Advertisement
Menu
/ realmadrid.com

Zwycięstwo na pożegnanie

Drugi i ostatni mecz towarzyski w USA rozstrzygnął się na korzyść Realu

Trzy dni po pierwszym meczu w Stanach Zjednoczonych Real Madryt stanął naprzeciw kolejnego rywala. Real Salt Lake miał się okazać dużo łatwiejszym przeciwnikiem niż poprzedni sparingpartner - DC United, jednak Amerykanom bardzo zależało na tym, aby sprawić radość swoim kibicom, stworzyć piękny spektakl i powalczyć z Królewskimi o jak najkorzystniejszy rezultat. Mecz pokazał, że nawet w spotkaniach towarzyskich nie ma słabych przeciwników, którzy odpuszczają sobie walkę. Do sukcesu Blancos w dużej mierze przyczynili się Raúl wraz z Cassano, którzy byli bardzo aktywni i wypracowali rzut karny oraz Robinho, który na murawie pojawił się dopiero w drugiej połowie, ale zdążył strzelić bramkę po indywidualnej akcji i zostać graczem meczu w ocenie Capello. Van Nisterlooy zapisał na swoim koncie pierwsze trafienie w barwach nowego klubu wykorzystując jedenastkę podyktowaną pod koniec pierwszej części spotkania. Przez ostatnie pół godziny Amerykanie grali w osłabieniu, ponieważ Harris ujrzał czerwoną kartkę za faul na Sergio Ramosie.

Dla Fabio Capello była to jedna z ostatnich okazji na sprawdzenie czy drużyna jest odpowiednio przygotowana do sezonu. Po raz kolejny postawił na trio: Cassano-Raúl-Van Nistelrooy, które dotychczas spisuje się poprawnie. Parę stoperów tworzyli Cannavaro oraz Sergio Ramos, natomiast Cicinho rozpoczął spotkanie na pozycji prawego pomocnika sadzając na ławce Beckhama.

Bardzo szybko w swojej roli odnalazł się Cannavaro, który dyrygował defensywą cały czas komunikując się z partnerami z drużyny. Podczas meczu Capello przekazywał swoje instrukcje Emersonowi, ten z kolei dzielił się nimi z Raulem. Nasz kapitan był obok Cassano najaktywniejszym zawodnikiem na boisku od początku meczu. Królewscy mieli sporadyczne, ale bardzo niebezpieczne, okazje bramkowe. Van Nistelrooy nie wykorzystał świetnej szansy na zdobycie pierwszego gola dla nowego klubu i musiał na niego jeszcze trochę poczekać. Drużynie brakowało praktycznie tylko ostatniego podania, otwierającego drogę do bramki oraz bardziej płynnego rozgrywania piłki. Defensywa Blancos również była poddawana próbom, a Casillas miał więcej pracy niż się spodziewano. Najbliżej zdobycia bramki dla Real Salt Lake byli Forko i Kreis, ale Iker nie dał się pokonać. Emerson, Cassano, Raúl oraz Cicinho również mieli swoje okazje na otworzenie wyniku spotkania, ale przez prawie całą pierwszą połowę na tablicy świetlnej widniał bezbramkowy remis. Do czasu aż niemoc Realu przełamał kapitan zespołu zagrywając świetną piłkę do Fantantonio, który po minięciu rywala był nieprzepisowo przytrzymywany w obrębie szesnastki. Sędzia wskazał na „wapno", a do piłki podszedł van Nisterlooy. Holender, jak przystało na klasowego snajpera, nie pomylił się i Królewscy schodzili do szatni z jednobramkową przewagą.

Tak jak to miało miejsce w poprzednim meczu, Capello przeprowadził w przerwie kilka zmian. Swoją szansę na występ przed 45-tysięczną publicznością dostali: Diego López, Robinho, Baptista, Beckham oraz Javi García. W drugiej połowie Real był bliski podwyższenia prowadzenia po akcji Bestii, jednak piłka wylądowała ostatecznie w rękach bramkarza rywali. Po dwudziestu minutach obecności na murawie, Harris został wyrzucony z boiska za ostry atak na Sergio Ramosa, a jego zespół musiał kończyć spotkanie w dziesiątkę, co starali się wykorzystać Królewscy. Ataki Los Merengues były coraz śmielsze, a kolejna bramka była tylko kwestią czasu. Wspaniałym rajdem popisał się Robinho, minął dwóch obrońców, nie dał szans bramkarzowi i ku uciesze sympatyków Realu piłka zatrzepotała w siatce. Madrycka „10" raz za razem zachwycała publiczność swoimi umiejętnościami, a amerykańscy piłkarze byli bezradni. Don Fabio zdecydował się jeszcze na jedną zmianę, Balboa zastąpił van Nistelrooya, który kolejny raz pokazał się trenerowi z dobrej strony odwdzięczając się za ofiarowane zaufanie.

Piłkarze wracają do Hiszpanii po udanym sezonie przygotowawczym. Wyniki może nie są oszałamiające, ale drużyna poznała metody pracy Capello i wie, czego oczekuje od swoich podopiecznych trener. Na razie współpraca układa się poprawnie, jednak dopiero wkrótce przekonamy się czy wizja włoskiego szkoleniowca jest odpowiednia na realia hiszpańskiego futbolu.

0 – Real Salt Lake: Garlick (Nolly, min. 46); Forko, Novak, Pope (Besagno, min. 72), Stewart; Talley (Cutler, min. 88), Balloouchy (Brown, min. 83), Klein (Knowles, min. 72), Sequeira; Cunningham (Watson, min. 80) i Kreis (Harris, min. 46).
2 – Real Madrid: Casillas (Diego López, min. 46); Salgado (Raúl Bravo, min. 61), Sergio Ramos, Cannavaro (Woodgate, min. 70), Roberto Carlos (Pavón, min. 81); Emerson (Juanfran, min. 85), Pablo García (Javi García, min. 46), Cicinho (Beckham, min. 46); Raúl (Robinho, min. 46), Cassano (Baptista, min. 46) i Van Nistelrooy (Balboa, min. 73).

Bramki:
0-1, min. 45: Van Nistelrooy (karny)
0-2, min. 64: Robinho (indywidualna akcja)

Sędzia: Ricardo Salazar (USA).
Żółta kartka: Pablo García, min. 26
Czerwona kartka: Harris, min. 58 (brutalny faul na Ramosie)

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!