Bo inwestować to trzeba umieć
Atlético Madryt i Real Madryt w ostatnich dziesięciu latach zainwestowały w zakup nowych zawodników niemalże tyle samo pieniędzy (Los Blancos tylko o 23 miliony euro), ale klub z Santiago Bernabéu zdobył w tym czasie dwadzieścia tytułów, podczas gdy drużyna Diego Simeone zaledwie pięć.
Fot. Getty Images
Niedzielne derby Madrytu 2:1 wygrał Real. Rywalizacja dwóch odwiecznych rywali ze stolicy Hiszpanii, zwłaszcza w ostatnich latach, dała się poznać jako starcie dwóch sposobów rozumienia profesjonalnego futbolu. W tym retorycznym pojedynku Real jawi się jako ten potężny i bogaty, natomiast Atlético aspiruje do skromniejszej roli. A jednak kwoty inwestowane w nowych zawodników na przestrzeni ostatnich dziesięciu lat mówią co innego. Od 2013 roku oba madryckie kluby wydały praktycznie tyle samo pieniędzy na wzmocnienia.
Jak można się domyślać, kwota wydana przez Królewskich jest wyższa… ale zaledwie o 23 miliony euro rozłożone na dziesięć lat. W tym czasie wydali oni na transfery 1 082 400 000 euro (łącznie z płatnościami za wypożyczenia) i zarobili na sprzedaży swoich piłkarzy 959 500 000 euro, co przekłada się na bilans -122 900 000 euro. Z kolei Atleti wydało 1 054 300 000 euro (tylko 28 100 000 euro mniej niż Real) i zarobiło 954 300 000 euro (5 200 000 euro niż Real), stąd ich bilans wyniósł -100 000 000 euro. Różnica obu bilansów, wynosząca 22 900 000 euro, to praktycznie remis techniczny.
Najciekawszy jest jednak fakt, że przy niemal identycznym wkładzie finansowym Real bije swojego sąsiada zza miedzy na głowę, jeśli chodzi o liczbę zdobytych w tym czasie trofeów. W rzeczonym okresie Los Blancos zdobyli dwadzieścia tytułów (pięć Pucharów Europy, trzy mistrzostwa Hiszpanii, Puchar Króla, trzy Superpuchary Hiszpanii, cztery Superpuchary Europy i cztery Klubowe Mistrzostwa Świata), podczas gdy Los Colchoneros tylko pięć (dwa mistrzostwa Hiszpanii, triumf w Lidze Europy, Superpuchar Europy i Superpuchar Hiszpanii). Prawdą jest, że Atlético po swoich sukcesach cierpiało z powodu exodusu większości ze swoich gwiazd. Tak jak latem 2014 roku, gdy wygrali La Ligę i byli finalistami Ligi Mistrzów. Wówczas z klubu odeszli Diego Costa i Filipe Luís, a rok później ich los podzielił Arda Turan. Realowi łatwiej jest zatrzymać swoich czołowych graczy, a dzieje się tak prawdopodobnie z powodu różnicy w pensjach, jakie oba kluby są w stanie zapłacić. Limit płacowy Królewskich na ten sezon wynosi 683 miliony euro, a limit Atleti – 341 milionów euro, czyli o ponad połowę mniej.
Ogółem Atlético udało się w tym okresie przeprowadzić istotne operacje. „Kiedy przyszedłem do klubu, Miguel Ángel (Gil Marín) poprosił mnie o cztery czy pięć kwalifikacji do Ligi Mistrzów z rzędu, a to już dziesięć sezonów”, tłumaczył w maju Diego Simeone. Regularna gra w Lidze Mistrzów oznaczała stabilność finansową i dzięki niej do klubu sprowadzono João Felixa (127,2 miliona euro), Jana Oblaka (16 milionów euro, mało jak na czołowego bramkarza dekady), Jacksona Martíneza (kosztował 35 milionów euro i okazał się fiaskiem, ale po pół roku odszedł za 42 miliony euro), Thomasa Lemara (72 miliony euro), Kévina Gameiro (32 miliony euro), Vitolo (35 milionów euro) oraz Antoine’a Griezmanna (za 30 milionów euro, gdy dopiero co wyrobił sobie markę w Realu Sociedad).
Real był w stanie stawiać czoła letnim oknom transferowym naznaczonym wielkimi przebudowami, a szczególnie temu z 2013 roku, w którym uzupełnił niekompletny projekt pozostawiony przez José Mourinho i w kolejnych dziewięciu edycjach Ligi Mistrzów sięgał po uszaty puchar aż pięciokrotnie. Na przestrzeni lat na Santiago Bernabéu przybyli Gareth Bale (101 milionów euro), Isco (30 milionów euro), James Rodríguez (75 milionów euro), Toni Kroos (25 milionów euro) czy Eden Hazard (100 milionów euro). Teraz przy Concha Espina 1 panuje moda na ściąganie bardzo młodych piłkarzy, nawet jeśli są drodzy, z myślą o przyszłości. Zgodnie z tym zamysłem postawiono na Eduardo Camavingę (40 milionów euro), Auréliena Tchouaméniego (80 milionów euro), Rodrygo (40 milionów euro), Viníciusa Júniora (45 milionów euro) czy Édera Militão (50 milionów euro). A po drodze Los Merengues zdobyli całą górę trofeów.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze