Tebas: Florentino porwał Barcelonę
Javier Tebas, prezes La Ligi, udzielił wywiadu katalońskiemu dziennikowi SPORT, w którym poruszył między innymi tematy umowy z CVC czy Superligi. Poniżej przedstawiamy jego pełen zapis.
Fot. Getty Images
Przed trzema laty odszedł Cristiano, teraz Leo. Czy to zła wiadomość dla La Ligi?
Oczywiście. To samo, gdy odeszli Ronaldo, Guardiola czy Mourinho. Wiedzieliśmy, że któregoś dnia to się wydarzy. Mieliśmy to szczęście, że posiadaliśmy dwóch najlepszych piłkarzy na świecie w dwóch najlepszych drużynach na świecie i w La Lidze potrafiliśmy to wykorzystać, aby upozycjonować się na najwyższej światowej półce. Być może odejście Messiego jest nieco bardziej bolesne, bo osobiście uważam go za najlepszego w historii i nie zasługiwał, by odejść w ten sposób. Nie tylko ze strony Barcelony, ale również La Ligi.
Sądzi pan, że jego odejścia można było uniknąć?
Tak.
Jak?
Rozmawiałem o tym z Laportą osobiście, przez telefon, również z członkami jego zarządu. Szukaliśmy rozwiązań, bo owszem, powody były ekonomiczne. Jeśli były jakieś inne powody, to ja o nich nic nie wiem, nie mnie je oceniać. Myślę, że w przyszłym sezonie, gdy Barcelona poda liczby w sprawozdaniu, dowiemy się, czy faktycznie Messi musiał odejść, czy też nie. I choć szanuję decyzję klubu, to trzeba mówić o rzeczach tak, jak wyglądają naprawdę.
Mamy nadzieję, że któregoś dnia poznamy całą prawdę na ten temat.
Nie była to decyzja ekonomiczna, to wiem na pewno.
Czy pan wiąże to z odmowną odpowiedzią Barcelony w sprawie CVC?
Jeśli Laporta podał sobie rękę z Leo Messim, to dlatego, że miesiąc wcześniej zaakceptował ofertę CVC. Przez miesiąc był za tym rozwiązaniem. Dlatego też mówił, że sprawy idą dobrze. Nawet dwa razy do mnie dzwonił, żeby przyspieszyć sprawy z CVC, bo Messi zaczynał być nerwowy.
Wśród kibiców Barcelony pojawiła się opinia, że to pan odpowiada za odejście Messiego.
Wiem, ale już to wyjaśniałem na Twitterze. Było wręcz na odwrót, bo projekt z CVC był projektem globalnym dla wszystkich klubów La Ligi i korzystała na nim też Barcelona, nie tylko, jeśli chodzi o limity płacowe, ale również w perspektywie na przyszłość.
Czego się nie mówiło o odmowie Barcelony w sprawie CVC?
Klub był za tym porozumieniem przez długi czas, aż wszystko się zatrzymało w ciągu 72 godzin. Była to decyzja bazująca na wpływie Ferrána Revertera na Joana Laportę i jego otoczenie i myślę, że jest to dość mocno powiązane ze strategią Superligi. Podobną strategię przyjął Real Madryt.
Czyli wskazuje pan Revertera…
Reverter jest wielkim profesjonalistą, jeśli chodzi o finanse czy logistykę, ale myślę, że nie jest przygotowany na podejmowanie decyzji o finansowej i sportowej przyszłości Barcelony.
Mówi pan o „nie” dla CVC i „tak” dla Superligi.
Możliwe. To decyzja, która może ogromnie wpłynąć na przyszłość Barcelony. I nie można zapominać, że pozostały w niej tylko trzy drużyny. Z 42 klubów hiszpańskich aż 39 zaakceptowało porozumienie z CVC. Co się dzieje, wszyscy oszaleli? Przedsiębiorcy na poziomie Fernando Roiga czy Petera Lima oszaleli, mają coś z głową? Myślę, że błąd jest raczej po drugiej stronie. A Laporta, który jest człowiekiem futbolu, zostawił prezesurę w 2010 roku. Chcę powiedzieć, że futbol obecnie nie ma nic wspólnego z tym, czym był 10 lat temu.
Josep María Bartomeu również był za Superligą.
Z Bartomeu miałem dobrą relację, a potem złą relację, aż do momentu, w którym zaskarżył mnie do CSD (Najwyższa Rada Sportu). Na zebraniach w ostatnich latach zawsze głosował przeciw, podobnie jak Real Madryt. Mam wrażenie, że w Barcelonie jest pewien element „porwania psychologicznego” przez Florentino Péreza, jakby kompleksu niższości wobec madridismo. Laporta jako argumentu użył tego, że nie chce, aby Barcelona ponownie wypadła poza Puchar Europy. To pokazuje ten przymus psychologiczny, o którym mówię, najpierw widziałem to u Bartomeu, teraz u Laporty.
Mówi pan, że Florentino Pérez „porwał” Joana Laportę?
Myślę, że Florentino jest człowiekiem niezwykle inteligentnym, a José Ángel Sánchez, jego dyrektor generalny, jest być może najbardziej empatycznym człowiekiem w europejskim futbolu. Cały ten glamour i to dobre wrażenie, wobec kogoś, kogo 10 lat nie było w futbolu… Doszliśmy do punktu, w którym na kolacji z okazji meczu o Puchar Gampera był Florentino Pérez! Kto sobie to wyobrażał? Nie mówię, że Laporta i Florentino nie mogą mieć własnych relacji, ale Barcelonie pasowała umowa z CVC, aż Real Madryt powiedział, że nie.
Co pan pomyślał, gdy zobaczył pan zdjęcie Florentino, Laporty i Agnelliego na wspólnej kolacji?
Pomyślałem, że tonący zostają razem do końca. Kiedy ktoś zadaje sobie pytanie, czym jest Superliga, to odpowiedzią jest to, że pozostały tam trzy kluby, które planują razem zmienić strategię, jednocześnie przyznając, że wszystko wcześniej zrobili źle. Nie zdają sobie sprawy, że największe angielskie kluby już są poza tą wojną. Jeśli w tym czasie poświęciliby się innym sprawom, być może rozwinęlibyśmy się bardziej.
Barcelona zabezpieczyła 10-letni kredyt w Goldman Sachs za pomocą swoich praw telewizyjnych. Czy to nie pozwoliło im podpisać umowy z CVC?
Nie, już to wyjaśnialiśmy, ale wróg wyjaśnił to inaczej, aby wprowadzić zamieszanie. Umowa z CVC polega na tym, że związujemy się ze spółką, która pomaga nam rosnąć i rozwijać przychody z praw telewizyjnych na przestrzeni następnych 50 lat za pewien procent zysków, wynoszący 10%. Nie zastawiamy tu niczego. To, co zrobiono, to obliczono koszty takiej umowy, co jest normalne w świecie biznesu. Barcelona, która mówiła, że to będzie hipoteka na prawach telewizyjnych, nie miała racji. W przeciwieństwie do ich umowy z Goldman Sachs, która zastawia 100% praw telewizyjnych.
A więc zdanie Laporty, że „nie możemy zastawić klubu na następne 50 lat”…
Jest całkowicie nieprawdziwe. Tak samo nieprawdziwe było stwierdzenie, że przychody z praw telewizyjnych spadają. To dzieje się tylko, gdy nie pracujesz, jak stało się to we Francji czy we Włoszech. Z tego, co mówił mi przez telefon, dobrze rozumiał, na czym polega ta umowa i że nie zastawia ona klubu. Publicznie powiedział wszystko na odwrót.
Prawa do La Ligi sprzedaje się jako całość. Co stało się z tymi należącymi do Barcelony i Realu Madryt?
Jeśli wzrośnie wartość praw, wzrośnie procent, który otrzymują. Coś, czego do tej pory nie stosowaliśmy, ale może i trzeba zacząć, to rzecz związana z Królewską Ustawą o Telewizji. Mówi ona, że 25% pieniędzy z praw telewizyjnych należy rozdzielić ze względu na zainteresowanie społeczne, a dwie trzecie z tych 25% bazują na tym, co dany klub robi, aby zwiększyć wartość praw telewizyjnych. Trzeba będzie przeanalizować, kto pomaga, a kto nie.
Barcelona i Real Madryt cały czas mogą dołączyć do umowy z CVC?
Tak i mamy nadzieję, że to zrobią. Byłoby to najlepsze dla hiszpańskiego futbolu, choć Real Madryt zawsze jest przeciw. Będziemy rosnąć i rozwijać się, mimo braku wsparcia z ich strony.
Skąd tak wielki sprzeciw ze strony Florentino?
Mówi się, że to osobiste, ale nie jest tak. To dwie różne koncepcje tego, jak rozumiemy futbol. Florentino sądzi, że to wielkie kluby rządzą w futbolu i decydują o wszystkim, nawet o tym, ile powinna zarabiać przykładowo Celta Vigo.
A nie powinno tak być.
My nie podzielamy tej wizji i wierzymy w porządek wspólnotowy. To dwa modele, które nie mają punktu wspólnego. My nie możemy iść i negocjować z krajami, które nie szanują praw kobiet, na przykład. Innym tematem jest to, że Florentino nigdy niczego jasno nie komunikuje, zawsze robi to za pomocą swoich heroldów, ale już wiemy, że z tyłu chowa się on. To sprawia, że spór nie jest bezpośrednio z nim, co by różne sprawy ułatwiało, tylko pojawia się jakieś tajemnicze napięcie.
Wracając do Superligi. Nie sądzi pan, że UEFA mogłaby się dogadać z klubami?
Nie jest to kwestia ekonomiczna, raczej kwestia władzy. Superliga narodziła się już dawno temu, a przynajmniej jej zamysł, zgodnie z teorią, że to najwięksi powinni kontrolować europejski futbol. W ten sposób kluby mogą wszystko organizować na własną modłę. Ten pomysł żyje przede wszystkim we Florentino. Nie sądzę, żeby Laporta, głęboko w sobie, miał ten sam sposób myślenia. Jednak wszystko przyszło tak szybko i tak niespodziewanie, że nie miał czasu zdać sobie sprawy z tego, że to nie jego droga.
Mówi pan o Laporcie. Barcelona zamknęła sezon 2020/21 ze stratami w wysokości 485 milionów euro, z czego 92 to straty spowodowane przez COVID.
Nie widziałem rachunków, ale wydaje mi się to niemożliwe, żeby tylko 92 miliony wynosiły straty związane z COVID. Myślę, że prawdziwa liczba jest bliżej 200 milionów niż 100 milionów.
Za te straty trzeba jakoś poręczyć?
Sądzę, że Barcelona przeprowadziła operację, która jest legalna, ale mało kto tak robi, to znaczy przerzucić przyszłą amortyzację na ten rok. Te koszty byłyby powiązane inaczej, przez co tak naprawdę zwiększono księgowe straty za ten rok. Nie będę usprawiedliwiał Bartomeu, bo nie mam powodu, prawie nie rozmawialiśmy i zawsze głosował przeciwko, ale trzeba dobrze wyjaśnić to, co się dzieje. W innym wypadku, w przyszłym roku, być może będą mieli jeszcze większą kwotę, na którą trzeba będzie znaleźć poręczenia.
Mówi pan, że nie ma jak usprawiedliwiać Bartomeu.
Jeśli chcemy mówić o tych stratach, należy spojrzeć z takiej perspektywy, czy gdyby nie było pandemii, klub zyskałby setki milionów ze sprzedaży, merchandisingu, biletów i tak dalej. Oczywiste jest, że wynik Barcelony są bardzo negatywne, ale ma aktywa, ma zawodników, którzy są warci więcej, niż owe straty. Myślę, że to dysfunkcja prawa, że można przeprowadzić wybory w środku sezonu. Mogłaby się powtórzyć sytuacja z 2003 roku, gdy Laporta odziedziczył długi Gasparta i socios chcieli go pozywać za działanie na szkodę klubu, a zarząd Laporty musiał znaleźć sposób na poręczenia owych strat. Nie wiem, kto był autorem tego pomysłu, ale na pewno można znaleźć rozwiązanie.
Na obronę pomysłu Superligi Florentino powiedział, że kluby są zrujnowane. Następnie zaoferował 200 milionów za Mbappé.
To ogromna sprzeczność. Już mówiłem, że Real Madryt nie jest zrujnowany. Mówił też, że młodzi nie oglądają futbolu, co nie jest prawdą. Kiedy rok temu pytali mnie, jak może wyglądać rynek transferowy tego lata, powiedziałem, że będzie mniejszy niż w poprzednich latach, ale może zdarzyć się jedna wielka transakcja. Powiedziałem, że Real Madryt mógłby kupić Mbappé czy Hålanda, a Barcelona nie.
Sądzi pan, że UEFA jest zbyt miękka z klubami jak PSG czy Manchester City?
Problem z Finansowym Fair Play jest taki, że zawsze pojawia się po fakcie. Musimy pamiętać, że oba kluby były ukarane przez UEFA na wnioski La Ligi, ale TAS uchylił te orzeczenia. Tam jest problem. TAS nie jest Watykanem sportowej sprawiedliwości. Ten model trzeba poprawić i wdrożyć ex ante. Podobnie wygląda przypadek Barcelony, która musiała respektować niektóre normy przed faktem i to pomogło jej przejść przez ten kryzys i nie upaść. Oczywiste jest jednak, że PSG nie można tolerować, podobnie jak City czy inne tego typu zespoły. Powtarzam, nie możemy tego tolerować. To doping.
O jakich liczbach rozmawiamy?
W ostatnich trzech latach PSG otrzymało zastrzyk gotówki w wysokości prawie 800 milionów euro. Ich zyski komercyjne przewyższają o ponad 20% zyski takich klubów, jak Barcelona, Real Madryt czy Manchester United. To niemożliwe. Jeśli tego nie zmienimy, futbol zamieni się w grę, w której dwudziestoma klubami rządzi dwudziestu szejków, którzy wszystko między sobą ustalają.
Widzi pan rozwiązanie?
Dobra kontrola ekonomiczna, która może sankcjonować działania klubów, być może z pomocą Unii Europejskiej, bo ma to wpływ na wiele różnych rynków.
Czy zobaczymy wcielony w życie pana plan zabrania La Ligi do innych krajów?
Zobaczymy, ale nie jest to plan zabrania La Ligi, a zabrania danego meczu. Wydawało się, że będzie to dramat, ale Superpuchar gramy w Arabii Saudyjskiej i nie ma już problemów, tak? Zobaczymy taki mecz, nawet z Rubialesem jako prezesem RFEF.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze