Advertisement
Menu
/ marca.com

Jovićević: Madridismo to walka, walka i walka bez względu na wszystko

Trener Szachtara Donieck udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Igor Jovićević opowiadał o przeszłości i obecnej sytuacji swojego zespołu.

Foto: Jovićević: Madridismo to walka, walka i walka bez względu na wszystko
Fot. Getty Images

Czy tydzień po meczu w miejscu, które nazwałeś świątynią futbolu, Bernabéu, nadal masz optymistyczne podejście?
Takie sami: że to, co nie wystarczyło przeciwko najlepszej drużynie na świecie, wystarczy przeciwko wielu innym. Wiele rzeczy zrobiliśmy dobrze, będąc wiernymi sobie. Nasz gol przyszedł po 10 podaniach bez dotknięcia piłki przez Real, a to nie jest łatwe! Nie potrzebują wiele, by cię zabić. Mogą pozwolić ci grać, nie tak jak inni, ale ich jakość zabija cię w przejściach. Nie przeszkadza im brak błysku, bo wiedzą, że jest on zabójczy.

Czy odczuwasz duże ciśnienie?
Nikomu nie jest łatwo grać na Bernabéu, zwłaszcza nie tak młodej drużynie jak nasza. Dla mnie był to dopiero trzeci mecz w Lidze Mistrzów. Graliśmy bardziej sercem niż doświadczeniem. W pierwszej pół godzinie czuliśmy presję, hałas stadionu, nerwy. Cierpieliśmy, oczywiście. A jak widzieliśmy, że mecz nie idzie na 7:1, o czym mówił Kroos, to myślisz o tym 2:2, na które Mudryk miał bardzo dobrą szansę.

Co może się zmienić w Warszawie?
Nie gramy u siebie. Tak to już jest. To nie to samo. Jest to utrudnienie. Tego, czego doświadczyliśmy w Lipsku czy na Bernabéu, nie mamy: tego ciepła, tej zachęty od całego stadionu, tego pchnięcia, gdy wątpisz. Będą tam Ukraińcy, ludzie, którzy niestety musieli opuścić swoje domy z powodu brutalnej wojny. To nie jest nasz stadion. Wiadomo jednak, że to nie to samo, co gra na Bernabéu. Real będzie taki sam.

Co to zmienia, że Modrić może grać?
Wszystko! Generuje wielką przewagę. On i Kroos zarządzają meczami. Nie można wywierać presji na Luce. Opiera się wszystkiemu, bo ma prowadzenie, drybling, krótkie i długie podania. I z roku na rok jest bardziej mobilny. On jest wyjątkowy. W ostatnich czterech latach grał najlepszy futbol w swoim życiu. Wydaje się, że tańczy. Zobaczymy czy Ancelotti będzie rotował, ale to nie będzie miało znaczenia, to będzie Real i oni zawsze będą faworytami.

Luka jest synem wojny bałkańskiej, ty za młodu też doświadczyłeś tego barbarzyństwa. A 30 lat później…
To bardzo smutne. Teraz powinienem spodziewać się pytań taktycznych, ale wiem, że tak nie może być. Musiałem opuścić kraj z powodu wojny, zostawić za sobą moje wielkie marzenie, którym była gra dla Dinamo Zagrzeb, tak jak mój ojciec. Musiałem podjąć drastyczną decyzję, ale była dobrym wyborem, bo trafiłem do Madrytu, do najlepszego klubu na świecie. Te wybory mnie ukształtowały i oszlifowały jako osobę. Przekazali mi wartości, którym hołduję do dziś: szacunek, zaangażowanie, solidarność, nigdy niepoddawanie się, gdy sytuacja jest trudna. To właśnie jest madridismo, walka, walka i walka bez względu na wszystko. To wartości takich ludzi jak Juanito, Raúl, z którym identyfikuje się madridismo.

Luka to trudniejsza historia.
Absolutnie. Wiele wycierpiał i widać to w charakterze, jaki ma teraz. On przezwycięża wszystko. Każdy Chorwat jest z niego dumny, jako z osoby i jako piłkarza.

