Advertisement
Menu

Jest dobrze

Nigdy nie jest tak dobrze, by nie mogło być lepiej.

Foto: Jest dobrze
Fot. Getty Images

Człowiek – dość jaskrawym przykładem będą tutaj piłkarze –  może mieć na koncie miliony, ale i tak bardzo często wychodzi z założenia, że powinien mieć ich jeszcze więcej. Możesz mieć najlepszy samochód w całej okolicy, ale i tak czasami myślisz sobie, że mógłby on mieć jeszcze jakiś dodatkowy bajer albo po prostu więcej koni pod maską. Jeśli drugie danie było wyśmienite, to i tak nie pozwoli nam ono do końca zapomnieć o tym, że zupa była taka sobie. Nasza ulubiona drużyna może zdobywać trofea, ale i tak koniec końców jesteśmy w stanie odczuwać pewien niesmak z powodu stylu. 

Nawet jeśli jest dobrze, to i tak pod jakimś względem zawsze jest źle. Takie to już problemy i uroki pierwszego świata. Fakt, że zawsze chce się lub wymaga czegoś więcej, często budzi w nas jakieś dziwne poczucie dyskomfortu. Jak jednak mawiał słynny amerykański pisarz, James Patterson, zawsze może być lepiej, a później się umiera. Dziś jednak w przypadku Realu Madryt można odnieść wrażenie, że sytuacja jest w pewnym sensie odwrotna. 

Choć braki Królewskich w niektórych aspektach są dość zauważalne, to jednak mimo wszystko w zdecydowanej większości zachowujemy się trochę, jak nie kibice Realu Madryt. Pozytywne odczucia już dawno aż tak nie przysłaniały tych negatywnych. Tak na dobrą sprawę w każdym z dotychczasowych meczów Los Blancos nie brakowało rzeczy, do których moglibyśmy się przyczepić. Słabe pierwsze połowy czy nieszczelność w defensywie to pierwsze z brzegu mankamenty aż nadto widoczne na pierwszy rzut oka.

A jednak mimo wszystko po ostatnim gwizdku każdego z rozegranych meczów w pierwszej kolejności chciało się ten zespół chwalić. Z Deportivo czy Celtą zachwycaliśmy się skutecznością ataku, z Betisem czy Interem docenialiśmy zdolność przetrwania i cierpliwość. Z Valencią zaś trudno było nie żywić uznania dla gry do końca. Nawet po 3:3 z Levante mimo straty punktów większość kibiców cieszyła się tym, jak świetny spektakl przyszło nam oglądać. 

Od paru tygodni tkwi w nas jakiś przyjemny spokój i ogólny optymizm, których chyba po prostu potrzebowaliśmy po przeciągającym się miesiącami przestoju. Nie mamy zamiaru atakować Zidane'a, ale chyba trudno się nie zgodzić, że powtarzanych przez Francuza stwierdzeń, iż tak naprawdę jest ładnie i kolorowo, w wielu przypadkach nie sposób było brać na poważnie. Zastanawiać się można nawet, czy sam trener do końca wierzył w to co mówi. 

Dziś natomiast wydaje się, że po wielu miesiącach nareszcie zeszło z nas to będące nieraz nie do zniesienia ciśnienie, które uniemożliwiało nam wzięcie głębokiego oddechu i cieszenia się niektórymi rzeczami. Carlo Ancelotti został z powrotem ściągnięty do Madrytu w celu przebicia uwierającego nas pęcherza i po tych kilku meczach z zabiegiem tym radzi sobie bardzo dobrze. A przecież obaw przed startem sezonu nie brakowało. Wystarczy wymienić choćby odejście podstawowej pary stoperów czy kontuzje bocznych obrońców. Carletto wszelkie braki potrafił jednak nadrobić czymś innym, co w poprzednich latach nie było w Realu Madryt regułą. 

Jak to jednak zazwyczaj bywa, cienka jest granica między optymizmem czy euforią a przygnębieniem lub złością. Dlatego też wychodzenie z założenia, że teraz już wszystko będzie się układało wyłącznie poprzez niesienie prądem rzecznym, jest wyjątkowo niebezpieczne. Potyczka z Mallorcą, jakkolwiek banalnie to zabrzmi, sama się nie wygra. By zagotować wodę w rondelku, należy postawić go na palniku i nie zdejmować, dopóki woda się nie zagotuje. Jeśli zgasimy palnik przy temperaturze 40-50 stopni, woda za chwilę zaczynie stygnąć i proces trzeba będzie zaczynać od nowa. Dlatego tak ważne jest to, by grzać tę wodę do końca. 

Gra i wyniki już teraz wyglądają obiecująco, ale sezon dopiero co się zaczął. Pamiętajmy o tym i dalej róbmy swoje, z każdym dniem dążąc do tego, czym docelowo ma być Real Madryt Carlo Ancelottiego. Jak mawia stare porzekadło, mężczyzn rozpoznaje się nie po tym, jak zaczynają, lecz po tym, jak kończą. Nic jednak nie sto na przeszkodzie, byśmy zarówno dobrze zaczęli, jak i skończyli.

* * *

Spotkanie z Mallorcą rozpocznie się o 22:00. W Polsce będzie można je obejrzeć na kanale CANAL+ Sport na platformie Player.pl.

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Kurs na zwycięstwo Realu Madryt bez ani jednego gola rywali wynosi 2,01.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!