Rodrygo: Do dzisiaj się aklimatyzuję w Realu
Rodrygo Goes udzielił wywiadu Globo. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z atakującym Realu Madryt.
Fot. Getty Images
Jak przyjąłeś wiadomość o powrocie do reprezentacji po 1,5 roku przerwy? Miałeś na to oczekiwania po dobrym momencie w Realu czy nie za bardzo z powodu dużej rywalizacji?
Trochę oba odczucia. Rywalizacja jest duża, bez wątpienia. Możesz pojechać lub nie, ale przez to, że jesteś w Realu i że wykonujesz dobrą robotę, myślisz sobie „cóż, mam szansę”. Oglądałem konferencję selekcjonera, chociaż praktycznie nigdy tego nie robię, bo w Madrycie jest to popołudnie i mam wtedy drzemkę. Jednak byliśmy wtedy w Arabii Saudyjskiej na Superpucharze. Pamiętam, że mieliśmy jechać na trening, a powołania ogłaszano tuż przed wyjazdem. Włączyłem to i stwierdziłem „Zobaczmy, co? Może”. [śmiech] Miałem pewnie 50% nadziei, ale myślałem też sobie „nie twórzmy sobie oczekiwań”. Gdy pojawiło się moje imię, byłem bardzo szczęśliwy z powrotu. Cieszę się na to wszystko i mam nadzieję, że dalej będę rozwijać się każdego dnia.
To twój trzeci sezon w Realu. W poprzednim rozegrałeś 33 mecze, a w tym już masz 25 występów. Czy widzisz pokonywane etapy od przejścia od Realu? Czy to faktycznie robienie kolejnych wyraźnych kroków?
Początek jest zawsze trudniejszy, ale udało mi się robić bardzo dobrze rzeczy. Wszystko tak mówili. Plan zakładał moje wejścia w końcówce i od razu radziłem sobie świetnie. Działo się to dużo szybciej niż zakładaliśmy. A szybkość gry i techniczna jakość graczy w Europie... Myślę, że w Brazylii trochę przymykamy na to oko. Widzimy to, ale nie chcemy tego widzieć. Wiele osób porównuje to i twierdzi, że nie ma różnicy, ale my wiemy, że tutaj w Europie gra się jakby w inny sposób niż w Brazylii.
Możesz wskazać przykład, który pokazuje tę różnicę?
To duża różnica we wszystkim. To kwestia murawy, zawodników... Wszystkiego. Piłkarze są dużo bardziej techniczni, dużo szybsi, dużo silniejsi i musiałem się do tego dostosować. Do tego dochodzi fakt, że początki zawsze są trudniejsze, ale miałem dużo osób, które mi pomagały. Robili to też piłkarze, którzy byli tu od dawna. Dużo ze mną rozmawiali. Miałem też wyjątkowy start w Realu Madryt, bo strzelałem gole i w czasie przygotowań, i nawet w debiucie. Od razu zacząłem też grać w Lidze Mistrzów. Ten start był świetny, ale ogólnie aklimatyzacja to coś trudnego. Myślę, że znajduję się w tym procesie do dzisiaj.
A co z aklimatyzacją poza boiskiem? Dobrze znasz już Madryt?
Mogę powiedzieć, że było mi łatwiej, bo tutaj miasto jest świetne. Pochodzę z São Paulo i widzę tu małe podobieństwa. Wszystko jest na miejscu, mogę robić, co zechcę i łatwo znajduję to, czego potrzebuję. W mieście żyje wielu Brazylijczyków, a ja sprowadziłem tu też rodzinę, więc wszystko stało się łatwiejsze. Do tego Brazylijczycy z drużyny powiedzieli mi o wszystkim, co musiałem wiedzieć: co kupić, gdzie chodzić... Pomogli, wskazali wszystko i dzięki temu było mi łatwiej. Myślę, że jedyną trudnością, jaką miałem, był klimat, bo potrafi tu być bardzo zimno, do czego nie byłem przyzwyczajony w Brazylii. Kiedy to zimno przyszło do Madrytu, trochę to na mnie wpłynęło. Nawet w meczach czujesz to w sobie, masz sztywne stopy i jesteś przemarznięty. To było trochę inne od tego, do czego byłem przyzwyczajony, ale powoli się do tego dostosowujesz.
Brazylijczycy są tam zjednoczeni? Wychodzicie razem? Odwiedzacie siebie? Jak wyglądają te relacje?
Są dosyć mocne. Spędzamy razem poranki i cały czas jesteśmy ze sobą. Czasami spotykamy się wieczorami, gdy mamy wolne. Wychodzimy razem na kolację czy odwiedzamy w naszych domach. Jesteśmy bardzo zjednoczeni. Wszyscy mieszkamy bardzo blisko siebie.
Jak ważne było dla ciebie przyjście i spotkanie Viníciusa, który rok wcześniej przeszedł przez podobny proces do tego twojego?
Nasze stosunki są świetne. Vini mi bardzo pomógł. Gdy przyszedł rok wcześniej, ja grałem jeszcze w Santosie i cały czas rozmawialiśmy. Pytałem go, jak to wygląda i zawsze o wszystkim mi opowiadał. Bardzo mi pomógł. A gdy przyleciałem na przygotowania, to byłem tylko ja, on i Marcelo. Od pierwszego treningu bardzo mi pomagał. Mamy świetną relację, jesteśmy bardzo dobrymi przyjaciółmi. On siedzi cały dzień w ośrodku i na pewno bardzo mi pomógł. Jestem bardzo wdzięczny za wszystko, co zrobił dla mnie od mojego przyjścia.
Z nim z Brazylijczyków trzymasz się najbliżej?
Możliwe, ale cała piątka trzyma się razem. Trudno wymienić jednego, ale jako że jesteśmy w podobnym wieku i przeszliśmy przez podobny proces, to może z Vinim jesteśmy sobie bliżsi. Jednak trzymam się też z innymi. To bardzo dobre relacje.
Graliście razem w juniorskich reprezentacjach, a potem gdy jeden był powoływany do kadry seniorskiej, drugiego nie było. Jak odebraliście wspólne powołanie?
Dokładnie, zawsze o tym rozmawialiśmy i gdy teraz dostałem powołanie, on sam powiedział: „W końcu. Myślałem, że nigdy nie zagramy razem dla Brazylii”. Mieliśmy taki cel, bo graliśmy razem w juniorskich kadrach, potem w Realu i zostawała nam reprezentacja. Dzięki Bogu, teraz do tego dojdzie.
Marcelo i Casemiro są dużo bardziej doświadczeni. Czy można stwierdzić, że to twoi ojcowie?
To jest relacja jak ojca z synem. Są dla nas dużymi tatusiami. Targają nas za ucho, gdy zrobimy coś niewłaściwego. Zawsze są gotowi nam pomóc, na boisku i poza nim. Zatrzymujemy się i ich słuchamy, bo oni wygrali tu wszystko. Marcelo też przyszedł tu w wieku 18 lat, jak ja i Vini. Przyszedł tu bardzo wcześnie, więc przeżywamy to, co przeżywał on. On wie, jak to działa i przekazuje nam swoje doświadczenie. Casemiro przyszedł trochę później, ale też wygrał tu wszystko. Więc kiedy tylko ci goście coś mówią, stajemy i słuchamy, co mają do powiedzenia. Słuchamy, jakie doświadczenia chcą nam przekazać. Obaj bardzo nam pomogli.
Zé Roberto opowiadał, że największym szokiem po przejściu do Realu Madryt było dla niego wejście do samej szatni, gdzie zobaczył Carlosa, Raúla, Seedorfa, Redondo i spółkę. Miałeś podobnie?
Miałem podobnie. To było dosyć dziwne, bo przyszedłem i spojrzałem: „Z jednej strony mam Ramosa, z drugiej Benzemę, a tam siedzi Modrić”. Uh, grałem niedawno tymi gośćmi w grze wideo, widziałem ich tylko w telewizorze, a teraz nagle jestem obok nich i z nimi rozmawiam. To było trochę dziwne, nie wsiąknęło to we mnie od razu. To było coś innego, ale to też naprawdę fajne doświadczenie. Do dzisiaj czasami się rozglądam i widzę przed sobą Kroosa czy Modricia. Naprawdę fajna sprawa. Granie z Hazardem to też świetne doświadczenie.
Kto zrobił na tobie największe wrażenie z twojej drużyny lub wśród rywali?
Na pewno Modrić. Zawsze mówię wszystkim, że to najlepszy gracz, jakiego oglądałem i z jakim grałem. Jakiego oglądałem. Czasami sam tego nie pojmuję, bo na pewno ty widzisz go w telewizji i musisz myśleć, że Modrić jest świetny. Jednak gdy jesteś blisko niego i gdy widzisz go na murawie, to dostrzegasz, że on jest kimś więcej. Jest bardzo, bardzo, bardzo dobry. Gość mocno mnie zaskoczył. Wiedziałem, że jest dobry, ale gdy zacząłem oglądać go w grze, stwierdziłem: „Jest perfekcyjny”. Wydaje się, że nie popełnia błędów, a to naprawdę robi różnicę.
Neymar jest na tej liście graczy, którzy ci imponują?
Ach, Neymara nie ma nawet na tej liście [śmiech]. Nie muszę nic tu mówić. Nie trzeba nawet chwalić Neymara, nie ma takiego potrzeby. Wszyscy wiedzą, kim jest Neymar. Myślę, że w przypadku Modricia to większa nowość. Neymara nawet nie trzeba umieszczać na tej liście.
