Wiceprezes Barçy: Real znalazł szczęście w przebudowie stadionu w pandemii
Eduard Romeu udzielił wywiadu dziennikowi El Mundo. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi wiceprezesa Barcelony ds. finansowych z tej rozmowy.
Fot. Getty Images
– Barcelona to klub w stanie technicznej upadłości. Może pan sam to zobaczyć, jeśli weźmie pan sprawozdanie. Inny temat jest taki, że mamy aktywa, które możemy wykorzystać. Na poziomie marki też mamy wartość, której nie da się uchwycić.
– La Liga broni zarządzania Bartomeu? La Liga poprzez pana Tebasa prezentuje wobec Barcelony waleczne nastawienie. To fakt. Ale gdzie patrzyła La Liga przez ten czas... Bo do takiej sytuacji nie doprowadza się z dnia na dzień. La Liga ma przynajmniej odpowiedzialność nadzorującą. Mnie powtarzają, że spełniano wskaźniki. Dobrze, ale w jaki sposób? Jeśli do tego używa się zawyżonych wycen zawodników, podpisywania sztucznych umów, by tworzyć zysk... Jeśli wyceniasz piłkarza na 60 milionów euro, a jest wart 10, nie jest to poprawne. Ktoś nie wykonał tu dobrej pracy.
– Umowa z CVC? Nasz zarząd uważa, że tamta umowa była nie do przyjęcia i zagrażała naszemu majątkowi. To zastawianie klubu na 50 lat, czego nie możemy przyjąć. Javier Tebas interpretuje umowę z CVC na swój sposób. Ja jedyne, co mu mówię, to fakt, że jest to pożyczka. On chce to przedstawić inaczej. Kluby otrzymują kredyt. On musi przy tym pamiętać, że my nie jesteśmy spółką akcyjną i że działamy w inny sposób. Może mówił w sposób ogólny i wiemy, że pewnie chciał publicznie nadać porozumieniu określoną formę, by uniknąć zapłaty podatków. Nie wiem, do jakiego punktu to wszystko ma wyglądać tak estetycznie. W naszym przypadku nie mogliśmy zastosować takiej pożyczki z nabyciem udziałów. Koszt jest tutaj oczywisty. Możesz określić to jako kredyt czy wypożyczenie praw, ale ma to w sumie duży wyższy koszt od tego, z jakim Barcelona pozyskuje swoje finansowanie. Pokazaliśmy to w ostatnim podsumowaniu rocznym. La Liga nie powinna była na nas naciskać. Jak pokazaliśmy, to nas nie wystraszyło. Nawet przy warunku, że odrzucenie tej umowy oznaczało zrezygnowanie z najlepszego gracza na świecie. Ja zachowywałbym się raczej pojednawczo. Nie zapominajmy, że Barcelona to główny akcjonariusz La Ligi. Barcelona i Real Madryt to 90% La Ligi. Nie jest logiczne tworzenie problemów z tymi, którzy reprezentują 90% całości. Tebas mówił, że to 40%, ale nawet akceptując taką liczbę, nie jest logiczne, że zarządca staje przeciwko takiej części organizacji. Bo on nie jest żadnym właścicielem, to my wypłacamy jego pensję razem jako kluby. To nie ma żadnego sensu.
– Negocjacje w sprawie porozumienia z CVC? Obecnie rozmawiamy bezpośrednio z nimi. Ja nie muszę rozmawiać z La Ligą o niczym. Rozmawiam z tymi, którzy dają mi pieniądze, a nie z pośrednikiem. Poza tym w Barcelonie mamy większe umiejętności negocjacyjne niż La Liga. My jesteśmy międzynarodową korporacją, oni nie.
– Stan Camp Nou? Jest w nim obecnie wiele patologii i były one znane. Poprzedni zarząd przyznawał, że się tym zajmował. Przedstawiono im raport. Nie musisz znać się na budowlance, od tego są odpowiednie firmy. Mnie najbardziej zmartwiło po przeczytaniu tych raportów to, że ośmieszylibyśmy się, gdybyśmy otworzyli stadion dla kibiców wcześniej. My nie moglibyśmy podjąć takiej decyzji. Do rozwiązania były bardzo poważne problemy. To stary stadion. Niektóre prace zostawiano już na projekt Espai Barça, który jest spóźniony o 15 lat. Teraz jednak istniała konieczność przeprowadzenia nieodzownych prac. Samo myślenie, że na stadion w takim stanie wchodziła moja rodzina... To nie zostawia zarządu Bartomeu w dobrym miejscu. Wolę tego nie określać. Nasze działania zapewniły bezpieczeństwo, ale trzeba działać dalej. Dlatego ruszamy z Espai Barça. Inna opcja to zainwestowanie ogromnych kwot i umożliwienie działnia stadionu przez kilka kolejnych lat. To nie byłaby jednak dobra inwestycja.
– Real Madryt wychodzi z pandemii z zyskami i praktycznie przebudowanym Bernabéu? Bo ich zarządzanie było inne. Gdybyśmy tutaj zrobili odpowiednie rzeczy i zastosowali inny model, sytuacja byłaby podobna. Florentino Pérez wykonał dobre działania. Szczęścia trzeba jednak szukać. Oni znaleźli je w przebudowie stadionu w pandemii, czyli wtedy, gdy był zamknięty. To im pomogło, nawet jeśli mieli projekt rozgrywania meczów w trakcie przebudowy. Gdyby tutaj zarząd Barcelony zrobił to, o czym mówił, czyli odważył się przegłosować Espai Barça w 2019 roku, to wykorzystalibyśmy ten moment koronawirusa jak Real Madryt. Zmniejszylibyśmy koszty finansowe, ale także społeczne. Bartomeu nie podjął się tego.
***
Javier Tebas, prezes La Ligi, skomentował ten wywiad na Twitterze: „Panie Romeu, La Liga patrzyła tutaj [wrzucił zdjęcie komunikatu w sprawie kontroli sytuacji Barcelony w poprzednich latach]. Niech pan przeczyta komunikat sprzed kilku dni. Niech pan też przestanie tworzyć zmanipulowane opowieści (o kryzysie czy CVC). Powtarzam, Real Madryt i Barcelona to około 40%, a nie 90% biznesu La Ligi. Dużo błędów jak na zajmowane stanowisko”.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze