Advertisement
Menu
/ MARCA

255 dni później

Carlo Ancelotti nareszcie odzyskał swoich dwóch podstawowych bocznych obrońców. W końcówce poprzedniego sezonu dla Zinédine'a Zidane'a była to misja z gatunku tych niemożliwych.

Foto: 255 dni później
Dani Carvajal i Ferland Mendy walczą z Yangelem Herrerą z Granady. 23 grudnia 2020 roku. (fot. Getty Images)

Nareszcie. Dani Carvajal i Ferland Mendy znaleźli się w wyjściowej jedenastce Realu Madryt. Na ten obrazek trzeba było czekać aż 255 dni. Po raz ostatni taka sytuacja miała miejsce 14 lutego, gdy Królewscy mierzyli się z Valencią. Wtedy obaj byli na boisku tylko przez 28 minut. Carvajal doznał wtedy kolejnego urazu, i to niestety nie ostatniego w tamtym sezonie. Później Dani jeszcze raz był kontuzjowany i wreszcie skończył się sezon naznaczony aż pięcioma poważniejszymi urazami Hiszpana.

To właśnie problemy zdrowotne były powodem, dla którego tak rzadko obaj boczni obrońcy mogli występować razem. Od wspomnianego 14 lutego Carvajal odniósł cztery urazy, a Mendy – trzy. Francuz najbardziej cierpiał wtedy, gdy zdiagnozowano u niego syndrom napięcia przyśrodkowej strony goleni. Ostatecznie od 10 kwietnia do powrotu w tym sezonie (19 października) rozegrał tylko jedno spotkanie – przeciwko Chelsea 5 maja.

Obaj mają te problemy już za sobą. Przeciwko Osasunie Ancelotti wreszcie mógł postawić na podstawowe boki obrony, choć żaden z nich nie jest jeszcze w optymalnej dyspozycji. Najważniejsze, by obaj mogli złapać ciągłość i by omijały ich urazy. Francuz i Hiszpan są bez wątpienia kluczowi w fazie defensywnej i obaj stanowią zdecydowanie większe gwarancje niż ich pierwsi zmiennicy – Marcelo i Lucas Vázquez.

Jeden problem mniej
W tym sezonie na prawej stronie widzieliśmy już Lucasa, Nacho i nawet Valverde. Żadne z tych rozwiązań nie przekonało do siebie Ancelottiego, który ostatecznie z tej trójki najczęściej stawiał na Lucasa. Wybór po lewej stronie też nie był komfortowy. Gdy Mendy nie był dostępny, Trener nie mógł też liczyć na Marcelo. Na tej pozycji grali więc Alaba, Miguel Gutiérrez i Nacho.

Roszady na tych pozycjach sprawiły, że madrytczycy notorycznie mieli problemy w defensywie. W starciu z Osasuną wreszcie zobaczyliśmy podstawową czwórkę defensorów razem na boisku. Poza Mendym i Carvajalem w jedenastce znaleźli się Éder Militão i David Alaba, którzy stanowią trzon zespołu. Ostatecznie w trakcie meczu Carletto wpuścił na boisko Lucasa i Marcelo, ale jeden problem wreszcie jest coraz bliżej rozwiązania. Boczni obrońcy znów tu są.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!