Co możesz powiedzieć o Ancelottim?
Ma ogromne doświadczenie, o czym pewnie wszyscy wiedzą. Ma ten sposób traktowania zawodników, zawsze dużo z nimi rozmawia. W moim przypadku najbardziej podoba mi się w nim, że jeśli nie zagrałeś dobrze, on przychodzi i mówi ci: „Nie zagrałeś dobrze, zrobiłeś źle to, ale dobrze poszło ci tu i tam”. Gdy mam tylko 21 lat i ciągle się rozwijam, bardzo mi to pomaga. Rozmawiam z nim i opowiada mi: „Trenowałem wielu Brazylijczyków. Temu mówiłem to, a tamtemu tamto”. Ma duże doświadczenie i gdy zaczyna mówić, słuchamy, bo wygrał wszystko i będzie dalej wygrywać dzięki wyjątkowej pracy, jaką wykonuje.
Czy wyróżnia go jego zaufanie do graczy? Takie, że nawet gdy grasz źle, nie za często cię zdejmuje.
Okazuje dużo zaufania, ale zmiany zależą od sytuacji, bo czasami musi cię zmienić. W jednym meczu strategia jest taka, a w drugim inna. Raz stawia na kogoś innego, ale w innym spotkaniu ty jesteś ważny dla jego strategii. Więc wiele zależy od meczu. To jednak gość, który w rozmowie dzień po meczu daje ci wiele rzeczy niezależnie od tego, jaki plan ma na kolejne spotkanie. Ty zyskujesz dzięki temu pewność siebie, nawet jeśli masz wejść z ławki.
Co twoim zdaniem rozwinął u ciebie najbardziej?
Wszystko po trochu. Gdy pyta się mnie, co chcę poprawić, zawsze odpowiadam, że muszę poprawić się we wszystkim. Dotyczy to ataku czy obrony, muszę rozwijać się pod każdym względem. Jedną z rzeczy, na które naciska u mnie najbardziej, jest aspekt defensywny. Wiem, że jesteś dobry z piłką i wiem, co możesz robić w ataku, ale musisz pomóc mi też w defensywie. To jedna z rzeczy, którą staram się poprawiać każdego dnia. Tutaj w Europie wiemy, że nie ma szansy na to, by tylko atakować. Jeśli chcesz tylko atakować, to twoja drużyna ma jednego mniej w obronie, a tu wszystkie zespoły mają swoją jakość, przez co sprawią, że będziesz mieć trudności i na końcu będziesz przegrywać. Ten, który nie robi różnicy, jest różnicą samą w sobie. On sprawił, że rozwinąłem się pod tym względem, poprawiłem się. Oczywiście dalej rozwijam się każdego dnia i mam nadzieję, że będę robić to dalej.
Otrzymywałeś powołania do reprezentacji w 2019 i 2020 roku. Co zmieniło się w Rodrygo od tamtego czasu?
Oczywiście w każdym roku staję się lepszy i mam nadzieję, że tak będzie dalej. Pracujesz, by być coraz lepszym. Na pewno jestem innym Rodrygo, po prostu. Mam takie samo pragnienie wygrywania jak zawsze i te same cechy, ale na pewno jestem inteligentniejszy, dojrzalszy. A czas i wiek tylko dodadzą tu swoje we wszystkim, co chcę robić w futbolu.
Czytałem w dzienniku AS, że w trakcie lockdownu realizowałeś ze swoim trenerem specjalny plan nabrania masy mięśniowej. Jak to wyglądało? Ile kilogramów mięśni zbudowałeś?
Trzy kilogramy. Mam w domu siłownię i gdy zostaliśmy zamknięcie na 90 dni bez wychodzenia z domu, nie miałem nic innego do roboty. Trenowałem, trenowałem i trenowałem. Stawałem się silniejszy, zyskiwałem tę masę, przytyłem, ale oczywiście wszystko było pod kontrolą. Gdy wróciliśmy do treningu, byłem dużo silniejszy niż na początku. To bardzo mi pomogło. Wiemy, że w Europie im silniejszy i szybszy jesteś, tym bardziej wyprzedzasz resztę. Tak wygląda dzisiejszy futbol, to dużo siły i szybkości. Im lepszy jesteś w tych dwóch aspektach, tym bardziej przerastasz resztę. To było coś, co starałem się poprawić.
Byłeś w stanie przejść Casemiro czy Sergio Ramosa?
To jest trudne, praktycznie niemożliwe [śmiech]. Lepiej nie walczyć z nimi o piłkę [śmiech].
Słyszymy, że im więcej zyskujesz mięśni, tym bardziej tracisz zwinność i umiejętność dryblingu. Poczułeś to?
Myślę, że to zależy, czy wykonujesz dobrą pracę i czy masz to rozplanowane. To wygląda bardziej jak „zyskasz na masie, ale będziesz szybszy w tym i w tym”. Jeśli trzymasz się dobrego planu, możesz stać się tylko lepszy. Jeśli robisz to dla samego wzrostu masy i idziesz na siłownię, by podnosić żelastwo i zyskać na sile, to w niczym ci to nie pomoże. Stracisz mobilność, całą szybkość, a ta to jedna z moich zalet. Więc to jest pod całkowitą kontrolą. Do tego pracuję z ludźmi, którzy są ze mną od 13. roku życia i znają moje ciało lepiej niż ktokolwiek inny. Stopniowo zyskiwałem mięśnie i nie straciłem swoich najlepszych cech, czyli szybkości, zmiany kierunku i zwinności.
Za 10 miesięcy rozpocznie się mundial. Czy myślisz o nim? To twój cel czy raczej będziesz patrzeć, jak rozwinie się sytuacja?
Zazwyczaj jestem gościem, który pozwala toczyć się wydarzeniom, ale myślę, że wszyscy mają za cel znalezienie się na mistrzostwach świata. Nie będę kłamać, jeden z głównych celów na ten rok to wyjazd na mundial. Widzisz, jak ludzie rozmawiają o Pucharze Świata i masz ciarki. To inne uczucie i będę pracować cały rok, by się tam znaleźć.
Jak patrzysz na rywalizację w ataku o miejsce w kadrze na mundial?
Myślę, że w ofensywie jest największa rywalizacja. Atak Brazylii zawsze jest najbardziej popularną formacją. Zawsze istnieje ogromna rywalizacja i teraz będzie podobnie. To jednak przed nami i wszyscy będą pracować na swoją szansę. Gdy dostaniesz szansę, nie możesz jej zmarnować.
Co może być twoją przewagą w tej walce?
Myślę, że moje występy w największym klubie na świecie. Uważam, że jeśli jesteś w Realu Madryt i grasz dobrze, masz to coś potrzebnego do gry w reprezentacji. Jesteś w silnej lidze, grasz dla największe klubu na świecie i prezentujesz się dobrze, ma to duży wpływ na reprezentację. Jednak oczywiście musisz pokazać swoje na boisku. Na nic zdaje się samo bycie w Realu Madryt, jeśli nie grasz czy grasz słabo, bo to ci nie pomoże. Jednak dobra gra w Realu Madryt daje mi duże szanse na wyjazd na mundial.
Czy twoim marzeniem jest także zdobycie nagrody dla najlepszego piłkarza na świecie?
Myślę, że każdy ma takie marzenie, ale to nie jest coś, o czym myślę. Rozumiem, że przyjdzie to naturalnie. Jeśli w każdym roku będę się poprawiać, strzelając wiele goli i notując wiele asyst, będzie to coś naturalnego. Teraz skupiam się, by być ważniejszym graczem dla mojej drużyny. To jest gdzieś z przodu, ale nie ustawiam tego jako najważniejszy cel w życiu. Dzisiaj moim największym celem w życiu jest wygranie wszystkiego z Realem Madryt i utrzymanie się w reprezentacji oraz wygranie mundialu z reprezentacją, co może przyjść naturalnie. To marzenie każdego. Każdy chce któregoś dnia być najlepszym na świecie. Mam jednak przede wszystkim cele drużynowe z klubem, bo wiem, że to one złożą się na cele indywidualne.
Fani i media w Brazylii marzą o Złotej Piłce. Zawsze patrzyliśmy w tym kontekście na Neymara. Czy twoim zdaniem ma na to jeszcze szansę?
Mam nadzieję, mamy nadzieję. Gdyby miał sezon bez kontuzji... To niestety go wstrzymywało. A gdy nie miał kontuzji i był na boisku, to doprowadził ekipę do finału Ligi Mistrzów i grał dużo, a znamy jego jakość. Bardzo mu kibicujemy. Jeśli zanotuje sezon bez kontuzji, na pewno będzie walczyć o tytuł najlepszego na świecie. Kibicujmy mu i pomagajmy, jeśli możemy.
Wyobrażasz już sobie starcie z Neymarem, Messim i Mbappé w lutym i marcu w Lidze Mistrzów?
To zawodnicy, których bardzo podziwiam. Niestety [śmiech] musimy się z nimi zmierzyć. Nie chcieliśmy tego, ale to jest przed nami. Skupiamy się na tym, ale ciągle mamy jeszcze inne mecze do rozegrania. Przygotowujemy się ciężko, by każdego dnia poprawiać się przed decydującym starciem, jakie będziemy z nimi mieli.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze