Advertisement
Menu
/ marca.com

Laporta znów prowokuje: Don't worry, merengues…

Joan Laporta zdaje się nie być człowiekiem uczącym się na błędach, ponieważ kolejny raz stara się sprowokować Real Madryt i jego kibiców. Ostatnim razem takie działania nie skończyła się najlepiej dla niego i Barcelony.

Foto: Laporta znów prowokuje: Don't worry, merengues…
Fot. własne

Po ostatnich „sukcesach” marketingowców Barçy przyszedł czas na kolejną próbę. Joan Laporta znowu znalazł się w świetle reflektorów ze względu na chwyty reklamowe, którymi zaczepia Real Madryt i jego kibiców. Prezes Barcelony tym razem robi to nie w stolicy Hiszpanii, lecz w Las Vegas, gdzie przebywa już jego zespół.

Przed hotelem, w którym zamieszkała Barcelona, wyświetlana jest reklama z wizerunkiem Laporty i napisem w katalońskim oraz angielskim języku: We are Barça, but don't worry, merengues, what happens in Vegas, stays in Vegas („Jesteśmy Barçą, ale bez obaw, merengues, co się dzieje w Vegas, zostaje w Vegas”).

Ostatnia część zdania, nawiązująca do tego, że „co się dzieje w Vegas, zostaje w Vegas”, jest swego rodzaju nieoficjalnym hasłem miasta. To, co zaczęło się jako fraza promująca turystykę w Casino City, zakorzeniło się w amerykańskiej popkulturze. Zwrot ten jest stałym elementem filmów, odkąd został po raz pierwszy użyty 20 lat temu.

Reklama, o której mowa, jest wyświetlana na jednym z gigantycznych ekranów wokół ośrodka i kasyna, gdzie Barça przebywa w Las Vegas do czasu rozegrania Klasyku. Barcelona wyjaśniała początkowo, że jest to „działanie zewnętrzne” w stosunku do klubu, ale następnie zostało to zatwierdzone.

W tym samym duchu Mundo Deportivo informuje, że człowiekiem stojącym za reklamą jest Lluís Carrasco, który był odpowiedzialny za kampanię Laporty w Madrycie podczas walki o fotel prezesa Barcelony. Carrasco został zaproszony przez Barçę do udziału w Klasyku, który zostanie rozegrany w nocy z soboty na niedzielę.

Ostatni raz Laporta prowokował w podobny sposób Królewskich w grudniu 2020 roku, gdy kilkanaście metrów od przebudowywanego Santiago Bernabéu kibice zobaczyli gigantyczny banner z wizerunkiem obecnego prezesa i podpisem: Ganas de volver a veros („Nie mogę się doczekać, żeby znowu was zobaczyć”).

Wówczas ta prowokacyjna reklama nie skończyła się najlepiej dla Laporty. Jego klub w kolejnym sezonie przegrał walkę o mistrzostwo i Superpuchar Hiszpanii z Realem Madryt, a dodatkowo nie zdobył żadnego trofeum – w kompromitujących okolicznościach odpadając najpierw z Ligi Mistrzów, a później z Ligi Europy. Don't worry, merengues… 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!