Barcelona zwolniłaby Benzemę

Wczoraj w Wersalu ogłoszono werdykt w głośnej sprawie szantażu na Mathieu Valbuenie z 2015 roku. Karim Benzema został skazany na rok więzienia w zawieszeniu i 75 tysięcy euro grzywny. Sędzia argumentował, że piłkarz nie kierował się chęcią zarobku, a pomagał szantażującym na podstawie swojej przyjaźni z Karimem Zenatim, jednym z autorów szantażu. Ten otrzymał karę 15 miesięcy więzienia i grzywnę w wysokości 3 tysięcy euro. Poza tym inni współudziałowcy otrzymali 1,5 roku więzienia w zawieszeniu, 2 lata w więzieniu oraz 2,5 roku w więzieniu.

Poniżej przedstawiamy tekst Ernesta Folcha, dziennikarza Sportu i jego byłego dyrektora oraz eksperta katalońskiego radia RAC1, na temat konsekwencji, jakie powinien ponieść Francuz:

„To już oficjalnie: Benzema został wczoraj skazany na rok więzienia, chociaż nie zostanie w nim zamknięty, za bycie winnym szantażu na koledze z reprezentacji poprzez filmik seksualny. Żenująca i haniebna historia, którą przykrywano, jak tylko było to możliwe.

Co wydarzy się w Realu Madryt? Zapewne nic. Co wydarzyłoby się w Barcelonie? Skandal, presja społeczna i medialna (także z Madrytu, co za paradoks), a piłkarz pewnie zostałby zaproszony do opuszczenia klubu przez cyrk, jaki zostałby stworzony. Potężne różnice w otoczeniach obu klubów i także wśród ich medialnych rzeczników”, zakończył dziennikarz.

Na portalach społecznościowych przypomina się, że dziennik aktywnie uczestniczył w akcji samej Barcelony po wyroku skazującym Leo Messiego na 21 miesięcy więzienia w sprawie oszust podatkowych. Piłkarz nie musiał odbywać tej kary, ponieważ było to jego pierwsze przestępstwo w Hiszpanii. Klub i media w Katalonii broniły wtedy Argentyńczyka pod hasłem #WszyscyJesteśmyLeoMessim.