Bolesna porażka
W 26. kolejce Euroligi Real Madryt wyraźnie przegrał z Barceloną. Królewscy fatalnie rozpoczęli to spotkanie i później nie byli w stanie tego nadrobić.
Fot. Getty Images
Real Madryt wysoko przegrał z Barceloną i stracił przez to pozycję lidera w Eurolidze. Królewscy znów nie wyszli na parkiet w pierwszej kwarcie. W Stambule jeszcze obrona była w stanie trochę zatrzeć negatywne wrażenie. Dzisiaj nawet tego nie było i już początkowe 10 minut ustawiły resztę meczu. Jeszcze w trakcie rywalizacji udało się poprawić pewne elementy, ale Barcelona ani na chwilę nie poczuła się zagrożona. Zasłużone zwycięstwo dla gości, Pablo Laso ma nad czym myśleć, a zawodnik potrzebny jest odpoczynek. Niestety, nie mogą na niego liczyć, bo w niedzielę zagrają w Maladze z Unicają.
Jeśli kibice Realu Madryt odczuwali ból, oglądając grę koszykarzy w Stambule, szczególnie w pierwszej połowie tamtego meczu, to szybko sobie o nim przypomnieli. Początek spotkania, a właściwie cała pierwsza kwarta, była przyjemna tylko dla Barcelony. Trudno było przypuszczać, że celny rzut Causeura będzie jedynym trafieniem przez ponad 7 minut rywalizacji. W tym czasie pod drugim koszem szalał Laprovíttola, a po jego zejściu inni zawodnicy Barcelony. Katalończycy zaliczyli serię 21:0. Kompromitacja Królewskich na całej linii. W końcówce Tavares jako jedyny dał sygnał do walki (8:28).
Tragiczna pierwsza kwarta sprawiła, że w drugiej pojawiła się obawa o prawdziwą kompromitację w WiZink Center, a to wszystko na oczach Florentino Péreza, który pojawił się na trybunach. Strata Królewskich wzrosła do 26 punktów… Później podopieczni Laso trochę się obudzili, chociaż może bardziej to Barça odpuściła. W każdym razie punkty zaczęły się pojawiać na koncie madrytczyków, tyle że za każdym razem przychodziła odpowiedź gości i przewaga nie spadała poniżej granicy 20 oczek (31:52).
Po zmianie stron gra Realu Madryt trochę się poprawiła. Jednak zmiana była zbyt mała, żeby móc myśleć o nadrobieniu ogromnej straty z pierwszej kwarty. Dalej brakowało celnych rzutów z dystansu. Poza tym po przechwytach gospodarze też nie zawsze byli w stanie trafiać do kosza. Ich zasługą w tej części spotkania było sprawienie, że różnica punktowa była mniejsza niż 20 punktów. Marne to pocieszenie w Klasyku (55:71).
Na czwartą kwartę Barcelona wyszła bardzo rozkojarzona. Katalończycy popełniali błędy i tracili piłki. Niestety, kontrataki Realu Madryt były nieskuteczne. Nie udało się wykorzystać okazji, żeby jeszcze bardziej zbliżyć się do rywala. Skuteczność podopiecznych Laso była dzisiaj tragiczna, szczególnie w rzutach z dystansu. 2/22 to wynik, który jest idealnym podsumowaniem. Barcelona miała pełną kontrolę nad meczem do samego końca. Katalończycy zasłużenie wygrali i odzyskali prowadzenie w Eurolidze.
68 – Real Madryt (8+23+24+13): Tavares (25), Abalde (7), Causeur (8), Heurtel (4), Yabusele (4), Williams-Goss (5), Randolph (0), Hanga (3), Alocén (2), Poirier (2), Llull (8), Thompkins (4).
86 – Barcelona (28+24+19+15): Şanlı (5), Calathes (10), Laprovíttola (20), Mirotić (9), Exum (13), Davies (11), Martínez (0), Šmits (2), Hayes-Davis (0), Kuric (10), Jokubaitis (6), Nnaji (0).
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze