De Burgos: To oczywiste, że każdy sędzia może mieć ulubioną drużynę
Ricardo de Burgos Bengoetxea udzielił wywiadu dziennikowi MARCA. Hiszpański sędzia opowiadał głównie o swojej pracy.
Fot. Getty Images
Zostałeś doceniony przez innych sędziów. Jakie to uczucie otrzymać nagrodę Acebedo?
W Primera División jestem już od siedmiu sezonów i mam za sobą wiele pracy. Jest też wiele sukcesów i kilka błędów, które sprawiają, że wątpisz w swoje możliwości, zwłaszcza z powodu krytyki, jaką otrzymujesz, ale mając u boku zespół, taki jak ten, który mam, i kolegów, którzy wspierają cię w najbardziej skomplikowanych momentach, wszystko idzie lepiej. Popełniamy błędy, jak wszyscy sportowcy. To uznanie dla naszej pracy, ale musimy ją kontynuować, ponieważ w sędziowaniu niestety zawsze pamięta się o anegdotach i negatywnych sytuacjach oraz o naszych błędach, ale to część naszej pracy.
Co powiedzieli ci w domu?
Są szczęśliwi. Dla nich fakt, że ich syn, mąż i ojciec jest rozpoznawany, jest powodem do dumy. Musimy starać się wciąż iść w tym kierunku i rozwijać się z dnia na dzień, ponieważ przed nami jeszcze długa droga.
Od dziecka byłeś zaangażowany w sędziowanie dzięki swojemu ojcu, czy wyobrażałeś sobie otrzymanie takiej nagrody, kiedy zaczynałeś sędziować?
Nigdy nie stawiałem sobie za cel zdobycia takiej nagrody. Zawsze starałem się wykonywać swoją pracę jak najlepiej, aby drużyny, zawodnicy i trenerzy doceniali moją pracę i aby wchodząc na boisko mieli pewność, że sędzia jest gwarancją. Byłem z tego zadowolony.
Kiedy sędziowie zaczną być traktowani jako kolejna część futbolu?
Żyjemy w świecie, w którym głównym aktorem jest piłkarz. Jesteśmy drugoplanowi, ale bardzo ważni. Bez sędziów nie byłoby piłki nożnej. Byłoby miło, gdybyśmy byli uznawani za elitarnych sportowców na wszystkich poziomach. Miejmy nadzieję, że nastąpi to jak najszybciej. W międzyczasie musimy nadal pracować i walczyć wewnętrznie. Uważam się za kolejnego sportowca i jestem tak samo oddany jak piłkarz.
Czy sędziowanie jest teraz lepsze niż kiedyś?
Wcześniej było mniej zasobów. Teraz jest ich znacznie więcej, a przygotowanie, zarówno fizyczne, jak i techniczne, jest o wiele lepsze. Technologia bardzo nam pomogła. Uległa ona ewolucji. Może musimy zrobić krok do przodu, rozwijać się. Nie wiem, czy uda nam się nadążyć za piłkarzami, bo to niemożliwe, ale jesteśmy na dobrej drodze. Robimy wszystko dobrze. Oczywiście popełniamy błędy. Ludzie mogą uważać, że nie jesteśmy profesjonalistami, że nie potrafimy sprostać zadaniu, ale to jest część sportu. Robimy wiele rzeczy dobrze, abyśmy mogli zacząć być uważani za prawdziwych profesjonalistów.
Dlaczego każdy gest bliskości z sędzią jest wyolbrzymiany do granic możliwości i wszystko jest kwestionowane?
Tak to już jest. Empatia jest obecna. Jesteśmy ludźmi, którzy przebywają w tym samym środowisku. Nie widzę powodu, dla którego miałbym mieć wrogów. Nie wiem, czy posiadanie przyjaciół jest poprawne, ale bardzo dobrze dogaduję się z wieloma graczami. Mogę powiedzieć, że mam to szczęście, że znam wielu trenerów i zawodników, z którymi wymieniamy się wiadomościami, opiniami. Pytamy się nawzajem o sytuacje, których doświadczyliśmy. Widzimy, co możemy poprawić. Uważam, że normalizacja takich sytuacji powinna być zdrowa. Jeśli zawodnik klepie mnie po plecach lub pomagam mu wstać, kibic nie powinien myśleć, że podejmę decyzję na jego korzyść. Mam swoją pracę i podejmuję decyzje, aby żyć. Musimy być oceniani na tej podstawie, a nie dlatego, że jakiś zawodnik w sympatyczny sposób cię obejmuje. Jest to część piłki nożnej i część życia.
Czy gracze pytają cię o konkretne sytuacje ze względu na to, jak wygląda twoja praca?
Tak, teraz jesteśmy bardziej otwarci, mamy tę bliskość i rozmawiamy o wielu rzeczach. Są zaskoczeni tym, jak trenujemy, jak się przygotowujemy i jak wszystko analizujemy. Dzięki platformom, które mamy do dyspozycji, możemy analizować zespoły pod względem technicznym i taktycznym. Mamy trenerów od przygotowania fizycznego, dysponujemy technologią, która przygotowuje nas do szybkości, wytrzymałości… Jesteśmy na równi z zawodowymi piłkarzami. Tak jak oni, mamy swoich analityków.
Czy wiedzą, co zawodnik zrobi, gdy rozpocznie się mecz?
Masz informacje. Big data jest pomocna, ale nie możemy się nią kierować w stu procentach, ponieważ piłkarze są nieprzewidywalni. Talent sędziego polega na umiejętności rozróżniania danych od tego, co może się wydarzyć w meczu. On nie może nas warunkować.
