Organizacyjna katastrofa w Paryżu
Strach, terror i przemoc oraz brak odpowiedniego dozoru francuskich służb porządkowych. Tak w skrócie można podsumować to, co działo się przed paryskim finałem Ligi Mistrzów.
Fot. Getty Images
Jedynym pocieszeniem dla fanów Realu Madryt było to, że ich drużyna ostatecznie sięgnęła po trofeum. Nie zmienia to jednak faktu, że nie ma w zasadzie żadnego kibica Królewskich, który nie doświadczyłby jakiejś sprzeczki, napaści czy kradzieży. Współpraca UEFA z policją okazała się kompletną katastrofą, której zwieńczeniem było opóźnienie pierwszego gwizdka o ponad pół godziny. Wiele rzeczy zrobiono po prostu źle lub nieprofesjonalnie. Służb mundurowych brakowało nawet w bezpośrednim pobliżu stadionu. Porządek został absolutnie zakłócony przez lawiny kibiców nieposiadających biletów, którzy siłą próbowali przedostać się na obiekt.
Członkowie peñii Realu Madryt sporządzili niekończącą się listę przestępstw i wykroczeń wszelkiego rodzaju. Mało kto jednak zdecydował się złożyć oficjalne zawiadomienie, ponieważ każda ofiara była świadoma, że francuska policja nie odzyska już ich bagaży, telefonów czy kart kredytowych. Bandy kiboli napadały też w celach rabunkowych na autokary fanklubów. Napastnikom było obojętne, czy pojazd stoi, czy też znajduje się w ruchu. W razie potrzeby po prostu zmuszali kierowców do postoju. Kibice Królewskich łącznie stracili 110 walizek. Ze strachu nikt nie odważył się stawiać oporu, by sprawy nie zaszły jeszcze dalej. Zrabowano także 89 telefonów. Choć wszyscy wiedzieli, że w Paryżu grasuje wielu kieszonkowców i innych speców od rozbojów i kradzieży, to jednak w praktyce obronić się przed czymś takim jest niezwykle ciężko.
Jednym z największych problemów były kradzieże kart kredytowych. Łącznie zrabowano ich 78. Głównym zmartwieniem było możliwe przechwycenie dostępu do kont przez inne urządzenia mobilne. We Francji nie brakuje delikwentów, którzy utrzymują się z dopisywania własnych wydatków do rachunku innych osób. 95 osób po finale stwierdziło, że z ich kont płacono za jedzenie czy inne wydatki, których sami nigdy nie dokonali. – Nie ma madridisty, który stwierdzi, że nie spotkała go żadna przykrość. Każdy jeden doświadczył czegoś niemiłego – mówi jedna z fanek. Kradzieże banknotów o nominale 50 czy 20 euro również były na porządku dziennym.
Pocieszenie stanowić mógł tylko i aż 14. Puchar Europy. UEFA i policja doszczętnie się jednak skompromitowali. Echa tych wydarzeń rozbrzmiewać będą jeszcze przez długi czas.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze