Advertisement
Menu
/ as.com

Przeklęte wtorki

Zapewne wielu z nas obiło się kiedyś o uszy pojęcie Blue Monday. Jako pierwszy użył go brytyjski psycholog, Cliff Arnall.

Foto: Przeklęte wtorki
Fot. Getty Images

Jego zdaniem stan zdrowia psychicznego można określić za pomocą konkretnego wzoru matematycznego. Na jego podstawie można uzyskać z kolei datę najbardziej depresyjnego dnia w roku. Zgodnie z założeniami pracownika naukowego Cardiff University, przypada on na trzeci poniedziałek stycznia. Królewscy w styczniowe poniedziałki raczej nie grywają, jednak nie oznacza to, że nie mają oni swoich pechowych i depresyjnych dni tygodnia.

W tym sezonie wyjątkowo feralne dla Realu Madryt są zwłaszcza wtorki. Podopieczni Carlo Ancelottiego pozostają co prawda żywi w walce o finał Ligi Mistrzów, jednak nie zmienia to faktu, że w tej edycji zmagań o uszaty puchar przegrali do tej pory czterokrotnie w sześciu meczach rozgrywanych właśnie we wtorek. Los Blancos dwa razy schodzili z boiska pokonani u siebie i dwa razy na wyjeździe.

Świadkami początku tej dziwacznej zależności byliśmy jeszcze w fazie grupowej. 28 września Real Madryt sensacyjnie przegrał wówczas u siebie z Sheriffem Tyraspol po bramce straconej w przedostatniej minucie podstawowego czasu gry. Później drużyna wygrała kolejne dwa wtorkowe starcia – z Szachtarem (5:0) oraz Interem (2:0). W fazie pucharowej możemy jednak już otwarcie mówić o prawdziwej serii wtorkowych niepowodzeń.

Niezależnie od miejsca i tego, czy chodziło o pierwszy mecz, czy też rewanż, Real zanotował jak dotąd komplet porażek we wtorkowe wieczory. Najpierw 15 lutego w doliczonym czasie Courtois pokonał Mbappé, dzięki czemu PSG zwyciężyło u siebie 1:0. Na wtorek przypadł także rewanż z Chelsea na Bernabéu. Królewscy najpierw zapewnili sobie bezpieczną przewagę w Londynie, by w Madrycie ją roztrwonić, a następnie obudzić się w ostatniej chwili. Choć to rzecz jasna ekipa Ancelottiego awansowała do kolejnej fazy, samo spotkanie zakończyło się porażką 2:3. Niespotykana passa została przedłużona w Manchesterze – kolejny wtorkowy bój w Lidze Mistrzów w fazie pucharowej tym razem zakończył się zwycięstwem 4:3 City.

Nawet jeśli nie powinniśmy doszukiwać się tutaj działania sił nieczystych, wszelkiej maści klątw czy innych złowrogich uroków, gdzieś w głębi duszy można mimo wszystko odetchnąć, ze rewanż z The Citizens na Bernabéu odbędzie się w środę, a ewentualny finał Champions League w sobotę.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!