Advertisement
Menu
/ twitter.com, Albert Ortega

Jak Barcelona ograła Real Madryt?

Barcelona w niedzielę była od Realu Madryt lepsza na każdej płaszczyźnie. Jak do tego doszło i jakie decyzje do tego doprowadziły? Poniżej przedstawiamy analizę przygotowaną przez Alberta Ortegę, dziennikarza El Confidencial.

Foto: Jak Barcelona ograła Real Madryt?
Fot. Getty Images

Real Madryt przegrał 0:4 w drugim ligowym Klasyku tego sezonu, a Barcelona była na Santiago Bernabéu drużyną dużo lepszą. Choć na obronę Królewskich można znaleźć co najmniej kilka argumentów, jak chociażby nieobecność Karima Benzemy, niezaprzeczalne fakty są takie, że Katalończycy byli po prostu drużyną lepszą w każdym aspekcie gry, a Carlo Ancelotti podjął w znacznej większości złe decyzje, które ostatecznie zaważyły na wyniku tego spotkania. Albert  Ortega, dziennikarz El Confidencial, rozłożył na czynniki pierwsze niedzielny mecz. Dzięki jego uprzejmości spróbujemy odpowiedzieć na pytanie, dlaczego na Bernabéu wydarzyło się to, co wszyscy widzieliśmy.

Article photo

Pierwszą rzeczą, na którą zwraca uwagę Albert Ortega, jest decyzja personalna odnośnie tego, kto zastąpi Karima Benzemę. Francuz doznał kontuzji w meczu z Mallorcą i ostatecznie nie wykurował się na czas, by zagrać w Klasyku. Wiele mediów zachodziło w głowę, na kogo postawi Carlo Ancelotti w jego miejsce. Najczęściej przewijającymi się nazwiskami były Gareth Bale, Mariano czy Marco Asensio. Carletto zdecydował się jednak na Lukę Modricia, co zdaniem dziennikarza było „ogromnym błędem”. Z tego powodu Królewscy zarazem nie mogli liczyć na Chorwata w strefie kreowania gry i cały czas nie mieli punktu odniesienia w ofensywie, do którego można by kierować piłki, utrzymując się przy futbolówce nieco wyżej.

Article photo

Barcelona z kolei świetnie wyprowadzała piłkę dzięki temu, że Pedri oraz De Jong operowali za plecami Casemiro, Kroosa i Valverde. Sprawiło to, że drużyna Realu Madryt została rozdzielona na dwa niezależne byty. Jedna część ekipy zostawała wysoko przy nieudanych próbach pressingu, a druga znajdowała się dużo niżej. Błędy popełniali także obrońcy, ponieważ Militão i Alaba nie wychodzili do przodu za pomocnikami, a gdy doskakiwali do rywali, często byli spóźnieni.

Article photo

Zdaniem Alberto Ortegi, ogromnym problemem Realu Madryt cały czas pozostaje to, że nie potrafi w skoordynowany sposób grać wysokim pressingiem. Zawodnicy nie współgrają ze sobą przy próbach tak zwanych „skoków pressingowych”, nie znajdują się na czas w miejscach, w których powinni się znajdować. Jest to jedna z pierwszych rzeczy, które Xavi poprawił w Barcelonie, ale jeśli chodzi o Real Madryt, widać w tym miejscu pewne braki w podejściu Carlo Ancelottiego. Nie od dziś też wiadomo, że klasyczne trio CKM w środku pola nie radzi sobie najlepiej w tego rodzaju grze, głównie z powodu braku dynamiki i możliwości, by wytrzymywać takie tempo. Przykład widoczny jest poniżej, gdy cała drużyna cofnęła się do niskiego bloku, w którym czuje się bardziej komfortowo. W odpowiednim momencie Luka Modrić wyskakuje do pressingu, ale nikt nie idzie za nim, więc ta akcja powoduje jedynie frustrację i zmęczenie u Chorwata. 

Article photo

Barcelona za sprawą Pedriego, Busquetsa i De Jonga szukała tego, o czym Xavi mówił na pomeczowej konferencji, czyli piłek za plecy bocznych obrońców. Pomocnicy Katalończyków podawali w ten sposób, by Ferrán miał sytuację jeden na jeden z Carvajalem, a Dembélé z Nacho. Występ Carvajala był fatalny, na poziomie jego „popisów” z PSG. 

Article photo

Od 15. minuty goście grali w rondo na Bernabéu. Barcelona nie miała rywala, jeśli chodzi o wyprowadzenie piłki, a Albert Ortega podkreśla odwagę Erica Garcíi, Piqué i Busquetsa w zagrywaniu piłek prostopadłych w środku pola, które pomagały odnajdywać ustawionych za plecami Kroosa i Casemiro pomocników Blaugrany. Pokazana poniżej sekwencja pokazuje idealnie dramat, jakim był pressing Realu Madryt oraz wszystkie wady, które wyeksponowała gra Barcelony. Piłkę przyjmuje Araújo w momencie dla siebie niezbyt komfortowym. Podbiega do niego Toni Kroos, ale Niemiec jest kompletnie sam, nikt nie rusza za nim. Urugwajczyk łatwo odnajduje De Jonga, do którego w momencie zagrania piłki rusza Nacho. Hiszpan jest jednak nieco spóźniony, a jednocześnie daje szansę Dembélé na wbiegnięcie na wolne pole. Francuz po chwili dostaje piłkę, a stoperzy Królewskich są ustawieni tak daleko, że jednego z nich nawet nie widać na obrazku.

Article photo

Article photo

Article photo

Na wspomnienie zasługuje Busquets, który bardzo często znajdował się w sytuacji, gdy atakowali go Kroos i Modrić. Hiszpan jednak dobrze współpracował z parą środkowych obrońców, a do tego bardzo łatwo odnajdywał De Jonga i Pedriego, gdy tylko pomocnicy Królewskich popełniali minimalny błąd w pressingu, a zdarzało się to bardzo często. Należy też powiedzieć, o kwestiach, które Ortega nazwał zachowaniami „nie do zniesienia”. Chodzi tu głównie o kluczowe pomyłki przy golach. Są to reakcje Militão i Alaby przy pierwszym golu Aubameyanga, kiedy Gabończyk niezwykle łatwo znajduje sobie miejsce do oddania strzału głową, a obaj stoperzy stoją i mogą tylko bezradnie patrzeć. Druga sytuacja to gol Araújo, przy którym Alaba nie był nawet blisko, by wygrać z nim pojedynek główkowy. Vinícius z kolei zmarnował w juniorski wręcz sposób sytuację jeden na jeden z Ter Stegenem, chwilę przed tym, jak Barcelona trafiła na 2:0. 

Ancelotti z ławki nie był w stanie w żaden sposób pomóc. Możesz przegrać mecz, ale ogromnym i niezrozumiałym ciosem jest sytuacja, w której tracisz kolejne gole, piłkarze rywali tańczą z twoimi na boisku, a ty nie robisz nic. Ten mecz, zdaniem Ortegi, nikogo nie naznaczył w sposób tak negatywny, jak Carlo Ancelottiego. Jego początkowy plan był fatalny, a każda kolejna próba dostosowania się do boiskowych warunków jedynie pogarszała sytuację. 

Article photo

Article photo

Nacho powiedział, że „być może wyszli na boisko zbyt zrelaksowani z powodu przewagi w tabeli”. I o ile faktycznie mogło tak być, żadna drużyna nie może sobie pozwolić na takie utraty koncentracji, jak na początku drugiej połowy. Nie minęła nawet minuta, a przez błędy w ustawieniu i błędy indywidualne Ferrán już wyszedł sam na sam z Courtois i tylko jego słabemu wykończeniu Królewscy zawdzięczają, że nie stracili wtedy gola. Ta sytuacja pokazuje ogromny i alarmujący problem, bo niemożliwe jest wprost, by dostawać takie lanie jak w pierwszej połowie i dopuszczać do takiej sytuacji na samym początku drugiej, świeżo po wyjściu z szatni. Alberto Ortega podkreśla, że nie chodzi tylko o to, by praktycznie zamknąć kwestię mistrzostwa, ale o to, że swoim słabym przygotowaniem Real Madryt dał tej nowobudowanej Barcelonie ich pierwszą wielką noc, która może ich niesamowicie zbudować mentalnie. Jest to szczególnie zaskakujące w sytuacji, w której Katalończycy grali w czwartek, a Real przygotowania do tego meczu mógł rozpocząć już we wtorek.

Ancelotti nie zmieniał niczego aż do przerwy. To był moment, by cokolwiek poprawić w grze Królewskich, a można było poprawiać praktycznie wszystko. W przerwie jednak Włoch postawił na Mariano na pozycji dziewiątki. Jest to akceptowalny pomysł, ale jednocześnie stawia na formację z trójką obrońców, której Real Madryt nigdy nie używał w bieżących rozgrywkach. Co więcej, szuka pojedynków jeden na jeden w defensywie, zakładając, że każdy ze stoperow będzie musiał sobie radzić z jednym z napastników rywala. Te zmiany znacznie pogorszyły obraz zespołu, bo gdy tylko jeden zawodnik był spóźniony, cała formacja była zgubiona, co pokazuje poniższa sekwencja.

Article photo

Article photo

Article photo

Chwilę później postanowił zrezygnować z gry trójką, Casemiro zagrał jako stoper, a Alaba przeszedł na lewą stronę defensywy. Królewscy wyglądali więc minimalnie lepiej, ale wynikało to raczej z faktu, że to Barcelona zdjęła nogę z gazu. Co więcej, to Katalończycy byli bliżej piątego gola niż Los Blancos gola honorowego. 

Jak napisał Ortega, druga połowa była wielkim momentem dla Barcelony. Pokazali wszystko, czego powinno się po nich oczekiwać, to znaczy głód kolejnych goli, zorganizowanie i chęć, by pognębić Real Madryt. Filmik, gdy Xavi wściekał się na swoich podopiecznych za złe zagranie przy 0:4, było wiernym odbiciem tego, jakie mentalne podejście miała jego ekipa. Jedynym powodem, dla którego Barcelonie nie wygrała sześć czy siedem do zera był Thibaut Courtois. Belg, pomimo tego, że czterokrotnie wyjmował piłkę z siatki, uratował Królewskich przed całkowitą kompromitacją i był najlepszym zawodnikiem Realu Madryt w tym meczu. Dziennikarz podsumowuje analizę zdaniem, że Xavi spuścił lanie Ancelottiemu na absolutnie każdym poziomie – taktycznym, fizycznym i mentalnym. Dominacja Barcelony była absolutna, a pomysły Włocha nie dość, że nie zadziałały od samego początku, to jeszcze jego późniejsze reakcje jedynie pogarszały sytuację boiskową. Cały Real Madryt zagrał słabe spotkanie, ale to Carletto jest negatywnie naznaczonym po Klasyku na Bernabéu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!