Kardiolog Laso wyraził zgodę na jego powrót do pracy
Okazuje się, że zwolnienie Laso kryje za sobą znacznie więcej niż zwykłą troskę o zdrowie. Kardiolog trenera uważa, że Hiszpan może wrócić do pracy.
Fot. Getty Images
Wczoraj przygoda Laso z Realem Madryt dobiegła końca. Po przejściu zawału serca przez trenera władze sekcji koszykarskiej postanowiły rozstać się z nim z powodów „wyłącznie medycznych”. Tak klub tłumaczył swoją decyzję w oficjalnym komunikacie, który pojawił się wieczorem w poniedziałek. Jednak z czasem zaczynają się pojawiać informacje, które nie pasują do argumentacji Realu Madryt.
Najbardziej zaskakujące są doniesienia, że Pablo Laso otrzymał od lekarza zgodę na powrót do pracy zaledwie dwie godziny przed oficjalnym komunikatem klubu. Szkoleniowiec pojawił się w centrum medycznym Szpitala Uniwersyteckiego Sanitas La Moraleja, gdzie trafił też 5 czerwca po zawale. Na wczoraj miał zaplanowane badanie kontrolne i klub o tym wiedział. Ordynator kardiologii, który monitorował stan zdrowia Laso od pierwszego dnia, po poniedziałkowych badaniach wyraził zgodę na powrót do pracy. „Jest w perfekcyjnym stanie, żeby trenować jakąkolwiek profesjonalną drużynę”, powiedział zgodnie z informacjami Marki. Tę diagnozę poparł również chirurg, który przeprowadził zabieg cewnikowania.
Klub nie czekał na wyniki kontroli
Powyższa diagnoza kłóci się z argumentacją klubu. Zaskakujące jest to, że Królewscy, wiedząc o zaplanowanej kontroli, nie czekali na zalecenia lekarza, który zajmował się leczeniem szkoleniowca, mimo że on miał najlepszą wiedzę o stanie zdrowia Laso. To dowodzi, że decyzja została podjęta niezależnie od wyniku kontroli. Real Madryt informował w komunikacie, że „dokonał różnych konsultacji medycznych ze specjalistami od kardiologii i wszyscy oni wskazywali na oczywiste ryzyko, jakim dla jego zdrowia jest w tym momencie pozostawanie trenerem drużyny”. Jednak w żadnym momencie nie skonsultował tego z lekarzem, który zajmował się Laso i śledził jego stan zdrowia.
Real Madryt podjął decyzję, opierając się na opiniach zewnętrznych specjalistów, które oczywiście są ważne, ale jednak są tylko przypuszczeniami. Żaden z tych specjalistów nie badał Laso. Zabrakło konsultacji z osobą, która zajmowała się Hiszpanem 5 czerwca, a następnie monitorowała jego stan zdrowia przez kolejne 30 dni. Jedynym wiarygodnym raportem, co jest jeszcze bardziej zaskakujące, jest ten, który opublikowali lekarze zajmujący się Pablo dwa dni po wypisaniu trenera ze szpitala.
Żaden lekarz Realu Madryt nie wykonał badań w ostatnim miesiącu
„Priorytetem dla klubu jest ponad wszystkim zdrowie Pablo Laso z powodu szacunku i sympatii do jego osoby”, pisał klub w komunikacie. Nikt nie wątpi, że klub tak właśnie myśli, ale słowa wypada popierać czynami, szczególnie w tak delikatnych sprawach. Czynów klubu, jeśli chodzi o kwestie medyczne, nie było. W ciągu 30 dni po wyjściu Laso ze szpitala żaden lekarz ze sztabu medycznego Realu Madryt nie wykonał żadnych badań trenera. Żadnego prześwietlenia klatki piersiowej ani echokardiografii, ani tomografii, ani nawet próby wysiłku… nic.
Jedyny kontakt władz sekcji koszykarskiej ze sztabem medycznym klubu przebiegał przez lekarza sekcji, Miguela Ángela Lópeza. Klub naciskał na niego, żeby nie dawał zgody trenerowi. Królewskim nie podobało się to, żeby szkoleniowiec osobiście prowadził treningi podczas finałów Ligi Endesa. Uważali, że istnieje przy tym ryzyko. Jednak lekarz sekcji nie stosował się do zaleceń władz. Nie widział powodów, żeby dawać trenerowi zwolnienie z powodu, który nie wynikał z nieszczęśliwego wypadku w pracy. Uznał, że Pablo Laso jest w stanie pracować. Takie działanie doprowadziło do zwolnienia Miguela w ostatnim tygodniu.
Nikt z klubu nie towarzyszył Laso podczas ostatniej kontroli
Jest jeszcze jeden czyn, który nie pasuje do słów klubu: „Priorytetem dla klubu jest ponad wszystkim zdrowie Pablo Laso z powodu szacunku i sympatii do jego osoby”. Nikt nie zainteresował się stanem zdrowia trenera na tyle, żeby pojawić się w poniedziałek na kontrolnych badaniach. Żaden z lekarzy klubu ani nikt odpowiedzialny za zarządzanie sekcją nie towarzyszył szkoleniowcowi przy tak ważnych badaniach. Tak jakby w ogóle nie interesowało ich to, co mogą usłyszeć.
Pablo czuł się osamotniony, chociaż po wydarzeniach z ostatniego tygodnia, gdy klub nalegał, by wziął sobie wolne do marca czy kwietnia (wtedy ponownie miały być wykonane badania), nie był tym zaskoczony. Czy Real Madryt przestał się interesować jego zdrowiem, mając podjętą decyzję o zwolnieniu szkoleniowca? Podczas ostatniej wizyty w szpitalu Laso czuł się opuszczony przez klub. Nic z „szacunku i sympatii do jego osoby”. Uśmiech na twarzy Pablo pozwoliła mu odzyskać uzyskana zgoda na powrót do pracy.
Słowa Laso
Po wszystkim do całej sprawy odniósł się sam Pablo Laso. Na swoim koncie na Twitterze opublikował dwa tweety. W pierwszym zapewnił, że zdrowie pozwala mu na dalszą pracę. „Jestem szczęśliwy, że mogę się ze wszystkimi podzielić informacją, że mam pełne i wyraźne potwierdzenie od lekarzy, którzy się mną zajmowali, że mogę profesjonalnie trenować jakikolwiek klub koszykarski”. W drugim wpisie zapowiedział, że wkrótce udzieli dokładniejszych wyjaśnień. „Jestem również szczęśliwy za całą waszą energię, wsparcie i sympatię, które otrzymuję od wczoraj. Już niedługo pojawię się osobiście, żeby odpowiedzieć na wasze zainteresowanie”, napisał.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze