Advertisement
Menu
/ elpais.com

Valdano: Odejście Messiego rani mocno także Real Madryt

Jorge Valdano był piłkarzem, trenerem oraz dyrektorem generalnym Realu Madryt. Obecnie współpracuje z hiszpańskimi mediami przy opowiadaniu i opisywaniu wydarzeń w świecie futbolu. Argentyńczyk udzielił wywiadu dziennikowi El País. Przedstawiamy jego tłumaczenie.

Foto: Valdano: Odejście Messiego rani mocno także Real Madryt
21 maja 2011 roku: Dyrektor generalny Jorge Valdano i prezes Florentino Pérez dziękują Jerzemu Dudkowi za jego grę dla Realu Madryt w ostatnim występie Polaka w barwach Królewskich. (fot. Getty Images)

Więcej niezadowolenia odczuwa się na boisku czy w biurach?
Kiedy grałem, nie przetwarzałem złych doświadczeń. Po prostu wychowałem się grając i dla mnie zostanie profesjonalnym piłkarzem było przedłużeniem dzieciństwa. Jednak za to w biurach napięcie się kumuluje i dla mnie to jest mniej naturalne środowisko.

Proszę opowiedzieć o tym dniu po zakończeniu kariery, gdy zdał pan sobie sprawę, że nie poderwie już tysięcy fanów z krzesełek.
Współpracuję teraz z platformą edukacyjną w Internecie i przygotowałem kurs na ten temat, bo faktycznie jest to krytyczny moment. Tego samego dnia tracisz grę, wielką pasję, przywilej bycia sławnym i nieproporcjonalne przychody. Kiedy grasz, nigdy o tym nie mówisz, to temat tabu, jak na przykład przyjaciele nie rozmawiają między sobą o śmierci. Ja chciałbym, by ktoś zmusił mnie do przygotowania się na ten moment. To deficyt w pracy klubów, bo futbol jest wściekłą teraźniejszością.

Wpadł pan w furię po wejściu VAR-u. Czy to był faktycznie aż taki problem?
Boję się, że futbol straci swoją dziką część, a uważam, że to czyni go tam wyjątkowym. W każdym z nas jest zwierzęca cząstka, którą trzeba jakoś zaspokajać i futbol jest właśnie od tego. Technologia to przeciwieństwo dzikości, a do tego ta technologia jest bardzo inwazyjna. Jednak VAR przynosi też większą sprawiedliwość i z tym bardzo trudno jest się nie zgadzać.

Gol poprzedniego wieku jest jasny: Maradony na mundialu w 1986 roku. A tego wieku?
Ciągle jest do zdobycia. Gol poprzedniego wieku przekształcił człowieka w bohatera. Nie chodziło tylko o estetykę czy kwestie czysto piłkarskie. To wykroczyło poza wszystko, jak sama ta osobowość. Musimy czekać: trzeba przegrać wojnę i musi się wiele wydarzyć... [smiech]

Kiedy ostatni raz rozmawiał pan z „bogiem”?
Nie pamiętam, ale dawno temu. Najgorsze w ostatnich latach Maradony jest to, że wypalił cały swój łańcuch uczuciowy: z byłą żoną, z córkami, z przyjaciółmi, którzy kochali go najbardziej... Najbardziej w jego śmierci uderzyło mnie to, że nie wiedziałem, komu mam składać kondolencje, a jednocześnie odczuwało się, że należy złożyć je całemu krajowi. To była ogromna postać. Ja jestem absolutnie ugodowym człowiekiem, ale dwa jedyne razy, gdy byłem gotowy do bicia się, były z Diego z powodu inwazyjnych osób, które nie pozwalały nam porozmawiać. Takie było jego życie przez 24 godziny i nie miało znaczenia, czy był w Argentynie, Neapolu czy Szwajcarii. Niemożliwe było być Maradoną i być normalnym.

Co chciałby pan móc mu powiedzieć przy pożegnaniu?
Uważam, że w ostatnich latach mocno cierpiał. Ja miałem z nim bardzo głębokie rozmowy. Któregoś dnia, gdy trenowałem Tenerife, przyjechał do nas zagrać z Sevillą i do rana rozmawialiśmy w hotelu. Opowiedział mi o ciężkich sytuacjach w swoim życiu. Wyszedłem przygnębiony, bo odczuwałem, że on wołał o pomoc, a nie można było jej mu udzielić. Bóg nie mógł go wysłuchać.

„Nie wiem jak Barcelona, ale ja zrobiłem wszystko, by zostać”, powiedział Messi. Pan zna sprawę? Nie dało się temu zapobiec?
Mamy dzisiaj futbol, który przejmują finanse i odczucia są takie, że Barcelona nie miała pieniędzy dla Messiego. Zwiększono nadzieję i jako że wszystko potoczyło się tak szybko, pozostało wrażenie, że go wyrzucono. W grze, gdzie tożsamość jest tak ważna, wyrzucenie legendy jest nie tylko bolesne, ale praktycznie niewytłumaczalne.

Pana jego odejście boli czy woli pan Klasyki bez niego?
Jego odejście rani mocno także Real Madryt, bo każdego ocenia się także na podstawie jego rywali. Dla madridistas jest w tym przewaga, ale nie jest ona konkurencyjna. Po prostu Messi stanie się teraz geniuszem futbolu, który nie należy już tylko do Barcelony, ale to bardzo słabe pocieszenie [śmiech].

Wywiad streamera Ibaia Llanosa z Messim w trakcie jego prezentacji wywołał wielką kontrowersję w świecie dziennikarzy. Co pomyślał pan? Uznaje pan Ibaia za kolegę po fachu?
To znak czasu, a ja nie walczę z tym, bo to też mój czas.

Ile sezonów telenoweli Mbappé jeszcze przed nami?
Najwyżej jeden. On będzie wolnym graczem, wszystko będzie zależeć wyłącznie od niego, a nie także od jego klubu i dowiemy się, czy jeśli Real wyśle mu maila, to on przynajmniej odpowie.

I dlaczego ten sezon telenoweli był tak długi?
Bo Florentino po raz pierwszy negocjował z klubem, który nie wydaje się być zainteresowany pieniędzmi.

Słuchał pan taśm Florentino Péreza?
Tak, wszystkich. Mam maksymę: ustawić się zawsze w miejscu ofiary i w tym przypadku Florentino padł ofiarą nieprzyzwoitości. Każdy komentarz w tej sprawie to wejście w grę nieprzyzwoitych ludzi.

Zawsze jest pan tak elegancki?
Nie, czasami wychodzę z siebie.

Co pana prowokuje?
Rozczarowanie najbliższymi. Mocno wierzę w kompromis. Dla mnie niemożliwym jest, by dwie inteligentne osoby nie spotkały się w jednym wspólnym punkcie, ale późno nauczyłem się, że nie zawsze jest to możliwe. To jedna z nauk Mourinho [śmiech].

Więc doświadczył pan tego na własnej skórze.
Tak.

Nazwał pan Paris Saint-Germain jako Paris Saint-Katar. Pamięta pan kiedy biznes wyszedł na pierwszy plan? Kiedy pieniądze w futbolu wymknęły się spod kontroli?
Były etapy. Jednym był Berlusconi, a drugim Manchester United. Muszę przyznać, ze czas galácticos był ostatecznym etapem. Uważam, że to wyznaczyło nową erę, a ja pozostałem w tej starej. Pamiętam nasz pierwszy wyjazd do Japonii. Nie byliśmy przyzwyczajeni do 40 tysięcy osób na treningach, do posiłków ze sponsorami...

Można to zatrzymać?
Nie ma na to sposobu. To nie jest dynamika futbolu, a dynamika globalizacji. Dobre jest to, że Messi to światowym fenomen, ale złe to, że jest coraz mniej bogatych klubów, ale coraz więcej bardzo bogatych i biednych, co zagraża nawet ich działalności. Futbol oddaje wszystkie pola globalizacji.

Koszulka za 130 euro to nie jest przesada?
To prawo rynku. To nie jest szmatka, to ma zawartość sentymentalną.

Czy rywalizowałby pan w takich miejscach jak Katar czy Arabia Saudyjska?
Tak, bo nie jestem generałem San Martínem, nie jestem wyzwolicielem świata. Reprezentuję piłkarską dumę mojego kraju. Nie mam większych aspiracji. Nie zagrałem na mundialu w 1978 roku [chodzi o czas argentyńskiej dyktatury], ale na tym bym zagrał.

Florentino Pérez zapewnił w środku pandemii, że Superliga to ratunek dla futbolu i że w 2024 roku wszyscy w piłce umrą. Przesadził?
Tak.

Uważa pan, że Superliga powstanie?
Trudno jest, by jedne rozgrywki tworzyły kluby, których rynkiem jest świat i kluby, których rynkiem jest najwyżej ich miasto. Wszystko prowadzi w kierunku Superligi. To walka przyszłości z tradycją, a w wojnie nowości z tradycją praktycznie każdego dnia wygrywa nowość.

A gdzie zostawia to małe kluby?
W bardzo delikatnej sytuacji. Chodzi o to, że zazwyczaj uważamy, że kibic Realu jest lepszy od kibica Eibaru, a tak nie jest. Zaangażowanie sentymentalnej jest takie samo, a różnica jest w liczbach.

Dlaczego z futbolem tak mocno łączy się władza? Sława loży honorowej Bernabéu to uliczna legenda czy coś w tym jest?
Berlusconi zaczął gromadzić władzę w Milanie. Jesús Gil zrobił coś podobnego w Hiszpanii. Popularność stała się wartością, a nie ma nic bardziej popularnego niż futbol, więc jeśli popularność daje władzę, to futbol daje władzę.

Jakie miał pan wrażenie o Hiszpanii, gdy tu przyjechał, a jakie jest teraz?
Nie widziałem wielkich różnic po przyjeździe, ale minęło 45 lat i Hiszpanii wystrzeliła jak rakieta, a Argentyna spadła jak inna rakieta. Teraz jesteśmy dwoma światami.

Co pozostaje panu w Argentynie?
Uczucia, zapachy i chęć pojechania tam.

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!