Advertisement
Menu

Nie ma jak w domu

Kiedy 1 marca 2020 roku Real Madryt po raz pierwszy od ponad pięciu lat wygrywał u siebie z Barceloną, a w doliczonym czasie gry swoją w zasadzie jedyną wzniosłą chwilę po powrocie do stolicy Hiszpanii przeżywał załzawiony Mariano Díaz, nikt nie spodziewał się tego, co miało nadejść dalej.

Foto: Nie ma jak w domu
Fot. YouTube

Jakieś dwa tygodnie później z cudem graniczyło dostanie w Biedronce papieru toaletowego, makaronu, płatków śniadaniowych czy ryżu, o mięsie już nawet nie wspominając. Ulice zrobiły się puste, granice zamknięto, wejście do lasu uznano za zbrodnię, stomatologom kazano leczyć zęby przez telefon, a ludziom z domów pozwolono wychodzić tylko w uzasadnionych przypadkach. No i rzecz jasna gotowa zapowiedź następnego meczu z Eibarem musiała siłą rzeczy wylądować w koszu. W zaistniałych okolicznościach oczywistym było przecież, że kolejnego spotkania nie ujrzymy ani w następnym, ani w jeszcze następnym, następnym i następnym tygodniu. 

Panika związana z wrażą zarazą z Wuhan nabrała niespotykanych rozmiarów i na długie miesiące kompletnie rozwaliła porządek świata. Do tego stopnia, że nawet układ pór roku uległ zmianie. Po lockdownie nadeszło lato, potem zaś znowu lockdown i lockdown. Tak zresztą będzie to prawdopodobnie wyglądać jeszcze przez dobrą chwilę. Nie nam jednak oceniać, czy środki podejmowane w walce z chińskim wirusem były właściwe. Powyższe linijki miały bardziej uświadomić nam upływ czasu i to, jak wiele zdążyło zmienić się w naszych życiach od tamtego gola Mariano w doliczonym czasie. Od tamtej pory minęło bowiem przeszło półtora roku, a Real Madryt nie zdążył wrócić jeszcze na swój stadion. Dziś wreszcie nadszedł jednak ten dzień. 

W dobie szalejącego kryzysu ekonomicznego i ogólnego zachwiania wszelkimi wartościami Florentino Pérez podjął decyzję, która z początku mogła uchodzić za szaloną – postanowił rozpocząć prace nad gruntowną przebudową Santiago Bernabéu. Z perspektywy czasu trzeba przyznać jednak, że sternik Królewskich wymyślił to sobie bardzo dobrze. Remont rozpoczęto bowiem w momencie, kiedy najpierw w ogóle nie było mowy o powrocie do gry, a następnie meczów i tak nie mogli z wysokości trybun oglądać kibice. Z logistycznego punktu widzenia trzeba więc zgodzić się, że znalezienie lepszego momentu na rozpoczęcie prac było w zasadzie niemożliwe. 

Tak oto po powrocie do gry Real Madryt wylądował na Estadio Alfredo di Stéfano, gdzie swoje spotkania rozgrywała Castilla. Oglądanie największego klubu świata grającego przy pustych trybunach kameralnego stadionu swoich rezerw było doświadczeniem co najmniej interesującym. Przeniesienie się z położonego w centrum miasta i pełnego kibiców Bernabéu na zadbany, choć skromny obiekt ulokowany w sercu madryckiego stepu nieopodal lotniska po prostu musiało wywołać mniejszy lub większy szok. Gdyby dodać jeszcze do tego telewizyjne wizualizacje trybun oraz puszczanie dopingu z nagrań, uzyskamy pełny obraz surrealistycznego tworu zwanego w niektórych kręgach nową normalnością. Normalnością, do której jednak nie dało się na dobre przywyknąć. 

Trudno się dziwić, że po tak długim czasie nie możemy doczekać się dzisiejszego wieczoru. Real Madryt wreszcie wróci do swojego domu, do swojej świątyni, do miejsca, gdzie oddycha się zwycięstwami i wielką historią. Nawet jeśli wciąż jest to jeszcze dom nie do końca wyposażony i urządzony, w żaden sposób nie wpłynie to w naszych oczach na postrzeganie podniosłości tej chwili. 

Sama Celta również ma szczęście do zostawiania pewnych smaczków w naszej najnowszej historii. To właśnie mecz z Galisyjczykami był pierwszym po powrocie Zidane'a. Również w Vigo zaczynaliśmy nasz ostatni sezon zakończony mistrzostwem. Dziś natomiast zespół z północnego zachodu Hiszpanii będzie pierwszym, który odwiedzi nowe, choć jeszcze niedokończone Santiago Bernabéu. 

Liczymy jedynie na to, że podopieczni Carlo Ancelottiego zachowają się stosownie do okoliczności i nie zepsują nam tego tak długo wyczekiwanego powrotu do domu. 

No hay lugar como el hogar.
Nie ma jak w domu.

***

Spotkanie z Celtą rozpocznie się dziś o godzinie 21:00. W Polsce będzie można je obejrzeć na kanale Eleven Sports 1 na platformie Player.pl.

Spotkanie można też wytypować w FORTUNA. Kurs na wygraną Królewskich przy handicapie 0:1 dla rywali wynosi 2,08.
FORTUNA to legalny bukmacher. Gra u nielegalnych firm jest zabroniona. Hazard wiąże się z ryzykiem.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!