Królewscy nie rozumieją niektórych decyzji
Ledwo rozpoczął się nowy rok, a w Madrycie szybko wrócono do stałego punktu programu w La Lidze, czyli dyskusji o pracy arbitrów.
Fot. własne
W Realu Madryt doszło wczoraj do podwójnej rezygnacji – na boisku i w biurach. Skończyła się passa dobrych wyników, ale nie pewnych czynników, które towarzyszą wszystkim meczom zespołu. Nie wskazując go jako głównego argumentu za porażką, ale uznając go za kolejną i już nawykową przeszkodę, mówią dyrektorzy Królewskich o występie kolejnego arbitra, tym razem Melero Lópeza, jako o stałym elemencie, który tydzień po tygodniu uderza w grę Los Blancos.
Nie rozumieją wielu decyzji, ale przede wszystkim zakresu, który jest stosowany do tego, co jest żółtą kartką dla jednego lub drugiego piłkarza. Mówią o karnym Marcelo i w tym celu opierają się na jasnym i klarownym obrazie, który widzieli wszyscy, gdy Brazylijczyk był pociągany za koszulkę. W każdym razie podkreślają, że nie jest to nic nowego i że muszą z tym żyć.
Mając do dyspozycji prawie dziewięćdziesiąt minut, Real Madryt nie wiedział, jak pokierować grą, z wyjątkiem 15 minut pierwszej połowy, kiedy krótki koncert dawał Luka Modrić. W drugiej połowie minuty dostali Marcelo, Hazard, Mariano, a nawet Isco. Ale nie wnieśli kompletnie nic, tak jak Asensio i Rodrygo w pierwszej połowie. Bez względu na to, ile zrywów widzisz u Belga, topowy zawodnik powinien dawać z siebie znacznie więcej. To nieoczekiwana porażka, przez którą mogą wrócić stare demony.
Zła gra wynika z dodatkowego dnia urlopu, który otrzymali zawodnicy. Éder Militão miał znakomity sezon. Skoncentrowany, poważny i przez cały czas bez robienia dziwnych rzeczy, rozpoczął mecz z Getafe, jakby zapominając o pesymistycznym obrońcy, którego chce Ancelotti, ustępując miejsca wspaniałomyślnemu wobec przeciwnika.
„Kiedy jeden z nas zawodzi, wszyscy zawodzimy”, powiedział Casemiro po meczu, ale wcześniej przyznał, że błąd Militão wynikał ze zbytniej pewności siebie, przez co Real Madryt został bardzo skrzywdzony. I zagraniem, które zakończyło się bramką dla Getafe.
Militão pokazał już, że wie, jak zapomnieć o trudnych chwilach. Gol Unala padł po jego niewytłumaczalnym błędzie, ale zaraz potem wrócił do swojej najlepszej dyspozycji, co pokazał w dalszej części meczu, przewidując ruchy przeciwnika, będąc silnym, szybkim przy dośrodkowaniach i zdecydowanym w swoich ruchach, ale Getafe już prowadziło i wynik nie uległ zmianie.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze