Advertisement
Menu
/ eldebate.com

Barcelona zazdrości Florentino twardej ręki

Casemiro podczas pożegnania płakał na oczach Florentino i okazywał olbrzymią wdzięczność za wszystko, czego mógł doświadczyć podczas wieloletniego pobytu w Realu Madryt. Prezes pozwolił odejść graczowi o statusie nietykalnego, ponieważ ten po prostu głęboko pragnął nowych wyzwań. Do rozstania doszło w pełnej zgodzie i w atmosferze ogólnego zrozumienia.

Foto: Barcelona zazdrości Florentino twardej ręki
Fot. Getty Images

W Barcelonie przyznają, że Florentino ma w sobie to coś, co pozwala mu działać bez strachu przed krytyką i prasą. Tytuły zdobyte pod jego rządami i pewność siebie sprzyjają podejmowaniu decyzji, jakie w stolicy Katalonii budziłyby panikę. Mówiąc wprost, na Camp Nou zazdroszczą prezesowi Królewskich charakteru. 

Pożegnanie z Casemiro było niczym nauczka dla Barcelony, która chłodno żegnała Xaviego, Iniestę i Messiego. W przeszłości Pérez pokazywał jednak, że nie daje się terroryzować i zachowuje spokój w nawet najbardziej napiętych okolicznościach. Roszczenia Cristiano, Ramosa, Özila i Di Maríi nie robiły na sterniku Los Blancos większego wrażenia. W zasadzie w każdym z tych przypadków trzeba przyznać, że to Florentino miał koniec końców rację. 

Özil tak naprawdę zawsze żałował odejścia. Di María zarobił bardzo dobre pieniądze w PSG i Manchesterze, jednak nigdy więcej nie triumfował w Lidze Mistrzów. Cristiano nie nauczył się na ich błędach. Od czterech lat nie zdołał powtórzyć sukcesu w Europie, a teraz desperacko czeka na kogoś, kto go przygarnie. Ramos naciskał, aż w końcu został na lodzie. Każdy z wymienionych został pokonany zarówno na boisku, jak i w biurze przez Florentino. 

W Barcelonie wielu coraz częściej głośno mówi, że działacze powinni wzorować się na swoich odpowiednikach w Realu Madryt. Nie wiadomo jednak, czy się odważą. Xavi, obecny trener Blaugrany, jako piłkarzy opuszczał klub tylnymi drzwiami. Iniesta również odchodził dyskretnie. Pożegnanie z Messim było natomiast po prostu żałosne. Klub znalazł się w sytuacji, w której wolano pożegnać legendę, by zaoszczędzić 135 milionów euro. 

Na drugim biegunie mamy transfer Cristiano. Real za 33-letniego wówczas gracza zainkasował 100 milionów euro. To więcej niż zapłacono za niego w 2009 roku. Również rozstanie z Sergio Ramosem przyznało rację Pérezowi. Działanie Florentino w tej sprawie stanowiło poniekąd punkt zwrotny dla innych klubów. Prezes postawił się legendzie i jasno dał do zrozumienia, że nawet ktoś o takim statusie, jak Ramos nie może stawiać siebie wyżej od instytucji. Obrońca nie chciał zaakceptować oferty, więc ta po prostu z czasem wygasła. 

Cristiano i Ramos na własnej skórze doświadczyli niewzruszonej polityki ekonomicznej klubu. Barcelona w tym samym czasie podążała zupełnie inną ścieżką, co doprowadziło do finansowej ruiny. W końcu doszło do sytuacji, w której Katalończyków najzwyczajniej nie było stać na dalszą współpracę z Messim. W Madrycie nigdy nie ryzykują stabilności dla piłkarza, ponieważ Real ma wygrywać niezależnie od tego, kto znajduje się w kadrze. Sukcesy okazały się możliwe zarówno bez Cristiano i Ramosa, jak i wiele lat wcześniej bez Di Stéfano.

Podejście Florentino i jego współpracowników pozwoliło utrzymać Realowi Madryt najzdrowszą kondycję finansową w obliczu pandemii. Tak wielcy piłkarze, jak Kroos czy Modrić zgadzają się bez gadania na przedłużanie umów o zaledwie rok. Albo zostajesz na naszych warunkach, albo szukasz szczęścia gdzie indziej. Większość stawia na pierwsze rozwiązanie. W Barcelonie narzekają, że w kluczowych momentach zabrakło tak twardej reki. Poskutkowało to sprowadzaniem za wielkie pieniądze piłkarzy zarabiających fortunę, którzy potem stawali się jedynie problemem. Kiedy Cristiano odchodził za 100 milionów euro, Umtiti przedłużał kontrakt na lukratywnych warunkach. Na Camp Nou chcieliby wdrożyć tę samą politykę, jednak jest na to już za późno. Klub musiał sprzedać wiele własności, by odzyskać płynność i pozyskać ludzi pozwalających na nawiązanie rywalizacji z odwiecznym przeciwnikiem. 

Inną rzeczą różniącą Real i Barcelonę jest podejście do kwestii transferów. Real stara się za wszelką cenę walczyć z klubami-państwami i stawia na transfery młodych graczy jak Vini, Valverde, Camavinga, Militão czy Rodrygo. Barcelona działa inaczej. Młode talenty wolą przeprowadzić się do Madrytu, ponieważ zdają sobie sprawę, że w stolicy Hiszpanii szybciej zyskają sobie uznanie i dostaną więcej szans. Blaugrana płaciła z kolei olbrzymie pieniądze za Dembélé czy Coutinho. 

Ta żądza sprowadzania wielkich gwiazd za niebotyczne sumy jest poniekąd pokłosiem europejskich podbojów Królewskich. Tego lata Barcelona zastosowała wiele dźwigni, by między innymi Lewandowski i Koundé pomogli wznieść się drużynie na poziom Realu. Po drodze doszło jednak do kuriozalnej sytuacji, przez którą były gracz Sevilli nie mógł zostać jeszcze zarejestrowany do rozgrywek z racji na niespełnienie warunków finansowego Fair Play. Katalończycy potrzebują pozbyć się jeszcze kilku piłkarzy. Naciski na odejście niektórych zawodników są wręcz nieeleganckie. W Madrycie, jeśli ktoś nie chce opuszczać zespołu, pozostaje w nim. Później takim jednostkom zwyczajnie wygasają umowy. Gracz ma do tego prawo, a klub musi taką decyzję uszanować. 

Real nie odrzuca jednoznacznie opcji pozyskania kogoś ze światowego topu. Do konkretów dochodzi jednak wyłącznie wtedy, gdy ktoś faktycznie jest w stanie podnieść poziom kadry. Tak działo się w przypadku Mbappé, który jednak ostatecznie przedłużył kontrakt z PSG. Działacze dalecy byli mimo to od załamania. Tydzień później Królewscy sięgnęli po 14. Puchar Europy. Nic nie jest w stanie zachwiać równowagą instytucji. 

Barcelona w ukryciu podziwia ten model działania odwiecznego rywala. W Madrycie sytuacja ekonomiczna jest wyjątkowo stabilna, a do tego zespół osiąga sukcesy na płaszczyźnie sportowej. W księgowości żadna cyferka nie może podświetlić się na czerwono. W biurach na Bernabéu nikt nie traci zmysłów i nie szaleje bez potrzeby. W stolicy Katalonii wiedzą już, jakie konsekwencje niesie za sobą zbytnia rozrzutność. 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!