Czy dobrze czujesz się na dużych obiektach, takich jak Bernabéu, Metropolitano czy Camp Nou?
Wszyscy, którzy zajmują się zawodowo piłką nożną, lubią gwizdać na dużych stadionach. Skłamałbym, gdybym powiedział, że tak nie jest. Zawsze, gdy dostajesz powołanie na mecz jednej z wielkich drużyn, wiesz, że spoczywa na tobie odpowiedzialność, ale tak samo jest pod koniec sezonu, gdy gwiżdżesz dla mniejszej drużyny, ale na nich spoczywa taka sama lub większa odpowiedzialność za podejmowanie właściwych decyzji. Zdobycie mistrzostwa może być bardzo ważne, ale spadek z ligi może być straszny. Wpływ na drużynę, na miasto, na kibiców może być bardzo istotny.
Sędziowie zazwyczaj przechodzą do historii z powodu pewnych bardzo znaczących epizodów, często negatywnych. Przeżyłeś słynne przepychanki z Cristiano Ronaldo, a ostatnio to, co wydarzyło się w derbach Andaluzji, czy nadal widzisz te zagrania, te momenty?
Dużo myślisz o niektórych sytuacjach. Powiem ci jeszcze o jednym, który mi się nie podobał, jak przedwczesny końcowy gwizdek w meczu Sevilli z Granadą. Słyszałem nawet, jak niektórzy z moich kolegów mówili, że kłamię. Pomyliłem się, bo mój zegarek nie działał dobrze i tyle. Takie chwile zapadają nam w pamięć. Trzeba pokazać, że ma się tę cechę, jeśli to możliwe, aby usunąć negatywne opinie, ale społeczeństwo takie właśnie jest.
A kiedy mówi się, że sędzia należy do jakiejś drużyny?
No cóż… Pracuj i udowodnij swoją wartość. Obecnie uważam, że przy takiej liczbie kamer w piłce nożnej szaleństwem byłoby podejmowanie przez sędziego decyzji na korzyść danej drużyny, bo tak mu się podoba. Każdy będzie miał swoją drużynę, którą lubi bardziej lub mniej. Jest to godne szacunku. Jesteśmy ludźmi i oczywiste jest, że każdy sędzia może mieć swoją ulubioną drużynę. Jeśli jestem tutaj, w piłce nożnej, to oczywiście mam drużynę, którą lubię. Okłamałbym cię, gdybym powiedział inaczej. Trzeba być ponad takie rzeczy.
Co ludzie mówią do ciebie na ulicy?
Mam szczęście, że mieszkam w mieście, które żyje piłką nożną, takim jak Bilbao. Ludzie bardzo mnie szanują. Tak właśnie się czuję. Nigdy nie miałem żadnej kompromitującej sytuacji. A jeśli tak się stanie, postaram się do nich nie zniżać.
Czy marzysz o czymś w świecie sędziowskim?
Finał Copa del Rey jako sędzia główny i z moją rodziną na stadionie. To byłoby marzenie. Miałem szczęście być na dwóch. Jeden jako czwarty sędzia i jeden jako VAR. To jest moje marzenie. Jestem szczęśliwy, że zostałem powołany na Mistrzostwa Świata. Mam nadzieję, że w listopadzie będę w Katarze. Byłem już na Copa América. VAR to bardzo ważna część nowoczesnego futbolu, ale ja czuję się jak sędzia i lubię być na boisku, cierpieć, przeżywać dobre i złe chwile, a przede wszystkim, żeby moja rodzina mogła się tym cieszyć razem ze mną.
Mówiłeś o systemie VAR – czy jest to przyjaciel, czy współpracownik, czy osoba, która mówi ci wszystko przez zestaw słuchawkowy?
Myślę, że słowo przyjaciel może być źle rozumiane. To musi być partner. W sędziowaniu mam kolegów oraz innych, którzy są przyjaciółmi i kolegami. Nie chcę jednak opuszczać stadionu i słyszeć, że popełniłem wielki błąd. Wiele wycierpiałem w ważnych meczach, w których, gdybym miał okazję, chciałbym to naprawić. Chcę mieć przyjaciela w systemie VAR, który mnie zrozumie i powie mi: „Richi, nie przyznałbyś tego karnego lub tej czerwonej kartki, przyjdź i zobacz, bo popełniłeś błąd”.
Stadion?
El Molinón. Wszystko zaczęło się od filmu „Ponownie zaczynać”, który zdobył Oscara i w którym jest kilka scen na boisku, a mój ojciec gra w pierwszej drużynie. Mam wiele szacunku dla tego stadionu, tego miasta i Quiniego, który w skomplikowanym momencie, za co jestem pamiętany w Gijón, powiedział mi: „To jest piłka nożna. To już koniec i to jest ludzkie. Zapomnij o tym”.
Trener?
Chciałabym poznać Luisa Aragonesa. To był facet, z tego, co widziałem, bezpośredni, szczery i uczciwy. Chciałbym się z nim spotkać, napić się kawy i porozmawiać o piłce nożnej. Bardzo żałuję, że nie miałem takiej okazji.
Piłkarz?
Chciałbym poznać szczególny moment, jaki Julen Guerrero przeżył w Athleticu. Oglądałem go w bardzo młodym wieku i kiedy przyszedł czas na wielkie transfery, postanowił zostać w swoim klubie. Był wzorem dla młodych ludzi. Uwielbiałem go w Athleticu, w drużynie narodowej. Chciałbym go poznać w tamtym czasie. Teraz jest w domu i świetnie sobie radzi.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze