Hiszpania mistrzem Europy
A Alberto Bueno królem strzelców
Po raz pierwszy od bardzo dawna w Polsce powiało wielkim piłkarskim światem. Może jeszcze nie tym największym, bo tego spodziewać się możemy najwcześniej w 2012 – o ile wcześniej któryś polski stadion nie będzie gościł finalistów Ligi Mistrzów lub Pucharu UEFA – ale Mistrzostwa Europy U-19 to również wydarzenie znacznej rangi.
W rozegranym w chłodny sobotni wieczór ostatnim, piętnastym meczu turnieju o złoty medal walczyli Hiszpanie i Szkoci. Pierwsi: absolutni faworyci od samego początku, drudzy: największa pozytywna niespodzianka, drużyna, która wyszła z grupy kosztem innego kandydata do złota, Portugalii, ale też z tą samą Hiszpanią przegrała 0:4. Tym razem miało jednak być inaczej.
Autor niniejszej relacji miał przyjemność siedzieć na trybunie prasowej obok Scotta McDermotta z „Sunday Mail". W czasie występu zespołu tanecznego, już po rozgrzewce piłkarzy obu ekip, pan McDermott zgodził się przedstawić swoje przewidywania co do przebiegu meczu i końcowego wyniku. „Ten mecz będzie niepodobny do spotkania w grupie", mówił. „Szkocja będzie ostro walczyć w środku pola, ale Hiszpania powinna wygrać różnicą jednej bramki". Faktycznie, ze względu na zawieszenie snajpera Stevena Fletchera już od dłuższego czasu wiadome było, że selekcjoner postawi na układ 1-4-5-1 z samotnym Calumem Elliotem z przodu zamiast dotychczasowego 1-4-4-2.
Drużyny wyszły na murawę o 19:54 przy akompaniamencie dopingu, w którym najczęściej powtarzanym motywem był „Kolejorz! Kolejorz!" Sześć minut później pan Kristinn Jakobsson dał sygnał do rozpoczęcia spotkania.
Szkoci istotnie od pierwszych sekund nieustępliwie walczyli w środku pola i próbowali konstruować akcje ofensywne, ale Iberowie górowali nad nimi zwinnością i szybkością, a także – żadna niespodzianka – biegłością w panowaniu nad piłką. Hiszpania atakowała, ale ich skuteczność w ofensywie daleka była od tego, co mogliśmy oglądać w fazie grupowej. Największa w tym zasługa właśnie aż piątki szkockich pomocników, ale też obrońców, a zwłaszcza Lee Wallace’a. Jego kolegom z kolei w wyprowadzaniu kontrataków wybornie przeszkadzał Piqué.
W miarę upływu czasu Scotland’s brave babes, jak po meczu określiła swoich młodzieżowców tamtejsza prasa, grali coraz lepiej, piłka coraz częściej wędrowała w okolice pola karnego Adana, a z trybun dało się słyszeć chóralne „Szkocja! Szkocja!". Przez kilka minut wszystko wskazywało na to, że szykuje się spora niespodzianka, ale ostatecznie okazało się, że okres przewagi Szkotów był krótki. Jak przed chwila szkocki skrzydłowy Ryan Conroy, tak teraz akcje w przeciwną stronę, pod bramkę McNeila, prowadzili boczni pomocnicy reprezentacji Hiszpanii. Ich koledzy ze środka pola wciąż byli wyłączeni przez przeważających tam liczebnie Szkotów. I to właśnie „zagęszczenie" w środkowej strefie o mało nie dało Szkocji prowadzenia. Niestety dla nich, gdy Cameron podawał piłkę do Conroya, ten drugi był na spalonym, więc fakt, że Elliotowi udało się wbić piłkę do siatki nie miał już znaczenia.
Końcówka pierwszej połowy to już zdecydowana przewaga Hiszpanów, a jej zwieńczeniem była piękna akcja Antonio Calvo, który wykazał się refleksem przejmując piłkę, która odskoczyła od nogi Wallace’a i uderzył na bramkę McNeila. Strzał przeszedł jednak równolegle do linii bramkowej.
W pierwszej odsłonie dało się zauważyć, jaki efekt wywarła na Szkocji wymuszona zmiana taktyki. Z jednej strony dodatkowy pomocnik był bardzo przydatny w dezorganizowaniu ofensywnych poczynań Hiszpanów, z drugiej jednak graczom z Wysp wyraźnie brakowało drugiego napastnika. Calum Elliot grał dobrze i bardzo się starał, ale nie miał szans dojść do wielu podań właśnie dlatego, że nie było drugiego piłkarza w polu karnym, który ściągałby na siebie obrońców. W drużynie hiszpańskiej z kolei na wyróżnienie zasługują tylko skrzydłowi Calvo i Diego Capel odpowiednio z Barcelony i Sevilli.
W drugiej połowie początkowo również najaktywniejszy był Capel, z którym nie miał szans jego vis-á-vis z obronny reprezentacji Szkocji, Andrew Cave-Brown. Ale rajdy tego piłkarza nie przynosiły bramkowego skutku. W Hiszpanach wyraźnie narastała frustracja aż do chwili, gdy madridista Alberto Bueno cudownym strzałem z dystansu tuż pod poprzeczkę pokonał McNeila.
Chwilę później mogło być 2:0, ale ani strzał Juana Manuela Maty ani dobitka Diego Capela nie znalazły drogi do bramki McNeila. Kolejna okazja do podwyższenia wyniku trafiła się 58. minucie. Do górnej piłki skakało aż trzech hiszpańskich graczy, ale ten, któremu udało się oddać strzał, trafił w poprzeczkę.
Szkoci coraz bardziej uginali się pod naporem Iberów i musieli uciekać się do fauli, a w najlepszym razie do wybijania na aut, by powstrzymać błyskotliwe akcje rywali. Widać było, że słabli dużo szybciej niż Hiszpanie i zaczynało im brakować sił nawet na kontry.
W 70. minucie było już praktycznie po meczu. Po rzucie wolnym dla Hiszpanów piłka wleciała w szkockie pole karne, tam po chaotycznej walce trafiła pod nogi Maty, a ten ostro dośrodkowuje na szósty metr, gdzie już czekał Bueno. Dwa do zera!
Dopiero wtedy Szkoci jakby ożyli, ale wcale nie zbliżyli się przez to do zdobycia bramki kontaktowej. W każdym razie nie byli tego bliżej niż Hiszpanie podwyższenia na 3:0, bo nawet gdy Elliot padł w polu karnym (rzutu karnego nie podyktowano), to już po chwili dwie sytuacje bramkowe stworzyli sobie podopieczni Ginesa Melendeza. A gdy wreszcie wprowadzony w drugiej połowie Graham Dorrans strzelił gola na 1:2, było już dużo za późno dla Szkocji.
Mecz stał na dobrym, godnym finału poziomie. W pierwszej połowie Szkoci dotrzymywali kroku Hiszpanom, ale w drugiej było już zdecydowanie gorzej. Hiszpanie dominowali coraz wyraźniej, a Szkoci nie tylko szybciej opadali z sił, ale też zachowywali się, jakby gdzieś zalęgła się w nich świadomość, że muszą prędzej czy później stracić gola. Gdy się tak stało, sporo było w tym winy ich bramkarza, który jednak ogólnie rzecz biorąc, zaliczył niezły mecz, bardzo dobrze za to zaprezentował się Calum Elliot. Na dobrym poziomie zagrała też cała reszta reprezentacji Szkocji, więc – choć przegrana niewątpliwie smuci – wszyscy mogą wracać do domów z podniesionymi głowami.
W drużynie Hiszpanii poza skrzydłowymi Capelem i Calvo wyróżnić należy oczywiście strzelca dwóch goli i króla strzelców turnieju (wspólnie z Ilhanem Parlakiem): Alberto Bueno oraz bardzo aktywnego Juana Manuela Matę, dwóch piłkarzy Realu Madryt, których być może można by już powoli wprowadzać do pierwszej drużyny. Z pozostałych piłkarzy Realu Madryt dwaj, Antonio Adán i Javi García, zaprezentowali się poprawnie, ale bez fajerwerków. Ostatni madridista, Esteban Granero, grał za krótko, aby uczciwie go ocenić, ale faktem jest, że gdy wszedł na boisko, Hiszpania szybko straciła gola, a poza tym sprawiał wrażenie rozkojarzonego.
Ale to i tak bez znaczenia, skoro Hiszpania zdobyła złoty medal. A Polacy mogą być z siebie zadowoleni o tyle, że zorganizowali wyśmienity turniej i jako organizatorzy spisali się na „szóstkę", co potwierdził poza Scottem McDermottem także Kenny MacDonald z „News of the World", a nawet – w krótkiej rozmowie z wyżej podpisanym – prezes PZPN Michał Listkiewicz, który jeszcze wówczas nie wiedział, że przed dekoracją medalistów kibice niemiłosiernie go wygwiżdżą.
Szkocja – Hiszpania 1:2 (Dorrans 87` – Bueno 51`, 71`)
Szkocja: Andrew McNeil – Andrew Cave-Brown, Lee Wallace, Charles Grant, Scott Cuthbert – Simon Ferry, Michael McGlinchey, Ryan Conroy (78` Brian Gilmour), Greg Cameron (74` Graham Dorrans), Jamie Adams – Calum Elliot
Hiszpania: Antonio Adán – Antonio Barragán, Marc Valiente, Gerard Piqué, Roberto Canella – Mario Suárez, Antonio Calvo (72` Jeffrén Suárez), Javi García, Diego Capel (86` Esteban Granero) – Juan Mata, Alberto Bueno
Kibice Szkoccy przed meczem
Hymn Hiszpanii
Powitanie
Wspólne zdjęcie
Rzut wolny dla Szkocji
Hiszpania właśnie zdobyła gola
Dwa do zera!
Madridista Granero na boisku
1:2
I po wszystkim
Hiszpanie się cieszą, Szkoci dziękują za doping
We are...
...the Champions!
Stadion Miejski w Poznaniu po meczu
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze