Advertisement
Menu
/ Onda Cero

Carvajal: Dojście do dyspozycji po koronawirusie trochę mnie kosztowało

Dani Carvajal udzielił w nocy wywiadu radiu Onda Cero. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z piłkarzem Realu Madryt.

Foto: Carvajal: Dojście do dyspozycji po koronawirusie trochę mnie kosztowało
Fot. Getty Images

Jesteś już całkowicie wyleczony pod każdym względem?
Tak, jestem zdrowy. Po złapaniu koronawirusa wykonałem specyficzną pracę, bo czytaliśmy dosyć dużo o tym, że wielu sportowców i piłkarzy jest narażonych na większe ryzyko odniesienia kontuzji czy jakichś problemów. Stąd trochę większy spokój. Do tego terminarz nam na to pozwolił.

Chcę zapytać o wiele rzeczy, ale zacznijmy od ostatniej: czy dziwnie jest przeżywać tak szaloną końcówkę okienka transferowego z takim spokojem w waszym klubie?
Tak. Myślę, że klub w tym temacie radzi sobie świetnie. Klub pozostaje spokojny i mamy bardzo konkurencyjną oraz kompetentną kadrę. Klub i my w środku jesteśmy bardzo spokojni pod tym względem.

W ten weekend działo się bardzo dużo z eliminacjami do Eurowizji, Nadalem i transferami. Na czym najbardziej się skupiałeś?
Na Rafie, bez wątpienia [śmiech]. Oglądałem go. W niedzielę trenowałem, ale oglądałem go w trakcie rozgrzewki, kontynuowałem po zejściu z boiska i dokończyłem po powrocie do domu. Przegapiłem tylko część, gdy byłem na boisku. Cieszyłem się jego meczem jak dziecko.

Jakiś opis? Jedno słowo na Nadala?
Rafa jest niesamowity, spektakularny. Do tego nigdy w finale w turnieju wielkoszlemowy nie odwrócił wyniku 0:2. Nie było lepszego momentu. Jakiekolwiek określenie będzie za skromne.

Podpisuję się. Mówisz, że jesteś wyleczony i że pracowałeś indywidualnie. A czujesz się dobrze? Odczuwasz jakieś efekty zarażenia?
Nie, efektów nie. Do tego po negatywnym teście robią nam badania kardiologiczne i wszystko było w porządku. Ja jednak przechodziłem to dosyć ciężko, przez kilka dni miałem gorączkę i czułem się połamany. Na pierwszych treningach trochę to odczuwałem. Te 10-11 dni nie trenowałem, do tego COVID trochę cię osłabia, więc dojście do dyspozycji trochę mnie kosztowało. Jednak myślę, że to normalne i wszyscy, którzy przechodzili go z symptomami, się ze mną identyfikują.

Poza aspektem fizycznym był też aspekt mentalny. Ty pozytywny wynik otrzymałeś w Arabii Saudyjskiej po półfinale Superpucharu. To był ciężki cios?
Po półfinale usiadłem na łóżku i czułem się taki osłabiony. Stwierdziłem jednak, że to efekt wysiłku, bo byłem miesiąc poza rywalizacją, a to był mecz z Barceloną, więc to jest w pełni normalne. Następnego dnia obudziłem się jednak jakby z lekkim przeziębieniem i otrzymałem pozytywny wynik. Cóż, nic z tym nie zrobisz. Dostajesz pozytywny wynik i trzeba być odpowiedzialnym, trzeba się odizolować, a ekipę wspierać na WhatsAppie [śmiech].

Canellas, piłkarz ręczny, opowiadał mi o zarażeniu w trakcie mistrzostw Europy, że równie trudne co izolacja było dla niego oglądanie ekipy z boku. Że myślał o sobie, ale też o drużynie.
Dokładnie. Teraz jeszcze ta mutacja tej choroby nie wydaje się tak śmiertelna i wygląda to już bardziej na grypę czy przeziębienie.

Najważniejsze, by się zaszczepić i chronić przed tym wszystkim.
Dokładnie.

Pomijając koronawirusa, wszyscy zadają sobie jedno pytanie: dlaczego Dani Carvajal ostatnio łapie tyle kontuzji? Oczywiście, gdybyś znał odpowiedź, to byś nie odnosił kontuzji.
[śmiech] Dokładnie miałem tak odpowiedzieć. Gdybym znał powody czy sposób poradzenia sobie z tymi problemami, to zapewniam, że robiłbym co trzeba nawet w nocy. Jak już opowiadałem, próbuję zamykać wszelkie możliwe drzwi. Robię maksimum w każdym względzie, by czuć się dobrze i pozostaję na tej drodze.

Zmienił się twój charakter?
Tak, prawda jest taka, że tak. Jestem bardziej wybuchowy. Jeśli kochasz swój sport i kochasz, co robisz, to gdy nie możesz tego robić, jest ciężko. Gdy masz cały okres, gdy nic nie idzie do przodu, to jesteś dosyć mocno sfrustrowany, ale musisz być optymistą, bo głowa jest bardzo ważna.

Szukałeś różnych sposobów na rozwiązanie tej kwestii?
Przeróżnych. Patrzyłem na dietę, odpoczynek, sen, podejście do meczu, regenerację. Wszystko. Aspekt psychologiczny też jest ważny. Sposób patrzenia na sytuację może zmniejszać poziom stresu.

Inaczej teraz do tego podchodzisz? Na przykład, patrzysz inaczej na krytykę?
[śmiech] Tak, oczywiście. Gdy dorastasz w tym świecie, to na końcu sam wiesz, gdy zagrałeś dobrze i gdy zagrałeś źle. Trzeba jednak być obiektywnym. Nie możesz ani czuć się najlepszy na świecie, gdy idzie dobrze ani się zatapiać, gdy coś idzie źle. Trzeba mieć tę równowagę. Musisz szukać konstruktywnej krytyki. Gdy coś robisz źle, musisz próbować to zmienić.

Rozmawiając o kontuzjach, twój kolega, czy raczej były kolega, Sergio Ramos też przeżywa zły czas. Rozmawiałeś z nim w ostatnim czasie?
Tak. Rozmawiałem z nim po ostatniej kontuzji. Miałem napisać do niego wczoraj, ale wstrzymałem się, bo sam najlepiej wiem, jak wygląda jego sytuacja. Identyfikuję się z nim i wiem, że wszyscy teraz do niego piszą: co tam, co się stało, jak się czujesz... Jest trudno tłumaczyć to kolejny raz i nie mieć tak naprawdę odpowiedzi. Cóż, wiem, że Sergio to urodzony walczak i prędzej lub później wróci do dobrego samopoczucia. Poza tym on na to zasługuje. To maksymalny profesjonalista i nikt nie może w to wątpić.

Jako rywal może nie, ale jako kolega i przyjaciel chciałbyś go zobaczyć na boisku w tym zbliżającym się dwumeczu?
Tak, dokładnie. Ale jak ma zagrać, to oby nie miał dobrego dnia [śmiech]. Trzeba być realistą, to wielki zawodnik i jeśli wyjdzie na boisko, może sprawić nam problemy. Naprawdę ucieszyłbym się, gdyby wszystko było z nim w porządku i gdyby mógł zagrać.

Teraz, gdy macie dobrą sytuację we wszystkich rozgrywkach, z wielkimi nadziejami i radością czekasz na to starcie z PSG?
To ważna data w kalendarzu, jasne, ale nawet jeśli zabrzmi to jak utarty frazes, to najważniejszy mecz mamy w czwartek. Dla nas to finał. To będzie bardzo trudny mecz z Athletikiem. Będą na nas naciskać jak nigdy. Jeden mecz o awans, z Realem Madryt... To będzie finał i tak do tego podchodzimy. Chcemy wygrać wszystkie rozgrywki i to spotkanie jest kluczowe.

Zgadzasz się ze stwierdzeniem, że La Ligę i Puchar Króla w tym momencie może już tylko przegrać Real Madryt? Że jesteście faworytami i że jeśli nie wygracie obu rozgrywek, to z własnej winy?
Cóż, daleko do końca ligi. Najbliżej nas jest Sevilla, która wygrywa swoje mecze i pokonuje trudności. Oni i reszta ekip będą walczyć do końca. My też i musimy patrzeć na to jasno, zdobywając 3 punkty w każdy weekend. Mistrzostwo byłoby dla nas czymś fantastycznym.

Popatrz, że rozmawialiśmy już o PSG, Lidze Mistrzów, Ramosie... a ciągle nie zapytałem o Mbappé.
[śmiech]

Przygotuj się, bo to pytanie nadchodzi. Im bliżej dwumeczu, tym będzie tego więcej.
Tak, wyobrażam sobie [śmiech]. To logiczne. To bardzo, bardzo dobry gracz, który od wielu lat jest łączony z naszą ekipą. Wygląda, że teraz wygasa mu kontrakt i cóż... Może być tak, że w przyszłości nałoży naszą koszulkę. Jednak podkreślę, że dzisiaj to piłkarz PSG i będzie naszym rywalem za dwa tygodnie. Nie powinniśmy myśleć o nim nic więcej poza tym, jak dobrze go pokryć.

W teorii to będzie twoje zadanie.
Tak. Jeśli zagram, to mamy jedno skrzydło.

Więc oby on też nie miał swojego dnia, prawda?
[śmiech] Zgadza się.

Na koniec zostają mi dwa nazwiska. Po pierwsze, trener. Czy w środku wszystko z nim też jest takie łatwe, jak to wygląda na zewnątrz?
Absolutnie tak. Moja relacja z trenerem jest w 100% przejrzysta. On jest bardzo miły i świetnie wychowany. Jest szczery wobec wszystkich. Jest jednak trenerem, więc musi podejmować i nie dla wszystkich będą idealne. On jednak stara się zawsze znajdować harmonię i próbuje, by wszyscy mieli swoje szanse. Próbuje wszystkim wszystko ułatwiać, nam w szatni i wam na zewnątrz.

Zawsze rozmawia z nami z wielkim spokojem. Każda konferencja to lekcja. To coś wspaniałego móc go słuchać. Drugie nazwisko... Minęło sześć miesięcy sezonu. Czy potrafiłbyś nam wytłumaczyć, co zrobił Vinícius z sezonu na sezon, że zanotował taką zmianę?
[śmiech] Sam nie wiem [śmiech]. Wszystkich nas trochę zaskakuje jego postawa, ale myślę, że on sam mówił, iż gole przyjdą i tak się dzieje. To prawda, że bardzo dużo pracował nad wykończeniem i to widać. Daje nam wiele punktów asystami i golami. Jest dużo bardziej rozstrzygający niż tylko poprzez drybling i to jest klucz.

Wiem, że powiesz mi, iż to nie twój temat, ale zapytam: rozumiesz sytuację, w której piłkarz z wygasającym kontraktem jest odsyłany przez klub na trybuny, bo nie chce podpisać nowej umowy?
Pff... To decyzje każdego klubu. Nie wiem, co odpowiedzieć... To trudny temat. Chodzi tu o relacje klubu z graczem. Jeśli są złe, rozumiem, że to jest taka kara. Jednak jeśli piłkarz nie chce przedłużać umowy, bo nie są spełnione jego warunki, to nie uważam, że jest jakiś problem w tym, by pomagał zespołowi do końca kontraktu. Widzieliśmy przypadek Davida Alaby, który zdecydował, że nie zostanie w Bayernie, ale do końca był tam profesjonalistą numer jeden. Wszyscy to zrozumieli, a on pomagał Bayernowi do ostatniego dnia.

Dani, jesteś świetny torreadorem. Ładnie wyminąłeś to trudne pytanie. Nie, dziękuję za szczerość. Na koniec, reprezentacja. Byłeś na ostatnim zgrupowaniu. Za 8-9 miesięcy mamy mundial. Czy wyjazd na ten turniej to twoja największa nadzieja?
Jedna z największych. Największą jest obecnie oglądanie tego, jak dorasta mój syn w zdrowiu i szczęściu, to bez wątpienia. Ale na poziomie zawodowym na pewno mundial w Katarze jest dla mnie nadzieją na horyzoncie. Fascynuje mnie i wypełnia ekscytacją. Będzie jednak czas, by myśleć o tym mundialu, a teraz moją największą nadzieją jest zdobywanie tytułów z Realem Madryt. Myślę, że to dobry moment. Mamy dobry sezon, gramy bardzo dobrze, mamy dobre wyniki i to może być dobry rok.

Gdy mówiłeś o synku, do głowy wpadł mi temat terminarza. Jako ojciec zapewne zacząłeś patrzeć trochę inaczej na przeładowany terminarz. Macie coraz więcej meczów i coraz mniej czasu między nimi.
Fakt jest taki, że miałem tę serię kontuzji, więc nie jeździłem na reprezentację i wiele tygodni byłem poza grą. Jednak gdy miałem ciągłość, to na pewno terminarz nie staje i nie daje ci czasu na bycie w domu. Jeśli chcesz prezentować się optymalnie, to musisz trenować i się regenerować, a potem jedziesz na mecz. Teraz jeśli wygramy z Athletikiem, to zagramy w ciągu czwartek, niedziela, środa, sobota, wtorek. To 5 meczów w 12-13 dni. To szaleństwo, ale taki jest terminarz. Tak to zapisano. Jako piłkarze próbujemy w wypowiedziach pokazywać, że to przesada. Widzimy po takich ludziach jak Toni Kroos, że lepszy poziom osiąga się bez gry w reprezentacji, bo gdy nie masz czasu na pracę i odpoczynek, to tracisz część dyspozycji.

A teraz zmierzamy do mundialu co 2 lata.
Pfff... Myślę, że żaden piłkarz tego nie popiera, ale my robimy to, co nam mówią.

Na koniec, rodzicielstwo wygląda tak, jak się spodziewałeś?
Jest trochę trudniej, niż myślałem [śmiech]. Taka jest prawda, ale jest cudownie. Kto wie, co czuję, ten wie, że nie da się tego opisać.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!