Real Madryt wychodzi na prowadzenie
Real Madryt wykonał drugi krok w kierunku mistrzostwa. Wysoko wygrał z Barceloną i w niedzielę stanie przed szansą na zamknięcie serii.
Fot. Getty Images
Real Madryt po raz drugi pokonał Barcelonę i objął prowadzenie 2:1 w finale Ligi Endesa. Królewscy znów byli znacznie lepsi od Katalończyków i tym razem nie było żadnych kontrowersji. Przewaga była wyraźna i końcówka dzięki temu nie przyniosła negatywnych emocji. Odczuwalne było wsparcie WiZink Center, które żywo reagowało na wydarzenia na parkiecie. Warto dodać, że z wysokości trybun mecz oglądali Florentino Pérez czy Thibaut Courtois.
Początek meczu to sporo nerwowości po obu stronach i na pierwsze punkty trzeba było poczekać prawie dwie minuty. Najpierw skuteczność odzyskał Real Madryt, który postawił w tej części na akcje pod koszem. Z dystansu gospodarze rzucali rzadko. Barcelona potrzebowała więcej czasu, by wejść w mecz, ale kiedy to zrobiła, to zdołała wyjść na prowadzenie. Katalończycy zaliczyli aż pięć strat w pierwszej kwarcie, jednak byli w stanie wygrać walkę pod tablicami. W zespole madrytczyków znów świetnie spisywał się Hanga i po pierwszej kwarcie Blancos prowadzili 21:16.
Drugą kwartę również udało się wygrać, chociaż była ona bardziej wyrównana. Udało się odzyskać przewagę przy zbiórkach, a do tego intensywna gra zmuszała Barcelonę do popełniania błędów. Katalończycy jednak znaleźli sposób na zdobywanie punktów poprzez szukanie podaniami Miroticia znajdującego się pod koszem. Królewscy potrzebowali chwili, żeby się uodpornić na takie zagrania. Do tego skuteczny był Kuric. W ostatnich sekundach niepotrzebny faul zaliczył Yabusele, przez co trzy osobiste rzuty wykorzystał Davies. W połowie spotkania Real Madryt prowadził 46:39.
Po zmianie stron Real Madryt zwiększył prowadzenie do 13 punktów. Niestety, wtedy Barça zaczęła lepiej bronić i przy tym atakować. Katalończycy poprzez serię 8:0 doskoczyli do Królewskich, co oczywiście wywołało zdenerwowanie w szeregach gospodarzy. Chus Mateo poprosił o czas i od razu to zadziałało. Causeur zaliczył dwie udane akcje z rzędu, Poirier poprawił i dystans zwiększył się do 11 oczek. Wtedy to Jasikevičius próbował coś zmienić, ale jemu się to nie udało. Real Madryt zdołał przywrócić 13-punktowe prowadzenie przed ostatnią częścią rywalizacji (66:53).
Na czwartą kwartę gospodarze wyszli naładowani energią. Widać to było po emocjach okazywanych po celnych rzutach. Publiczność w WiZink Center rozgrzewał Taylor walką o przechwyty czy Yabusele efektownym wsadem. Zawodnicy Realu Madryt grali po prostu na maksimum i niektóre przechwyty były efektem niesamowitego wysiłku. Królewscy nie dali Barcelonie najmniejszych szans, by odrobić straty i wrócić do gry. Zwieńczeniem spotkania były punkty Ndiaye, który otrzymał w ostatnich sekundach szansę od Mateo.
81 – Real Madryt (21+25+20+15): Causeur (13), Hanga (7), Deck (14), Tavares (10), Yabusele (9), Núñez (0), Rudy (3), Abalde (2), Poirier (6), Llull (10), Ndiaye (2), Taylor (5).
66 – Barcelona (16+23+14+13): Exum (5), Şanlı (0), Higgins (3), Mirotić (9), Calathes (10), Davies (8), Martínez (0), Šmits (5), Laprovíttola (6), Abrines (3), Kuric (15), Jokubaitis (2).
Barcelona – Real Madryt 1:2 (rywalizacja do trzech zwycięstw)
Terminarz pozostałych meczów finałowych:
• 19 czerwca (niedziela), 18:00: Real Madryt – Barcelona
------------------------------------------------------------------------------------
• 22 czerwca (środa), 21:00: Barcelona – Real Madryt
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze