Wszystkiego najlepszego, David!
Dziś okrągłe 30 lat kończy David Alaba. Austriakowi życzymy z tej okazji kolejnych sukcesów w białej koszulce oraz szczęścia w życiu prywatnym.
Fot. Getty Images
Kiedy Real Madryt ogłosił transfer Davida Alaby, chyba nikt nie miał wątpliwości, że za darmo bierzemy właśnie gracza o niepodważalnej renomie i niezaprzeczalnej piłkarskiej klasie. Cokolwiek sądzić o dysproporcjach między zespołami Bundesligi, 10-krotnym mistrzem jednej z najlepszych lig Europy nie zostaje byle chłystek. Z Bayernem zdobył on zresztą także dwie Ligi Mistrzów – w sezonach 2012/13 i 2019/20. Choć oba triumfy klubu ze stolicy Bawarii w Champions League dzieliło siedem lat, Alaba przez cały ten czas był kluczowym zawodnikiem zespołu. Jakkolwiek patrzeć, nikt w pełni zdolności umysłowych w jego jakość wątpić po prostu nie mógł.
W Madrycie jednak minionego lata mimo wszystko i tak nieustannie zadawano sobie zwłaszcza jedno pytanie: „Co zrobimy po odejściu Sergio Ramosa?”. Z Królewskimi żegnał się przecież kapitan, który naznaczył najpiękniejszy okres najnowszej historii klubu. To Ramos trafiał do siatki w Lizbonie i Mediolanie. To Ramos też swoimi golami i siłą ducha pociagnął Los Blancos do poprzedniego mistrzostwa kraju. Nawet sprowadzenie tak uznanego nazwiska, jak Alaba, nie mogło na początku zażegnać całej tej chmary wątpliwości. Ze szczególnym uwzględnieniem słów „na początku”.
David z miejsca zaczął bowiem na boisku wyglądać tak, jak gdyby na Bernabéu spędził pół życia, a z Militão chodził na pachtę do sadu w Mechelinkach. Żadnego „potrzebuję czasu”, „muszę dojść do formy po wakacjach”, „brakuje jeszcze zgrania” czy tym podobnych bzdur. Alaba wszedł do jedenastki bez ceregieli i od razu pokazał jaja. Choć zastępował legendę klubu i kapitana drużyny, w żaden sposób nie przeszkodziło mu to w przejęciu roli niekwestionowanego, charyzmatycznego lidera oraz kogoś, kto potrafi wskazać drogę młodym.
Ujęcie, gdy podnosi w geście triumfu plastikowe krzesło, pozostanie zaś w naszej pamięci jeszcze przez lata. Po takiej scenie pozostało mu już tylko usiąść na tronie, co też pod koniec minionego miesiąca uczynił. Gdybyśmy więc dziś wrócili do pytania dotyczącego tego, co po Ramosie, możemy pewnym głosem odpowiedzieć: mistrzostwo i Liga Mistrzów. Nawet jeśli przy ostatecznych sukcesach to nie Alaba znajdował się na pierwszym planie (poza wspomnianym krzesłem), to jednak gdy tylko był do dyspozycji, grał zawsze i wnosił olbrzymią pewność w poczynania zespołu. Wydaje nam się, że nie ma też przypadku w tym, że obok niego tak bardzo wystrzelił Militão.
Drogi Davidzie, jakkolwiek brzmi poprawna wymowa twojego imienia, życzymy ci, byś dalej trzymał tyły w ryzach, liderował i zachowywał tę wręcz nieprawdopodobną regularność. Już w pierwszym roku pobytu w Realu Madryt dokonywałeś rzeczy niemożliwych, a właśnie takie w tym klubie ceni się najbardziej.
Wszystkiego najlepszego, David!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze