Trzy „finały” co 70 godzin

Końcówka 2021 roku jest bardzo wymagającym okresem dla Realu Madryt. Gdy zakończyła się ostatnia przerwa reprezentacyjna, drużyna Carlo Ancelottiego rozpoczęła prawdziwy maraton, który zakończy się dopiero 22 grudnia. Królewskich czekało łącznie dziewięć spotkań na przestrzeni 32 dni. Zespół gra więc aktualnie średnio co 3,5 dnia, a z pierwszych trzech potyczek wyszedł zwycięsko, pokonując Granadę, Sheriffa oraz Sevillę.  

Real ma już za sobą pierwsze trzy wymagające spotkania, jednak mocno napięty terminarz sprawia, że najbliższe dni będą dla Los Blancos jeszcze trudniejsze, zwłaszcza jeśli weźmiemy pod uwagę klasę rywali. Królewscy mają przed sobą trzy „finały”, a przerwy między nimi będą wynosić zaledwie 70 godzin. Dokładnie tyle czasu na regenerację będą mieli piłkarze, którzy zmierzą się kolejno z Athletikiem (dzisiaj, 21:00), Realem Sociedad (sobota, 21:00) oraz Interem (wtorek, 21:00).

Przed Realem piekielnie trudny okres, w trakcie którego sztab szkoleniowy będzie musiał skupić się głównie na sesjach regeneracyjnych dla zawodników. Takie sesje będą miały miejsce dzień po każdym meczu, a dodatkowo w Valdebebas drużyna odbędzie po jednym treningu w dniach poprzedzających spotkania. Wszystko po to, aby zminimalizować ryzyko wystąpienia kontuzji, przy jednoczesnym zachowaniu dobrej formy i podejścia do wszystkich potyczek w jak najlepszej dyspozycji.

Real nie tylko ma mało czasu na regenerację, ale trzeba również wspomnieć o tym, że ma go mniej niż najbliżsi rywale. Najbardziej może być to widoczne w dzisiejszym meczu z Athletikiem. Drużyna z Bilbao swoje ostatnie spotkanie rozgrywała w piątek, dlatego zawodnicy Marcelino mieli dwa dni więcej, aby przygotować się na dzisiejsze starcie na Santiago Bernabéu. Real Sociedad z kolei również dzisiaj gra, jednak nie w La Lidze, a w Pucharze Króla. Rywalem ekipy Imanola Alguacila będzie Panadería Pulido, dlatego trener może pozwolić sobie na rotacje i dać odpocząć swoim podstawowym graczom, aby ci odzyskali siły na sobotnią konfrontację z Królewskimi. Swoje ligowe spotkanie w weekend rozgrywa również Inter. Nerazzurri zmierzą się w sobotę z Romą o 18:00, dlatego będą mieli o trzy godziny więcej na regenerację od Los Blancos.

Carlo Ancelotti wspominał już przy różnych okazjach, że tak wymagający terminarz jest prawdziwą próbą dla piłkarzy, których wysiłek osiąga maksimum. „Nie pierwszy raz musimy rozegrać wiele meczów. Nie wiem, czy to jest bezsensowne, ale od dawna mówimy, że terminarz jest przesadzony. Wszyscy to mówią: piłkarze, kluby, trenerzy. To musi się zmienić. Obecna sytuacja w futbolu nie wygląda dobrze, jego dynamika nie wygląda dobrze. Oby dokonano zmiany, ale zmiany z sensem”, stwierdził Włoch przed meczem z Granadą.

José Luis San Martín, były trener przygotowania fizycznego w Realu Madryt, docenia piłkarzy Ancelottiego i jest pod wrażeniem wysiłku, jaki wykonują. „Trzy dni to odpowiedni czas, aby odbudować zapasy glikogenu. Jeśli mówimy o układzie krwionośnym, metabolizmie czy ogólnym poziomie energii, trzy dni są wystarczające, aby się odpowiednio zregenerować. Inaczej jednak sytuacja wygląda w przypadku naszych mięśni, które, aby się w pełni odbudować, potrzebują co najmniej pięciu dni”, wyjaśnia Hiszpan.