Od nocnych podróży autobusem do drogi na podbój Camp Nou
Jak rozwinął się Vinícius i jak w tym wszystkim pomógł mu Carlo Ancelotti?
Fot. Getty Images
Ojciec widział w nim coś już od najmłodszych lat. Był szybki, uciekał kolegom z piłką i miał dobry drybling. Był obdarzony talentem. Czarodziejska różdżka w dziecku ze skromnej dzielnicy, dziko bawiącym się na ulicy. Mieszkali na przedmieściach Sao Gonçalo, 37 kilometrów od Rio. A Vinícius senior poszedł do Cacau, nauczyciela w szkółce piłkarskiej w swoim mieście, aby go odebrać, gdy miał zaledwie pięć lat. Cacau widział w chłopcu magię. Vini grał o wiele lepiej niż chłopcy w jego wieku i sprawiał, że rywalizował ze starszymi od siebie. Cacau został jego trenerem.
Do dziesiątego roku życia uczęszczał do szkoły. Jego ojciec zabrał go do Flamengo i oni go pozyskali. Nie mogli pozwolić mu uciec, Fluminense się czaiło. Ten skok nadziei był ogromnym poświęceniem dla jego rodziny. Codziennie musiał jeździć autobusem, aby pokonać 37 kilometrów tam i z powrotem. Zajmowało mu to ponad godzinę i musiał wracać w nocy. Potrzeba było dużo wiary, aby utrzymać to tempo. Vinícius marzył na siedzeniach autobusu, że ten wysiłek wyciągnie jego rodzinę z biedy.
Zawsze grał w wyższych kategoriach wiekowych, bo był „bardzo dobry”. W wieku 16 lat grał dla Flamengo U-20, a siedem miesięcy później zadebiutował w pierwszej drużynie. Był klasowym, szybkim skrzydłowym, który dryblował po lewej stronie jak kiedyś Garrincha po prawej. Dwa dni po debiucie, 13 maja 2017 roku, przedłużył kontrakt do 2022 roku i zgodził się na 45-milionową klauzulę, bo europejskie kluby prężyły już muskuły, by go pozyskać. Tak też się stało. Kilka miesięcy później Real Madryt kupił go w wieku 17 lat i zostawił na wypożyczeniu, aby wylądował w Hiszpanii w wieku 18 lat. Dziś jest gwiazdą Realu i wyznacznikiem ataku w pierwszym Klasyku z kibicami od dwóch lat.
W Madrycie dokonał powolnej, ale pewnej ewolucji. Wygląda na silniejszego, bo zbudował masę mięśniową i teraz wytrzymuje starcia z obrońcami. Ostra krytyka w tak medialnym klubie wzmocniła go. „Inni by się załamali, on ma tak wielką wiarę w swoją klasę, że odciął się od wszystkiego i kontynuował swoją pracę, aby być lepszym”, mówią w Realu Madryt. Istnieją dwa kluczowe rozdziały w tym przełomie, które wzmacniają tę mentalność. Carlo Ancelotti stwierdził, że oglądanie jego gry na treningach było widowiskiem, a jemu trudno było to powtórzyć w meczach, choć w wielu sytuacjach był decydujący.
Włoch wziął go pod swoje skrzydła latem i przeprowadził kilka rozmów z młodzieńcem, które przyniosły efekt. Niedyplomatycznie powiedział mu: „Dlaczego nie robisz w meczach tego, co robisz na każdym treningu? Możesz to zrobić. Możesz zdobyć więcej bramek. Musisz tam wyjść i dobrze się bawić”. Dał mu jedną radę, jeśli chodzi o finisz: „Nie myśl za dużo, ty myślisz za dużo, zrób to jak w Valdebebas”. Chodziło mu o te wątpliwości przed bramką, które sprawiły, że w zeszłym sezonie nie strzelił tak wielu goli. Powiedział mu, żeby nie myślał o trzech sposobach strzelania i żeby robił to, co pierwsze przyjdzie mu do głowy. I tak się stało. Vinícius ma w tym sezonie siedem goli i trzy asysty.
Drugi rozdział tej transformacji to fakt, że trener zobaczył, że jego pewność siebie jest solidna jak skała. Gdy nie wykorzysta szansy, mówi: „Zdejmę cię”. Te słowa zniszczyłyby niejednego gracza. Wie, że to nie boli Viníciusa, to go motywuje, bo stać go na dużo więcej, a szef wymaga od niego koncentracji, by to osiągnąć. Tak też uczynił. Teraz pokazuje tak wiele z taką pewnością siebie i pięknem, jakie widzieliśmy w Kijowie, bez wahania. Ancelotti sprawił, że się rozwinął.
Innym kluczowym punktem dla Viníciusa, aby być takim samym jak w Brazylii, jest to, że mieszka w stolicy Hiszpanii w podobnym środowisku, z rodziną, z posiłkami ciotki Vanessy, kontrolowanymi przez klub. Cieszy się też towarzystwem swoich dwóch najlepszych przyjaciół, Wesleya Menezesa i Luiza Felipe Menegate, którzy mieszkają razem z nim. We trójkę słuchają brazylijskiej muzyki i grają w gry na konsoli. Jego celem jest być wielkim w historii Realu Madryt i ta atmosfera w domu jest jego sekretem.
Nie wychodzi na ulice, na kolacje, na imprezy, prowadzi intymne życie, które jest idealne do osiągnięcia sukcesu. Unika pokusy łatwej zabawy, tych diabłów, które otaczają piłkarzy na łasce pieniędzy i które znikają, gdy piłkarz wpada w amok. Kładzie się wcześnie spać, aby następnego ranka być świeżym w Valdebebas. Jego wyzwaniem jest stać się legendą klubu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze