Carletto błyszczy tym, w czym zawodził Zizou
Włoski szkoleniowiec wygrywa kolejne spotkania swoimi decyzjami, które podejmuje w trakcie meczów. Nie boi się zmian i odważnych posunięć, co na razie przynosi Realowi znakomite rezultaty.
Fot. Getty Images
Carlo Ancelotti wrócił z hukiem do Realu Madryt. Włoski trener przez całą swoją karierę znany był z tego, że genialnie zarządzał szatnią i umiejętności przekonania każdego, iż jest ważny w mniejszym lub większym stopniu. W tym sezonie demonstruje jednak coś nowego: zarządzanie boiskowymi wydarzeniami. Trener jest w stanie dostrzec, czego potrzebuje jego drużyna, co stara się zmajstrować przeciwnik i przechylić szalę zwycięstwa na swoją korzyść poprzez zmiany taktyczne i rezerwowych. Nie dość, że nie drży mu ręka, żeby posadzić starą gwardię, to jeszcze wygrywa mecze swoimi ryzykownymi decyzjami.
Mimo braku dwóch najważniejszych piłkarzy w kręgosłupie zespołu, Toniego Kroosa i Ferlanda Mendy'ego, Ancelotti znalazł sposób na przetrwanie do czasu, aż burza minie. Nie porzucił swoich szat. Wręcz przeciwnie. Real Madryt nie opiera sukcesów na sile defensywy i solidności kolektywu po stracie piłki, jak w projekcie Zizou; robi to, polegając na swojej ofensywnej zaciekłości przy jednoczesnym dostosowaniu gry defensywnej. Żaden zespół nie strzelił więcej goli niż Los Blancos na początku rozgrywek (21 w sześciu meczach) i żaden nie atakował pola karnego tak często, i z taką liczbą zawodników.
Chodzi głównie o kierunek gry. Choć Francuz jest trenerem, który najlepiej rozumie uczucia i trzewia Santiago Bernabéu, jeśli chodzi o wykorzystanie wartości swoich piłkarzy i wygrywanie meczów poprzez integrowanie różnych graczy w dynamice rywalizacji, jego zdolność do odwrócenia losów meczów poprzez modyfikacje taktyczne i wprowadzanie zawodników, którzy rewolucjonizują spotkania, jest niewielka. Po drugiej stronie jest ten nowy Ancelotti. Ten, który zabija mecze, ten, który je wiąże, kiedy musi, i ten, który daje trafne wskazówki, kiedy sprawy idą źle.
Idealny przykład miał miejsce na Mestalli. Wprowadzenie Eduardo Camavingi wniosło więcej pionowości, siły i napędu do środka pola. I choć gole padły za sprawą Viníciusa Júniora i Karima Benzemy w ostatnich minutach, wpływ Francuza był oczywisty. Sam Ancelotti wyjaśnił na konferencji prasowej: „Ci, którzy siedzą na ławce, muszą czuć się ważni. Z pięcioma zmianami mamy bardzo dużą przewagę, ponieważ mamy kilku bardzo dobrych zmienników”. Przebieg gier pokazuje, że nie ma w zwyczaju dokonywać zmian z opóźnieniem i nie ogranicza się do dwóch roszad, jak zdarzało się to Zizou.
Jednak w żadnym meczu nie widać takiego interwencjonizmu Carletto jak na San Siro. Real Madryt utknął w grze jak pies, a Inter Mediolan z łatwością dochodził do sytuacji, znajdował w polu karnym kilku dotknięć i raz po raz zagrażał bezbramkowemu rezultatowi. Tylko Thibaut Courtois utrzymał drużynę w ryzach w pierwszej połowie i tylko reakcja Ancelottiego w drugiej wyrównała ten stan rzeczy. Trener wiedział, że bez wstrząśnięcia drzewem owoce nie spadną i że jeśli tak dalej pójdzie, porażka jest bardzo prawdopodobna, ponieważ byli nieporadni z piłką przy nodze i słabi bez niej. Zmienił więc plan.
Najpierw spowolnił tempo rozgrywania piłki przez Inter, zbliżając swoją drużynę do siebie. Mniej rozdzielonych linii, a więcej kolektywnej gry defensywnej. „Obrona to kwestia poświęcenia ze strony każdego”, mówi Włoch i tak też zespół wprowadził to w życie. Inter Mediolan oddał 14 strzałów w pierwszej połowie, a w drugiej tylko cztery i jeden celny. To nie był przypadek. „Inter wydatkował dużo energii w pierwszej połowie i to było widać. Mamy bardzo dobry poziom fizyczny, z dużą ilością energii: Vinícius, Camavinga, Valverde, Casemiro…”, wyjaśnił Carlo.
Druga gra połowa w Mediolanie była ofensywna. Otworzył boisko z Vinim po lewej stronie, aby zapewnić większą szerokość i głębię w ataku. I to samo zrobił po prawej z Rodrygo. Nie przeszkadzało mu poświęcenie Hazarda i posadzenie go na ławce, bo miał jasność co do tego, czego wymaga mecz. Wreszcie Camavinga wszedł w miejsce Modricia, zrozumiał się z Valverde i uruchomił Rodrygo, który dał prowadzenie. „Hazard? Myślałem o wprowadzeniu go do gry, gdy Inter był bardzo zwarty, ale wolałem, by Vinícius i Rodrygo atakowali szeroko” wyznał Włoch na konferencji prasowej.
Camavinga już wcześniej zagrał dobrze przeciwko Celcie Vigo, gdy po raz pierwszy trafił do siatki. Ancelotti dobrze rozczytał też to, co może dziać się na Benito Villamarín, gdy postawił na Lucasa Vázqueza. Skrzydłowy, mający więcej obowiązków defensywnych niż ofensywnych, uszczelnił prawą flankę i był kluczowy w zapobieganiu w tworzeniu przewagi przez Betis.
Wczoraj Carletto nie tylko dokonał dobrych zmian po przerwie, ale trafił też idealnie ze składem. Zyskali wszyscy. Camavinga i Asensio zagrali od początku, spisując się bardzo dobrze, a Casemiro, Luka Modrić czy Eden Hazard mogli odpocząć przed trudnym spotkaniem z Villarrealem. Real wygrywa mecze nie tylko na boisku, ale przede wszystkim przy ławce.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze