Advertisement
Menu
/ eldebate.com

Będzie zaangażowanie, będzie gra

Czas wprost powiedzieć, że istnieje sprawa Asensio. Dla klubu sytuacja była jasna od samego początku. Piłkarzowi zaproponowano kontrakt na trzy lata z obniżką pensji, ponieważ głównym celem była jego sprzedaż. Marco o tym wiedział, ale mimo wszystko zdecydował się na pozostanie.

Foto: Będzie zaangażowanie, będzie gra
Fot. Getty Images

Balearczyk dokonał wyboru i wolał przeczekać w Madrycie do wygaśnięcia umowy, a następnie zgarnąć premię za podpis jako wolny gracz. Problemem, zwłaszcza dla sztabu szkoleniowego, jest to, że najpierw atakujący w zaistniałych okolicznościach nie kwapił się przez ostatnie dwa miesiące do wytężonej pracy, a następnie miał żal o to, że w czterech pierwszych meczach sezonu otrzymał zaledwie siedem minut. Ancelotti nie wystawiał Asensio do gry do momentu, gdy zawodnik znajdował się na rynku. Dziś już na nim nie jest, ale Realowi bardzo nie spodobało się nastawienie 26-latka. Królewscy dosyć już namęczyli się w przeszłości z Bale'em i Isco.

Ancelotti jasno przekazał Marco, że będzie mógł liczyć na grę wyłącznie w przypadku, gdy będzie się wykazywać znacznie większym zaangażowaniem i chęciami. Nie wiadomo jednak, czy Hiszpan zamierza zmieniać swoje nastawienie. Włoski szkoleniowiec do spółki z Pintusem musi widzieć, że piłkarz ciężko pracuje, by zmienić swoje aktualne położenie. Tylko widoczny wysiłek może pozwolić mu na odczepienie łatki kogoś, kto zrezygnował z walki. Wzorami do naśladowania powinni być dla niego Nacho, Lucas czy Rodrygo, którzy są do dyspozycji zawsze, gdy tylko trener będzie tego wymagał. Na ten moment jest piątym wyborem w ataku po Benzemie, Vinim, Valverde i Rodrygo. Tak naprawdę można już chyba sądzić, że nawet Hazard znajduje się w hierarchii nad nim.

Zadanie nie będzie więc łatwe. W minionym sezonie jego głównym rywalem był Rodrygo. Brazylijczyk był kluczowym graczem dla triumfu w Lidze Mistrzów, a w poprzednich dwóch potyczkach ligowych miał niebagatelny wkład w zwycięstwa. Gole Asensio z Barceloną sprzed pięciu lat dziś wydają się jedynie mirażem. Trudno też uwierzyć, że swego czasu Królewscy wyceniali go na 135 milionów euro i podsunęli do podpisania nowy kontrakt na lepszych warunkach.

Wpływ na losy Marco miała na pewno potworna kontuzja kolana, ale sprowadzanie wszystkiego do urazu byłoby sporym uproszczeniem. Piłkarz bardzo dobrze przepracował okres rehabilitacji, a po powrocie do zdrowia nie mógł narzekać na brak zaufania i wsparcia ze strony Zidane'a. Również Ancelotti często na niego stawiał. Problemem pozostawała jednak nieregularność. Asensio w ostatnich sezonach w zasadzie ani razu nie zaliczył kilku tygodni nieprzerwanie wysokiej dyspozycji.

By na nowo zawitać w wyjściowym składzie, atakujący musi zaliczyć kilka bardzo trudnych egzaminów. Ancelotti na pewno go nie skreśla, ale też nie da mu niczego za darmo. Wszystko zależy od profesjonalizmu samego Marco. Jeśli z jego czoła wreszcie zacznie kapać pot, będzie grał. Jeśli natomiast trener zauważy, że zależy mu wyłącznie na przeczekaniu do wygaśnięcia umowy, nic się nie zmieni. Wszystko w rękach i zwłaszcza głowie Asensio.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!