Real w trybie samolotowym
Królewscy fruwają najwyżej. Potwierdzają to także liczby po rewanżu półfinału Ligi Mistrzów. Podopieczni Carlo Ancelottiego wykonali o ponad 10% więcej sprintów niż rywal.
Fot. Getty Images
„Método Pintus, método Pintus!”, krzyczał Luka Modrić, całując łysinę trenera przygotowania fizycznego Realu Madryt.
🏃 EL MÉTODO PINTUS 🏃
— Real Madrid C.F. (@realmadrid) May 4, 2022
👉 @lukamodric10 👈#APorLa14 pic.twitter.com/fcs1yYjCbN
Jeden i drugi należą do bohaterów Królewskich z ostatnich dni. Chorwat w wieku 36 lat przeżywa którąś już młodość, a pod względem motorycznym nie wygląda gorzej niż w najlepszym okresie swojej kariery. Pomocnik chciał oddać hołd człowiekowi, który wraz z Carlo Ancelottim zaplanował ten sezon. Los Blancos już mają na koncie Superpuchar i mistrzostwo Hiszpanii, ale w szatni panuje przekonanie, że robota nie jest jeszcze dokończona. 28 maja jest w kalendarzu zaznaczony na czerwono.
Antonio Pintus przybył do Realu Madryt niczym galáctico. Jego przyjście zostało ogłoszone latem ubiegłego roku w oficjalnym komunikacie, co dotychczas było zarezerwowane dla piłkarzy pierwszego zespołu. Po jego odejściu, jeszcze za czasów Zinédine’a Zidane’a, klub zdecydował się na jego odzyskanie. Włoch miał dwa zadania: uniknięcie ogromnej plagi kontuzji, która spustoszyła Królewskich w ubiegłym sezonie, oraz podniesienie poziomu przygotowania fizycznego na wszystkich poziomach. Pintus jest bowiem odpowiedzialny nie tylko za pierwszy zespół, nadzoruje również pracę wszystkich drużyn w akademii.
Ancelotti był pierwszym, który zdał sobie sprawę z potrzeby tego wzmocnienia. Carletto i Sierżant ramię w ramię przygotowali dwa „szczyty” dla zawodników: na początku sezonu i teraz, gdy decydujące momenty pojawiają się praktycznie co chwilę. To też chwile, gdy obciążenia są dużo mniejsze. Piłkarze jednak stawali na wysokości zadania i także wtedy zwykle dowozili dobre lub bardzo dobre rezultaty.
Kluczem są jednak wyniki. Finał Ligi Mistrzów i wygrane mistrzostwo Hiszpanii wskazują na to, że praca Włochów miała sens. Skorzystali na niej piłkarze, którzy musieli się jednak trochę nacierpieć. Kluczem w pracy z Pintusem są bowiem długie przebieżki.
LICZBY, KTÓRE WYJAŚNIAJĄ CUD REALU
ŹRÓDŁO: MARCA
Legenda:
Kolor pomarańczowy – liczba rozegranych minut
Kolor ciemnofioletowy – dystans z prędkością powyżej 24 km/h
Kolor fioletowy – dystans z prędkością 21–24 km/h
Kolor jasnofioletowy – dystans z prędkością 14–21 km/h
Kolor szary – łączny dystans
Liczby w prawym dolnym rogu:
Dystans całkowity, dystans 14–21 km/h, dystans 21–24 km/h, dystans powyżej 24 km/h, liczba sprintów (powyżej 21 km/h).
Wnioski (prawy dolny róg wykresu):
- Zawodnicy City przebiegli więcej niż Realu
- Zawodnicy Realu pokonali większy dystans z dużą szybkością (powyżej 24 km/h)
- Zawodnicy Realu przebyli więcej sprintów niż City
- W dogrywce zawodnicy Realu wykonali więcej sprintów i przebiegli więcej niż rywal
Dane z meczu przeciwko Manchesterowi City, tak jak z Paris Saint-Germain i Chelsea, pokazują, że odpowiedź zespołu w najważniejszych momentach była jednym z kluczowych czynników w wygranej. Oczywiście nie jedynym.
Podopieczni Pepa Guardioli przebiegli na Bernabéu więcej niż gospodarze, ale warto zagłębić się w dokładniejsze dane. Real biegał bowiem z lepszą… jakością. Wykonał więcej sprintów z prędkością powyżej 21 kilometrów na godzinę, lepiej wyglądał też pod względem dystansu z prędkością 21–24 km/h i powyżej 24 km/h. To robi różnicę na najwyższym poziomie.
Różnice zaznaczyły się także w końcówce meczu i przede wszystkim w dogrywce. Efektem fizycznej dominacji były ogromne emocje, które naznaczyły jeden z najbardziej emocjonujących dwumeczów w historii Ligi Mistrzów.
Historia się powtarza
W meczu z PSG remontada zaczęła się od sprintu Benzemy, który rozpoczął pressing na Donnarummie. Włoch się pogubił, paryżanie stracili gola i dali sobie wyrwać awans do ćwierćfinału. Duży udział w sukcesie miał też Modrić, który nagle przedarł się środkiem i wypracował kolejnego gola.
Jeszcze trudniejszym rywalem niż PSG i City była Chelsea. Podopieczni Thomasa Tuchela dominowali na Bernabéu od pierwszej do dziewięćdziesiątej minuty, ale… czasem futbol to także dogrywka. Tam, tak jak w starciu z zespołem Pepa, górą byli Królewscy, którzy poza przygotowaniem czysto piłkarskim wyróżniają się rewelacyjną formą fizyczną.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze