Advertisement
Menu

Wezwać Kapitana Planetę

Ziemia, ogień, wiatr, woda, serce.

Foto: Wezwać Kapitana Planetę
Fot. własne

Z połączenia tych mocy powstaje on – Kapitan Planeta, czyli prawdopodobnie jedyny na świecie superbohater, który całą swą działalność poświęca walce z łotrami niszczącymi ekosystem. By jednak go przywołać i ostatecznie przegonić wszystkich złajdaczonych wrogów natury i przyrody, najpierw potrzeba idealnej synchronizacji i zazębienia się wymienionych na samym początku żywiołów oraz serca. 

Stan madryckiego ekosystemu w jego białej części stolicy Hiszpanii po poprzednim sezonie został mocno naruszony. Za jego odbudowę odpowiedzialny jest zaś Carlo Ancelotti. Czy jednak po tych ponad dwóch miesiącach sezonu powiedzieć, że Włoch już teraz jest niczym wspaniały Kapitan Planeta? Cóż, zastanówmy się przez moment. 

Czy ofensywa Realu Madryt wreszcie wykazuje oznaki poprawy? Bez cienia wątpliwości. 
Czy początkowe problemy z defensywą udało się rozwiązać? Można już chyba wierzyć, że tak. 
Czy gra Królewskich zyskała na atrakcyjności w porównaniu do poprzednich rozgrywek? Jak dla nas zmiana na korzyść jest więcej niż widoczna. 
Czy udało się wreszcie trafić do psychiki Viníciusa w kontekście wykończenia? Tutaj odpowiedź jest raczej zbędna. 
Czy udało się odzyskać Hazarda i utrzymać dłużej w dobrym zdrowiu Bale'a? No nie, ale tutaj nie pomógłby nawet Harry z Tybetu ani żaden kapłan na 87. poziomie. 

Ancelottiemu udało się zatem zebrać do kupy cztery czynniki. Wciąż jednak do kompletu brakuje mu jednego. Tego, który z pozoru wydaje się najbardziej banalny, ale i zarazem najtrudniejszy do osiągnięcia w futbolu. Czegoś, w czym brylują choćby pracownicy poczty, kasjerzy czy kierowcy autobusów. Chodzi o szeroko rozumianą regularność. 

Wszyscy oczywiście wiemy, jakim sportem jest futbol. Wygrywanie każdego meczu jest praktycznie niemożliwe. Trudno, by jedenastu chłopa na murawie co trzy dni pracowało się ze sobą idealnie. Tym bardziej że naprzeciwko co spotkanie wychodzi innych jedenastu chłopa, spośród których także każdy może mieć różny dzień. Umiejętności czysto piłkarskie rzecz jasna bardzo często potrafią niwelować tę losowość, ale jednak całkowitej pewności co do wyniku nie można mieć nigdy. 

Realowi Madryt w tym sezonie przytrafiają się zaś nieraz wpadki wyjątkowo dziwaczne, nieco wymykające się zwykłemu stwierdzeniu, że „czasami przecież każdemu się zdarza”. Królewskich naprawdę długimi momentami ogląda się w tym sezonie z przyjemnością. Tak czy inaczej, obraz ten nieco zamazuje fakt, że na 14 meczów punkty traciliśmy w aż pięciu. Odsetek wygranych wynosi więc na ten moment zaledwie  64% (zaledwie oczywiście jak na standardy Realu Madryt). 

Gdybyśmy mieli więc o coś się do Realu Madryt czepiać, byłaby to właśnie pewna nieregularność. Jednego dnia gromimy 6:1, by za chwilę bezbramkowo zremisować, potem poprawić porażką z mistrzem Mołdawii, a na koniec dać się stłamsić Espanyolowi. Raz gromimy 5:0 Szachtar i wygrywamy na wyjeździe z Barceloną, by za chwilę nie sprostać u siebie Osasunie. Jak na ten etap sezonu tego typu potknięć jest mimo wszystko za dużo. Wiele rzeczy zostało poprawionych, teraz czas najwyższy, by dołożyć tę kluczową dla całej konstrukcji cegiełkę, która umożliwi nam czerpać maksymalną korzyść z wykonanej dotychczas pracy. 

Dlatego też po ostatnim zwycięstwie z Elche liczymy na to, że dziś Królewscy na nowo wejdą na zwycięską ścieżkę i tym razem nie zboczą z niej tak szybko. Już raz z zespołem z Doniecka wygraliśmy i to aż 5:0. Strata punktów z tym samym zespołem u siebie byłaby więc dość niepokojącym symptomem. Do tego należy pamiętać, że sytuacja w grupie przy kolejnym potknięciu może być różna. Jak na razie jest stabilnie, ale niekoniecznie musi tak być do końca świata. Tak na dobrą sprawę, na półmetku grupowych zmagań mamy tyle samo punktów, co Sheriff, a za naszymi plecami czai się Inter. 

Żebyśmy nie brzmieli, jak siewcy defetyzmu i naczelni pesymiści, musimy podkreślić, że w pełni ufamy podopiecznym Carlo Ancelottiego. Zespół pokazał już kilkukrotnie w tym sezonie, na co go stać i jaki potencjał tkwi w tej kadrze. Wiecie jednak, jak to jest: niby wiemy, że nasze przestrogi nie docierają do faktycznych adresatów, ale i tak mamy wrażenie, jakby w jakiś sposób na nich oddziaływały. Mamy nadzieję, że i tym razem to absurdalne przeświadczenie zadziała. Miejsce i czas na wpadki jeszcze będzie, ale na pewno nie dziś. 

***

Mecz z Szachtarem rozpocznie się dzisiaj o 18:45, a w Polsce będzie można obejrzeć go na kanale Polsat Sport Premium 2.

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Kurs na bramkę Viníciusa wynosi 2,20.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!