Advertisement
Menu
/ as.com

88 tysięcy euro za każdą minutę gry Bale'a

Bale pobiera najwyższe wynagrodzenie w zespole, a ostatni raz w koszulce Królewskich wystąpił 129 dni temu. Walijczyk nie zagra również w pucharowym spotkaniu z Alcoyano, a Real cały czas wyrzuca pieniądze w błoto.

Foto: 88 tysięcy euro za każdą minutę gry Bale'a
Fot. Getty Images

Kiedy ostatni raz Gareth Bale grał dla Realu Madryt, połowa Hiszpanów mogła wylegiwać się jeszcze na plażach. 32-latek tak bardzo zniknął z zespołu Królewskich, że w tym sezonie grał więcej dla Walii (232 minuty) niż dla Carlo Ancelottiego (193) i tak to się ciągnie. Nie wiadomo też, kiedy wróci w 2022 roku. Od powrotu po świątecznej przerwie narzekał na kolejny dyskomfort mięśniowy, przez co nie znalazł się w kadrze na spotkanie z Getafe i podobnie będzie w meczu pucharowym z Alcoyano. Klub rozumie, że mógłby zostać powołany na starcie z Valencią, ale w przypadku Garetha bardzo trudno jest przewidzieć, co się wydarzy, ponieważ jest to zawodnik, który gdy tylko poczuje coś w mięśniach, natychmiast zaciąga hamulce.

Ostrożność, która w połączeniu z jego różnymi kontuzjami sprawia, że za każdym razem, gdy pojawia się na boisku (ostatnio 28 sierpnia przeciwko Betisowi), udział ten jest na wagę złota. Bardziej niż w kategoriach sportowych, w kategoriach ekonomicznych. W progresji kontraktowej jego wynagrodzenie w tym ostatnim sezonie wynosi 17 milionów euro netto. Jeśli posłużymy się kalkulatorem, za każdą z minut, które rozegrał do tej pory, Bale zainkasował 88 tysięcy euro. W przypadku Realu, który ponosi odpowiednie podatki, jest to prawie dwa razy więcej.

Szczególnie denerwująca jest za to gotowość napastnika do powrotu, gdy selekcjoner reprezentacji rozsyła powołania. Stało się to w przerwie listopadowej, gdzie sytuacja była kuriozalna. Chociaż Ancelotti ostrożnie powiedział, że spodziewa się Bale'a na mecz z Rayo (6 listopada), to Walia powołała go, zanim lekarze pozwolili mu na grę po kontuzji kolana, przez co nie mógł występować od września. Nie został uwzględniony w składzie na spotkanie z Rayo i wrócił do treningów dopiero 48 godzin przed planowanym wyjazdem do swojego kraju. 

W reprezentacji wytrzymał tylko 45 minut, a jego federacja zgłosiła nową kontuzję, ponownie problematycznego mięśnia łydki. Bale nie wrócił nawet do Valdebebas, wolał zostać i obejrzeć drugi mecz swojej kadry jako widz. Od tego czasu jest wyłączony z gry od 129 dni. Nawet w sezonie 2019/20, kiedy Zidane przestał na nie niego liczyć, nie grał tak mało. Wówczas udało mu się uzbierać 847 minut. W tym sezonie mniej od niego grali tylko Isco, Mariano i Vallejo.

Chociaż Bale może, ale nie musi, wrócić do gry w Realu, to jego reprezentacyjna pilność może wkrótce ponownie wysunąć się na pierwszy plan. 24–29 marca, kiedy to jego kadra zagra w barażach o Mistrzostwa Świata. Niewielu w Valdebebas ma wątpliwości, że zrobi wszystko, aby być kapitanem Walii w tym czasie. Tuż pomiędzy następnym Klasykiem (20 marca) a ćwierćfinałem Ligi Mistrzów (4 lub 5 kwietnia), jeśli Królewscy wyeliminują PSG. Na to jest jeszcze czas, ale dowodem jest to, że od września Ancelotti musiał korzystać z Rodrygo, Hazarda, Asensio, Lucasa Vázqueza, a nawet Petera Federico jako prawoskrzydłowych, podczas gdy w składzie nie było śladu po najwyżej opłacanym zawodniku.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!