Tu zawsze coś się dzieje
Dziś o 21:00 na Estadio Mestalla Valencia podejmie Real Madryt. Obie drużyny przed tą kolejką przewodziły ligowej stawce.
Fot. Getty Images
Nie ma szans, by kilka tygodni temu ktokolwiek przewidział to, że w piątej kolejce na Estadio Mestalla Valencia i Real Madryt zagrają w bezpośrednim meczu o pozycję lidera. Stawka nie mogła być wyższa.
W ostatnich latach Valencia nie jest bezpośrednim rywalem Realu Madryt w walce o trofea i najwyższe laury, ale to przeciwnik wyjątkowo niewygodny, co udowadniał przynajmniej raz na jakiś czas. To nie tylko nudne mecze, wielkie problemy i chwiejący się właściciel, który nie wie, czego chce. Valencia to kawał historii nie tylko całej hiszpańskiej piłki, ale także naszej, Realu Madryt.
A chwil – tych dobrych i złych – było bez liku. To właśnie w meczu z Valencią przedostatniego gola w karierze strzelił Rubén de la Red. To z tym rywalem w szalonym meczu debiutował Nacho, którego José Mourinho wrzucił na głęboką wodę, ale wychowanek, jak to ma w zwyczaju, nie tylko nie zatonął, ale i zaczął marsz w kierunku bycia być może jednym z najlepszych rezerwowych w historii klubu. Z dużo nowszej historii pamiętamy głowę Courtois i dobitkę Benzemy, trafienie Toniego Kroosa bezpośrednio z rzutu rożnego czy ostatni popis obrony Realu Madryt, która podczas ostatniej wizyty podarowała gościom bramkę samobójczą i sprokurowała trzy rzuty karne.
To właśnie ten mecz, przegrany przez Królewskich 1:4, jest ostatnią ligową porażką Realu. Od tamtego czasu Los Blancos rozegrali 17 meczów: 11 zwycięstw i 6 remisów. Dziś to nie brak porażki będzie jednak celem podopiecznych Carlo Ancelottiego, którzy chcą wykorzystać słaby moment Atlético.
Ale przecież Valencia to też momenty w Paryżu czy na Santiago Bernabéu. Rajdu Raúla w drodze po La Octavę być może nie trzeba nikomu przypominać, podobnie jak remisowania co chwilę 2:2, często po spektakularnych golach i niedokończonych remontadach. Był też przecież wielki powrót Marco Asensio po kontuzji, jeszcze na Di Stéfano. A gdy wszystkie wspomnienia powoli się wyczerpują, na scenę wkracza Ronald Koeman: trzy mecze przeciwko Realowi Madryt i jedna wygrana. Nie poradził sobie na Camp Nou, nie poradził sobie na Alfredo Di Stéfano, ale… w 2008 roku ograł Królewskich na Bernabéu, oczywiście jako trener Valencii.
A gdy Valencię odsuniemy nieco na bok, pierwszymi obrazkami wpadającymi do głowy są mecze z Barceloną okraszone nie tylko doskonałymi akcjami Cristiano Ronaldo i Garetha Bale'a, ale przede wszystkim dwoma ostatnimi triumfami w Pucharze Króla.
Na Valencię można narzekać. Że nie gra w ostatnich latach na poziomie oczekiwań kibiców, że nie jest już tą marką, którą była przed laty. Że stadion nie taki, trener nie taki. Ale nigdy nie było z nią nudy. Niech nie będzie i dzisiaj. Bo futbol to emocje, a kibice Realu Madryt nawet gdy cieszyli się ze zwycięstw, emocji mieli jak na lekarstwo. To zaczyna się zmieniać, ale niech nie zmienia się to, co zawsze nas w jakiś sposób łączyło. Niech się dzieje.
* * *
Spotkanie z Valencią rozpocznie się o 21:00. W Polsce będzie można je obejrzeć na kanale Eleven Sports 1 na platformie Player.pl.
Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Kurs na zwycięstwo Realu Madryt przynajmniej dwiema bramkami wynosi 3,40.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze