Advertisement
Menu
/ as.com

Na granicy

Piłkarze Realu Madryt coraz częściej igrają z ogniem i w ostatnich tygodniach odnoszą minimalne i niepewne zwycięstwa. Na dziewięć ostatnich meczów Królewscy tylko raz nie musieli drżeć o końcowy wynik.

Foto: Na granicy
Fot. Getty Images

Wygrywanie w męczarniach to coś, co w ostatnich tygodniach stało się w Realu Madryt chlebem powszednim. Liczby mówią tutaj same za siebie – na dziewięć ostatnich meczów podopieczni Carlo Ancelottiego odnieśli tylko jedno pewne i spokojne zwycięstwo. AS wyjaśnia, że bierze tu pod uwagę takie spotkanie, w którym Los Blancos do 70. minuty podchodzili z przewagą minimum dwóch bramek i nie musieli drżeć o końcowy wynik. Takim meczem było starcie z Celtikiem w Glasgow. Wszystkie pozostałe osiem meczów przyniosło ze sobą mniejsze lub większe problemy.

Ta niebezpieczna tendencja rozpoczęła się od wyjazdowego spotkania z Espanyolem, w którym do 87. minuty utrzymywał się remis 1:1. Wówczas na ratunek ruszył Karim Benzema, który w końcówce meczu zanotował dublet i pozwolił Królewskim wyjechać z Barcelony z kompletem punktów. Później przyszła pora na Betis i na niebezpieczne prowadzenie tylko 2:1, które w ostatnich minutach swoimi interwencjami ratował Thibaut Courtois. Kolejny mecz to wyżej wskazany wyjazd do Glasgow, który okazał się tylko chwilową przerwą od gry w ciągłym napięciu.

Passę tę podtrzymała następnie Mallorca, która do 89. minuty starcia na Santiago Bernabéu przegrywała tylko 1:2. Dopiero w ostatnich minutach wynik na 4:1 ustalili Rodrygo i Antonio Rüdiger. Jeszcze niebezpieczniej było w kolejnym meczu Ligi Mistrzów z Lipskiem, w którym madridistas na bramkę otwierającą wynik musieli czekać aż do 81. minuty – defensywę Niemców skruszył wówczas Fede Valverde, a kilka minut później swoje trafienie dołożył również Marco Asensio.

Przedłużające się Derby Madrytu
Kilka dni później przyszła pora na wyjazdowe starcie z Atlético Madryt, którego pierwsza połowa mogła zwiastować pewne zwycięstwo w wykonaniu Królewskich. Jednak mimo prowadzenia 2:0 bramka Mario Hermoso w 83. minucie sprawiła, że piłkarze Realu Madryt do ostatnich minut musieli drżeć o końcowy wynik i odliczać czas do ostatniego gwizdka arbitra. Mimo wszystko ta lekcja nie miała większego wpływu na postawę Los Blancos, gdyż już w następnej kolejce zanotowali pierwsze potknięcie w sezonie i tylko zremisowali przed własną publicznością z Osasuną.

I chociaż w kolejnych dniach ekipa Carletto wróciła na drogę zwycięstw, to ponownie są one odnoszone w dosyć niepewnych okolicznościach. Mimo popisowej gry w meczu z Szachtarem Donieck ostatnie skończyło się tylko na 2:1, a ostatnia sobota przyniosła ze sobą minimalne zwycięstwo 1:0 nad Getafe. „Zabrakło nam rozstrzygnięcia. Pozwoliliśmy rywalowi zostać w meczu aż do samego końca”, tłumaczył Ancelotti po pojedynku na Coliseum Alfonso Pérez. Włoch wie, że jego drużyna coraz częściej igra z ogniem, a takie podejście w zbliżającym się Klasyku na pewno nie będzie wskazane.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!