Czy w obliczu tego, co przeżywają twoi zawodnicy, jesteś bardziej psychologiem niż trenerem?
Muszę zachować równowagę. Już teraz trudno jest przygotować się do meczów taktycznie, zwłaszcza gdy gra się z lepszymi zespołami. Mamy talent i dyspozycję, ale potrzebujemy czasu i musimy rozegrać więcej takich meczów jak te przeciwko Realowi. Ale jest jeszcze aspekt psychologiczny. Każdy w klubie, łącznie z zawodnikami, ma rodzinę w strefie konfliktu. Codziennie są telefony. Nie mogę patrzeć w inną stronę. Zawsze wymagam maksimum, ale muszę być wrażliwy na to, co widzą. Widzimy i czytamy o walkach w miejscach, gdzie moi gracze mają członków rodziny. Nie mogę być niepomny na to, co oni czują. Trzeba wiedzieć, jak dotrzeć do ich dusz. Mam dla nich wiele szacunku. To ekscytujące, co robi ten zespół. Nie jestem Ukraińcem, ale kocham ich, cierpię i czuję się ukraińskim patriotą.

Niewielu trenerów doświadczyło czegoś takiego.
Myślę, że nie ma nikogo innego w podobnej sytuacji. Jesteśmy drużyną bez domu, bez ogniska domowego. Chodzimy od hotelu do hotelu. Stracili domy w Doniecku, pojechali do Lwowa, do Charkowa, zawsze w hotelach, aż osiedli w Kijowie. Tam odbudowali swoje życie, kupili domy, a 24 lutego wszystko zaczęło się od nowa. Jest to ogromne utrudnienie, ale też nas łączy i czyni silniejszymi. Przynajmniej możemy walczyć dla naszych ludzi, niech widzą, że walczymy o każdy metr na boisku, tak jak robi to dla nich ukraińska armia. Czujemy się ich dłużnikami.

Jak to jest grać w lidze z zawsze obecną groźbą rosyjskiego ataku?
Kilka meczów trzeba było przerwać z powodu alarmu, by ściągnąć ludzi do schronów. Jeden trwał ponad cztery godziny. Jeśli zabrzmi syrena, trzeba się zatrzymać. Każdy ma w telefonie komórkowym aplikację, która ostrzega o niebezpieczeństwie ataku i jeśli teren jest wtedy wolny, można wyjść. Nie przestajesz się martwić. Wiesz, co jest najgorsze? Ludzie chcą żyć, chcą czuć się ludźmi i podejmują decyzje sercem. Syreny wyły, a oni nie schodzili do schronów, a bomby spadały i wielu z nich kosztowało to życie. To ludzkie, nie można spędzić życia w schroniskach, na dole. Ludzie muszą czuć, że żyją, kraj musi się poruszać.

Wyobrażasz sobie, co by było dla tych ludzi, gdyby Szachtar pokonał Real?
W piłce nożnej wszystko może się zdarzyć. Są lepsi, pokonają nas w 9 na 10 meczów, ale… My musimy mieć najlepszy dzień i oni muszą mieć najgorszy dzień. Nigdy nie wiadomo. Są słabsze drużyny, które ich pokonały. Chcemy wierzyć, że jest to możliwe.

Pamiętasz Alonso Castillę?
Oczywiście, że tak! Był to dziennikarz Marki, który znalazł mnie w hotelu na Paseo de la Habana, gdzie mieszkałem w Madrycie. Podszedł do mnie i powiedział: Jesteś Igor Jovićević, co mogłem mu powiedzieć! On wiedział wszystko. Następnego dnia byłem na pierwszej stronie Marki z całą historią. W Biblii! Bo dzień zaczynał się od kawy i czytania Marki. Alonso stał się przyjacielem moim i mojej rodziny.

Masz tę okładkę?
Nie, nie mam.

Chcesz ją?
Oczywiście!

Czy widziałeś kogoś ze swojego czasu podczas pobytu w Madrycie?
Tak! Piłem kawę z Vicente del Bosque w legendarnej kawiarni obok starego miasteczka sportowego. Jak dawniej, z Marcą w ręku i wspominając dawne batalie.

Co dla Ukrainy oznaczało, że Hiszpania i Portugalia dodały ją do swojej oferty na organizację Mistrzostw Świata w 2030 roku?
Solidarność, chęć pomocy krajowi w kłopotach. To poruszyło ludzi. Unia Europejska może pójść tylko dalej. To właśnie w ciężkich chwilach widać bohaterów. Czujemy, że chcą nam pomóc w szybkim zakończeniu wojny i odbudowie kraju, gdzie sport jest najlepszym sposobem na zjednoczenie.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!