Advertisement
Menu
/ marca.com

„Niektórzy właśnie odkryli Benzemę”

Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym tekście dzieli się swoimi przemyśleniami na temat Karima Benzemy. Przedstawiamy spostrzeżenia dziennikarza.

Foto: „Niektórzy właśnie odkryli Benzemę”
Fot. Getty Images

Dziś świat futbolu dzieli się na tych, którzy odkrywają Karima Benzemę po trzynastu sezonach gry, oraz tych, którzy od początku potrafili należycie docenić tego innego i genialnego piłkarza. Teraz, kiedy poprawił swoje statystyki strzeleckie, ponieważ to aspekt, który wymaga od niego Real Madryt z najwyższym priorytetem, do grona jego zwolenników dołączyli ci, którzy mierzą futbol liczbami, jak gdyby to statystykami dało się tłumaczyć ten sport. Jednak wydaje się perwersją sprowadzać wszystko do algorytmu, wedle którego to, czego dokonał Karim 10 maja 2017 roku na dziesięciu metrach kwadratowych w narożniku na Vicente Calderón, nie jest nawet asystą. Późniejszy strzał Kroosa nie zakończył się golem, dlatego to Niemcowi przypisuje się udział przy dobitce Isco. Ale zapytajcie Savicia, Godína i Giméneza, kto tamtej nocy skończył z europejskimi aspiracjami Atleti. „Gdybym był kibicem, to chodziłbym na stadion, by oglądać takie coś. Ponieważ gole widzimy codziennie, a takich rzeczy nie”, mówił Benzema po tym, jak wykonał przy linii końcowej dzieło sztuki godne zaprezentowania w muzeum.  

Zaledwie 24 godziny przed rozbiciem Chelsea bardzo ważny głos z szatni The Blues, jakim z pewnością jest Thomas Tuchel, wychwalał madrycką „9”, zwracają uwagę na jeden bardzo ważny aspekt – spóźnione uznanie w świecie piłki, którym Francuz aktualnie się cieszy. „To najbardziej niedoceniany piłkarz, jakiego znam”, mówił Niemiec. Ponieważ, choć trudno w tym momencie w to uwierzyć, najlepszy zawodnik i strzelec La Ligi był krytykowany przez lata, również przez część swoich własnych kibiców. Nawet dziś są ludzie, którzy niezbyt chętnie uznają jego zasługi, twierdząc, że ten Benzema nie jest tym, który był wcześniej, że nastąpiła jakaś transformacja.

W rzeczywistości zmiana, do jakiej doszło, polegała na tym, że cztery lata temu Karimowi nie zostało nic innego, jak przejąć całą odpowiedzialność strzelecką, która do tamtego momentu spoczywała głównie na barkach Cristiano. Benzema grał, by Cristiano strzelał, a jeśli Cristiano strzelał, to w dużej mierze dzięki temu, że Benzema grał dla niego. Wyjaśnia to spadek niewiarygodnej średniej strzeleckiej Cristiano, która z Benzemą wynosiła 1,07 gola na mecz, a bez niego 0,76. Z kolei średnia Francuza wzrosła z 0,46 gola na mecz grając przez dziewięć sezonów u boku CR7 do 0,67 od kiedy jest bezwzględnie najważniejszą postacią ataku Królewskich. Dziś Cristiano cały czas zdobywa bramki, jednak jego wpływ naw grę jest minimalny, podczas gdy Benzema zameldował się w elicie największych goleadrów Europy, będąc jednocześnie jednym z głównych kreatorów ataków Los Blancos. Przez trzynaście sezonów w Realu Madryt Karim robił to, czego wymagał od niego zespół w każdym momencie.

Chyba że myślicie, że Cristiano strzeliłby tyle goli, nie mając Benzemy u swojego boku?
 

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!