Advertisement
Menu
/ abc.com

Chłopiec z latawcem został szefem obrony Realu

Z regularnego zmiennika stał się niekwestionowanym piłkarzem wyjściowej jedenastki, grając w 19 kolejnych meczach i wystąpił też we wszystkich sześciu spotkaniach w tym sezonie.

Foto: Chłopiec z latawcem został szefem obrony Realu
Fot. Getty Images

Carlo Ancelotti mówi, że Real Madryt ma jaja i uważa, że aby wygrywać, trzeba grać dobrze i je mieć. Éder Militão spełnia oba te warunki. Z etatowego zmiennika pół roku temu stał się szefem królewskiej defensywy, gdy tylko pozwolono mu częściej pojawiać się na boisku, by mógł udowodnić swój poziom. Kontuzje Ramosa i Varane'a pozwoliły mu grać i dawać radość klubowi, który dwa lata temu zapłacił za niego 50 milionów, a teraz widzi, że jest tego więcej niż wart.

Jego kariera zmieniła się 3 kwietnia, kiedy został zmuszony do rozpoczęcia meczu z Huescą, gdy kontuzjowani byli inni. Środkowy obrońca zakończył swój ostracyzm i na stałe wskoczył do jedenastki Zidane'a, który do tej pory nie miał do niego zaufania. Brazylijczyk szybko udowodnił Francuzowi, że powinien dostać więcej minut dużo wcześniej. Teraz jest etatowym stoperem pod skrzydłami Carlo Ancelottiego.

Wysoki, szczupły, szybki, krewki, z charakterem, od 3 kwietnia zanotował 19 kolejnych występów. Tylko Courtois pojawiał się na murawie równie często jak Brazylijczyk. W tym sezonie zaliczył wszystkie sześć meczów pomiędzy La Ligą a Ligą Mistrzów. Odejście Ramosa i Varane'a dało mu wolną rękę do ugruntowania swojej pozycji. Ancelotti zwraca uwagę, że system defensywny wymaga poprawy. On nie mówi o Militão czy Alabie, on odnosi się do tego, że pomocnicy i napastnicy też muszą bronić.

A przecież Eder nie lubił piłki nożnej, a dziś jest najlepszym środkowym obrońcą Realu Madryt. W dzieciństwie jego hobby było puszczanie latawców i jazda na rowerze. Dziś leci bardzo wysoko, jak jego latawiec, by być numerem jeden w jedenastce Carletto. „Nie byłem wielkim fanem piłki nożnej” przyznał stoper, gdy zaczął wyróżniać się w tej dyscyplinie sportu w barwach São Paulo. To jego ojciec, Valdo Militão, który grał w Corinthians i innych brazylijskich drużynach o mniejszej randze, był odpowiedzialny za to, że pokochał piłkę, do tego stopnia, że wygrał Copa América z Brazylią i został zawodnikiem Realu Madryt. A jednak nie pociągała go piłka. Teraz stał się ostoją dla Ancelottiego, podobnie jak dla Zidane'a, po dwóch latach, w których nie wyróżniał się niczym szczególnym, bo po prostu nie dawano mu szans, by udowodnił swoją wartość.

Za wszystkim stoi jego ojciec. W wieku dwunastu lat zapisał go do projektu Camiseta 10, prowadzonego przez jego przyjaciela Agnello Souzę. Valdo obserwował jego grę w na podwórku i zauważył szybkość, jakość podań i umiejętność atakowania, które sprawiły, że zaczął angażować chłopca. W wieku trzynastu lat był lepszy od piętnastolatków, a to już była duża sprawa. Zabrał go do São Paulo na testy i wzięto go dopiero za trzecim podejściem. Dziesięć lat później sprawił, że zapomnieliśmy o 50 milionach zapłaconych przez Real Madryt Porto w 2019 roku.

Decyzja jego ojca, by trzykrotnie obstawać przy São Paulo, zmieniła życie młodzieńca, który jednak potraktował to wyzwanie jako zabawę, bez obsesji. „Cierpliwość jest moją cnotą, nigdy nie popadam w rozpacz”, mówi Brazylijczyk. Wyszło mu to na dobre. W młodym wieku opuścił swój dom w Sertãozinho i zamieszkał jako pensjonariusz w akademii młodzieżowej w Cotii, gdzie chłopcy są szkoleni, 346 kilometrów od swoich rodziców. Dziś triumfuje osiem tysięcy kilometrów dalej, w Realu Madryt. Poświęcenie było tego warte.

Kiedy przybył do ośrodka treningowego São Paulo dziesięć lat temu, grał na boku obrony. Po sześciu dniach trener Geraldo, niezapomniany w jego karierze, zmienił stanowisko. Najpierw wystawił go jako atakującego pomocnika, ponieważ miał dobry strzał. Skończyło się jednak na tym, że został stoperem. Éder nie lubił tej pozycji, chciał mieć piłkę, a nie bronić. Jego ojciec powiedział mu, że jeśli zdecydowali się zrobić z niego środkowego obrońcę, to dlatego, że widzieli w nim zalety, dzięki jego szybkości i dobrej grze z powietrza. Mieli rację, bo dziś jest najlepszym środkowym obrońcą Realu Madryt.

Tam, w Cotii, nigdy nie przestał bawić się latawcem. To go odprężyło. Chcieli mu zabronić, ale kiedy zobaczyli radość, jaką odczuwał podczas zabawy, dyrektorzy drużyny młodzieżowej powiedzieli, żeby pozwolili mu się tym zająć. To był jego sposób na przezwyciężenie presji. Dziś przezwyciężył to również w Realu Madryt, po tym jak był bardzo ostro krytykowany na starcie, gdy grał od czasu do czasu. Zadomowił się w jedenastce włoskiego trenera, tak jak to zrobił u Zizou pod koniec ubiegłego sezonu.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!