2 lat więzienia i 10 milionów euro grzywny dla ojca piłkarza; roku więzienia dla matki zawodnika; 3 lat więzienia dla reprezentanta Santosu; 8,44 miliona euro grzywny dla Barcelony jako klubu; 7 milionów euro grzywny dla Santosu jako klubu. Sam DIS żąda odszkodowania w wysokości 150 milionów euro oraz 5 lat więzienia dla zawodnika i po 8 lat więzienia dla Rosella i Bartomeu.
* * *
Wśród 18 świadków powołanych na te rozprawy znalazł się Florentino Pérez. Wszystko przez to, że DIS do materiału dowodowego załączył jego wypowiedzi z czerwca 2013 roku i programu Punto Pelota [dzisiejsze Chiringuito]: „Po pierwsze, Neymar to wspaniały zawodnik, który był wśród naszych celów. Faktycznie był nim od wielu lat. Ostatnio zadzwoniono do nas, bo jego przyjazd do Europy przyśpieszono o rok. Zadzwonił Santos, z którym miał kontrakt do 2014 roku. Jeśli miał odejść wcześniej, trzeba było negocjować z Santosem. Porozmawialiśmy i zobaczyliśmy, o co tam chodziło. Jak już mówiłem wiele razy, to mocno naruszało nasz ekosystem, całe te negocjacje... Gratulujemy Barcelonie, że go sprowadziła”, powiedział wtedy Florentino.
Zapytany wtedy o to, ile Neymar kosztowałby Real, jeśli Barcelona na tamten moment mówiła o 57 milionach euro, a Florentino opowiadał w innych rozmowach o 150 milionach euro, prezes odpowiedział: „Nie chcę rozmawiać o pieniądzach. Mówię, że istniały wtedy negocjacje z klubem, rodziną gracza i funduszem, który miał do niego 40% praw. Do tego dochodziły wypłaty dla piłkarza. Wskazuję, że to wszystko nie wpisywało się w naszą politykę. [prowadzący pyta o 150 milionów euro] Cóż, dobrze to sumując i przekształcając kwoty netto w brutto, to byłaby przynajmniej właśnie taka kwota, tak. [Barcelona mówi o 57 milionach euro?] Jasne jest, że mówimy o innych rzeczach. To na pewno. Nie wiem, o czym mówią oni, ale ja mówię o kwocie, którą wydalibyśmy, gdy bierzemy pod uwagę wszystkich uczestników tej operacji. To ta czwórka, o jakiej mówiłem. Tyle”.
* * *
Florentino Pérez stawił się we wtorek w sądzie w Barcelonie poprzez wideokonferencję i w taki sposób złożył swoje zeznania. Media informują, że prezes Królewskich potwierdził 45-milionową ofertę Realu Madryt dla Santosu, do czego doszła w swoim śledztwie prokuratura. „Interesowaliśmy się 10 lat temu tym piłkarzem. Wiedziałem od dyrekcji sportowej, że on chce odejść z Santosu. Ja jednak z nikim nie rozmawiałem w sprawie tego transferu. Nie pamiętam żadnej rozmowy z nikim z grupy DIS, bo nie uczestniczyłem w tej operacji. Jeśli na coś nie odpowiedzieliśmy w ich pytaniach, to dlatego, że nie mieliśmy nic do powiedzenia. Nasze wszystkie oferty były oficjalne i są zapisane w dokumentach klubu”, przekazał Hiszpan. Dodał też stwierdzenie, które cytują dzisiaj media: „Piłkarze idą, gdzie chcą iść. Neymar chciał przejść do Barcelony i dlatego tam przeszedł”.
Sam Neymar w swoich wyjaśnieniach jako jeden z oskarżonych przyznał, że miał opcję odejścia do Realu Madryt, ale wybrał Barcelonę, bo kierował się sercem i było to jego marzenie. Zawodnik podkreślił, że nie uczestniczył w rozmowach kontraktowych, bo zajmował się tym jego ojciec, a on tylko podpisywał podsuwane mu dokumenty. Ojciec piłkarza potwierdził, że Neymar od dziecka marzył o Barcelonie, chociaż Real Madryt oferował opcję transferu już od 2009 roku.
Raúl Sanllehí, ówczesny dyrektor Barcelony ds. futbolu, w swoich zeznaniach przekazał, że latem 2011 roku Katalończycy dogadali się z Santosem na odłożony w czasie transfer za 45+10 milionów euro, ale po trzech dniach usłyszeli, że Brazylijczycy mają ofertę na 60 milionów euro od Realu Madryt. Z tego powodu Blaugrana zaczęła negocjować na boku z ojcem gracza, podpisując indywidualne porozumienie na transfer w 2014 roku z karą za zerwanie w wysokości 40 milionów euro. Kara wynosiła także 100 milionów euro na rok 2013.
Właśnie dlatego Florentino przekazał, że oferta Królewskich opiewała na 45 milionów euro i wszystkie rozmowy oraz propozycje jego klubu są udokumentowane. Prezes Realu Madryt dodał, że nie miał pojęcia o pobocznych klauzulach podpisanych między Barceloną a samym zawodnikiem i że gdyby doszło do transferu gracza do Madrytu, trzeba byłoby dopłacić coś za zerwanie porozumienia z Blaugraną.
Z kolei André Cury, ówczesny skaut Barcelony w Brazylii, przekazał, że Santos dogadał się z Realem Madryt na kwotę większą od tej proponowanej przez Barcelonę. Jego zdaniem Królewscy byli gotowi wyłożyć na całą operację nawet 160 milionów euro. Prezes Sandro Rosell nie miał zamiaru targować się z Santosem, co doprowadziło do pobocznych rozmów z samym piłkarzem i jego ojcem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze