Advertisement
Menu
/ as.com

Iñigo Martínez: Chcialbym derbów Kraju Basków w finale

Stoper Athleticu Bilbao, Iñigo Martínez, udzielił wywiadu dziennikarzom Asa. Zapraszamy do zapoznania się z pełnym zapisem tej interesującej rozmowy.

Foto: Iñigo Martínez: Chcialbym derbów Kraju Basków w finale
Fot. Getty Images

Czy przechodzisz przez najlepsze chwile w karierze?
Trudno odpowiedzieć na to pytanie. To prawda, że czuję się dobrze i jestem maksymalnie zmotywowany i w pełni ufam swoim umiejętnościom. W utrzymaniu podobnych odczuć pomagają też wyniki. Chcę, żeby sezon układał się tak do końca.

Zostałeś wybrany najlepszym piłkarzem La Ligi w styczniu.
Cały zespół spisywał się świetnie, to na pewno pomogło. Chcemy iść za ciosem w kolejnych spotkaniach. Teraz przed nami jedno z tych bardziej skomplikowanych.

Rządzisz w tyłach, masz powołanie na prawdziwego lidera. Widać, że to lubisz.
Bardziej niż lubię, uważam po prostu, że obrońca oprócz bronienia musi też umieć przekazywać reszcie konkretne informacje. Stoperzy w najlepszy sposób widzą to, co dzieje się na boisku. Ja zaś zawsze lubiłem dużo mówić, to moja niezmienna cecha na boisku. Dobrze czuję się w tym zespole, uzupełniamy się i sobie ufamy.

Jesteś z charakteru urodzonym zwycięzcą. Źle zniosłeś trzy porażki w czterech rozegranych finałach? Zżera cię to w jakiś sposób od środka?
Oczywiście. Nikt nie lubi przegrywać finałów. Ten ostatni przeciwko Realowi również boli. Real ma fantastycznych zawodników, ale i tak się wkurzasz. O poległych w finale nikt nie pamięta. Finały są po to, by je wygrywać. Nie zagraliśmy tak, jak w poprzednich meczach, gdy naciskaliśmy i wyraźnie dążyliśmy do zwycięstwa. Tak czy inaczej, walczyliśmy. Mieliśmy karnego, ale nie udało się go wykorzystać. Potem Real się zamknął i już nie wypuścił przewagi, choć walczyliśmy do końca. Było, minęło. Trzeba przerzucić stronę na kolejną.

Nikt w klubie nie pamięta dziś o Laporte. Uważasz, że twoja misja została wykonana?
Nie przyszedłem tu z myślą, by go zastępować. Laporte jest wyjątkowym graczem i cieszę się, że mogę z nim dzielić szatnię w reprezentacji. Nie każdy może trafić do City. Do Bilbao przeszedłem z konkretną myślą – by wykonywać swoją pracę, cieszyć się grą i jak najwięcej wnieść do zespołu.

Jest coś jeszcze, oprócz twoich córek, co spędza ci sen z powiek?
(Śmiech). Na razie nie. Będę miał bezsenną noc, jeśli nie awansujemy w pucharze. Uwielbiamy te rozgrywki. Liczę, że uda nam się powtórzyć podobny mecz, jak z Barceloną. Czuję się dobrze. W lidze idziemy do góry i przez to mamy nieco większy spokój. W pewnym momencie rozgrywek staliśmy w miejscu. Teraz coraz wyraźniejsza wydaje się perspektywa zakwalifikowania do europejskich pucharów. Musimy podążać tym tropem.

Widzisz się dalej w Bilbao? Twój kontrakt wygasa w 2023 roku.
Mam jeszcze rok umowy i jak dotąd nikt nie przedstawił nowej propozycji. W przyszłym roku zobaczymy, jak potoczą się sprawy. Usiądziemy do rozmów w odpowiednim momencie. Moja rodzina i ja świetnie się jednak czujemy w tym mieście.

Zawsze powtarzasz, że identyfikujesz się z wartościami Athleticu.
Oczywiście! Dlatego tu trafiłem. Jeśli wziąć pod uwagę jeszcze to, jak zostałem przyjęty przez kibiców, to poczucie jeszcze bardziej we mnie wzrosło. Za każdym razem, gdy zakładam tę koszulkę, jestem szczęśliwy.

W jakim stopniu rezygnacja z wyjazdu na Euro wpływa na twoją wysoką formę w tym sezonie?
Jedną z opcji było udanie się z kadrą na turniej, danie tam z siebie wszystkiego i powiedzenie z dumą, że zagrałem na Euro. Takie rozwiązanie nie byłoby jednak w zgodzie z samym sobą. W pewien sposób zachowałbym się nawet nie fair wobec innych piłkarzy. W tamtym momencie doszedłem do wniosku, że czas najwyższy przystopować. Myślałem tylko o tym, by udać się z rodziną na urlop i wrócić do gry z naładowanym akumulatorem. Nie wiem, czy to konkretnie przez tamtą decyzję, ale dziś jestem szczęśliwy i czuję się przygotowany na sto procent. Utrzymuję wysoką formę i spisuję się dobrze. Myślę, że na obecny stan rzeczy składa się wszystko po trochu – zarówno letnia przerwa, jak i chęci, ambicja i motywacja, by dawać z siebie maksimum.

Na pewno byłbyś jednak wkurzony, gdyby Hiszpania wygrała turniej!
Pewnie! Decyzja nie była łatwa, nie podjąłem jej z dnia na dzień. Rozmyślałem o tym przez długi czas. W poprzednim sezonie zdarzało się, że grałem z konieczności, albo dlatego, że ktoś miał kontuzję. Gdybym mógł, zrobiłbym sobie wtedy przerwę nawet w klubie. Oczywiście było mi szkoda, kiedy widziałem, jak koledzy walczą dla reprezentacji. Nie każdy może pojechać na mistrzostwa Europy. Pociąg odjeżdża i trzeba to wziąć na klatę. Sądzę jednak, że było to najlepsze wyjście. Hiszpania zaliczyła wspaniały turniej i niesprawiedliwie odpadła. Mamy fantastyczną kadrę z wieloma młodymi graczami. Mam nadzieję, że wrócę i będę dalej powoływany.

Mundialu nie przegapisz?
W takim stanie, w jakim jestem teraz – nie. Najpierw jednak muszę znaleźć się na liście powołanych. Jeśli selekcjoner na mnie liczy, jestem do dyspozycji i to jak najszybciej.

W pewnym momencie naszej rozmowy wspomniałeś poniekąd o kwestii odpoczynku psychicznego.
Czasami po wielu latach potrzebujesz odpoczynku, chwili przerwy i odświeżenia myśli. Trzeba do tego podchodzić normalnie. Latem przytrafiło się to mnie i na pewno nie będę ostatni. Najważniejsze, by oczyszczać myśli. Wszyscy cierpimy, piłkarze także.

Niektórzy powiedzą, że cierpienie to wstawanie codziennie o szóstej rano i noszenie skrzynek.
Najłatwiej jest przytaczać takie przykłady. Nie twierdzę oczywiście, że tacy ludzie nie cierpią. Uważam po prostu, że cierpienia nie powinno się zawężać do konkretnych prac. Wielu ludzi przeżywa trudne sytuacji. Niektórzy czują się jeszcze gorzej, w ogóle nie mają pracy przy rodzinie na utrzymaniu. Na wszystko można patrzeć z różnej perspektywy, mieć różne opinie. Dla mnie zeszłe lato było trudnym czasem, nawet jeśli wciąż cieszyłem się pracą, o której wielu marzy i w której tak dobrze się zarabia. Nie wszystko jednak ogranicza się do pieniędzy i sławy. Nieraz wpadasz w dołek i trzeba zostawić to z boku i skupić się na sobie. Cierpiałem i tyle.

Czy ty i Vivian jesteście wśród dwóch czy trzech najlepszych duetów stoperów w lidze?
Statystyki wyglądają tak, jak wyglądają. Wszyscy jednak bronimy i atakujemy. Defensywa ma swój początek w przodach. Czujemy się dobrze, ale jesteśmy świetną grupą w ogólnym rozumieniu.

Hipotetycznie możecie po raz kolejny spotkać się w finale z Realem Sociedad. Ta perspektywa budzi u ciebie jakiś niepokój? W meczach z nimi zdarzało cię dziwnie blokować.
Chciałbym się z nimi zmierzyć, ale nie z myślą o zemście. Fajnie by było, gdyby zmierzyć się mogły ze sobą dwa zespoły z Kraju Basków. Trudno o to w obecnych czasach. Kolejne derby w finale bardzo by mnie cieszyły. Tym razem też na trybunach byliby już kibice.

Na razie jednak marzeniem byłoby zapewne powtórzenie w starciu z Realem tego, co pokazaliście z Barceloną.
Tak, byłoby to bardzo miłe zarówno dla nas, jak i kibiców. Wiele osób, które nie mogły widzieć naszej potyczki z Barceloną, mogło słusznie żałować. W tamtym spotkaniu cieszyłem się grą i atmosferą w najbardziej. Liczymy, że z Realem uda nam się to powtórzyć. Wiemy jednak, że czeka nas kompletnie inne starcie. Rywal ma fantastyczną drużynę. Tak czy inaczej, u siebie czujemy się silni.

Brazylijczycy z Realu jednak będą dostępni.
Nieraz tyle rzeczy w terminarzach się zmienia i komplikuje... Zdarzają się też takie błędy, jak w tym przypadku. To jednak nie nasza sprawa. My przygotowywaliśmy się do meczu zgodnie z naszą sytuacją.

Graliście z Realem trzy razy i trzy razy przegraliście. Na pewno chcecie odwrócić niekorzystną kartę. Zwłaszcza ty, ponieważ przez zawieszenie i wirus ominąłeś obie ligowe konfrontacje.
Chęci nie brakuje nigdy, zwłaszcza przeciwko Realowi. Gramy u siebie i będziemy mieć wsparcie naszych kibiców. Podchodzimy też jednak do rywala z szacunkiem, ponieważ wiemy, jakimi zawodnikami dysponują. Nie tolerują u przeciwników najmniejszego błędu.

W Madrycie okazało się, że życie bez Ramosa istnieje.
Takie kluby mogą szukać wzmocnień, gdzie chcą i mają ku temu odpowiednie środki. Mają Militão, potem sprowadzili Alabę. Spójrz, jaki poziom oni prezentują. Możesz być ważnym graczem, ale zawsze znajdzie się ktoś tak samo dobry czy nawet lepszy niż ty. Tak czy inaczej, żywię wobec Ramosa maksymalny szacunek.

Benzema ostatecznie nie zagra.
To najbardziej kompletny napastnik, z jakim się mierzyłem. Wszystko robi dobrze. Kiedy oglądasz jego mecze, nie ma nic, co robiłby źle. Umie się ustawić i tworzyć okazje. Prezentuje najwyższy możliwy poziom. Nie przez przypadek od tylu lat występuje w Realu Madryt.

San Mamés zgotowało mu nawet owację.
Normalna sprawa. Nasi kibice są mądrzy i potrafią odpowiednio docenić wyjątkowego piłkarza.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!