Z obozu rywala: Real Betis
Już o 22:00 Real Madryt rozpocznie mecz w Sewilli. Co słychać w klubie z Benito Villamarín?
Fot. Getty Images
Poprzedni sezon był pierwszym Manuela Pellegriniego za sterami klubu z Andaluzji. Były duże oczekiwania, bo przecież naprawdę znane nazwisko miało poprowadzić wielu piłkarzy, w których klasę raczej wątpi w Hiszpanii niewielu, jak Borja Iglesias, Sergio Canales czy Nabil Fékir. Początki jednak były dość trudne. Verdiblancos słabo weszli w sezon i tracili sporo punktów, a po pewnym czasie w prasie zaczęło się nawet przebąkiwać o zwolnieniu Chilijczyka. Coś jednak zaskoczyło już w nowym roku i gdy topowe drużyny zaczęły coraz częściej tracić punkty, Betis zanotował passę sześciu zwycięstw z rzędu, doganiając czołówkę.
Do końca tak naprawdę trwała walka o europejskie puchary i w ostatnich dwóch kolejkach ekipie Verdiblancos udało się utrzymać na szóstej lokacie w ligowej tabeli, co dawało bezpośredni awans do Ligi Europy. Warto nadmienić, że wyprzedzili wówczas Villarreal, dla którego szansą był finał Ligi Europy i, jak wszyscy wiemy, szansę tę podopieczni Emery'ego wykorzystali. Betis zakończył więc poprzednie rozgrywki na 6. miejscu, a w grupie Ligi Europy zmierzy się z dość mocnymi rywalami, czyli Bayerem Leverkusen, Celtikiem oraz Ferencvárosem. Pytanie tylko, czy będą w stanie nie podzielić losu Espanyolu sprzed kilku sezonów, który nie wyrobił z grą na dwóch frontach i spadł z ligi.
Betis miał latem spore problemy finansowe. Najbardziej medialnym przykładem zasady „jedno euro z czterech zarobionych” była oczywiście Barcelona, ale naszych dzisiejszych rywali również to dotknęło. Mimo to jednak Andaluzyjczykom udało się wzmocnić kadrę. Za drobne zespół wzmocnił Germán Pezzella z Fiorentiny, co jest bardzo dobrym ruchem, bo właśnie ze środkiem obrony Betis miał największe problemy w ubiegłym sezonie. Z wolnego transferu pozyskano Ruiego Silvę, byłego bramkarza Granady i jednego z najlepszych golkiperów w Hiszpanii, a z Barcelony wypożyczono Juana Mirandę, lewego obrońcę. Kilka dni temu w ramach wypożyczenia Betis sprowadził także Williana José z Realu Sociedad, ale Brazylijczyk nie będzie dostępny na dzisiejszy mecz.
Manuel Pellegrini, trener Verdiblancos, jest starym znajomym kibiców Królewskich. W sezonie, w którym sprowadzono Cristiano Ronaldo, Karima Benzemę czy Kákę to on trenował Los Blancos, ale wytrzymał na stanowisku jedynie rok. Real Madryt zakończył tamte rozgrywki bez trofeów, a Chilijczyk w mediach i tak był zadowolony z postawy swojego zespołu. Pellegrini później pracował chociażby w Máladze czy Manchesterze City. Spędził też trochę czasu w Chinach i wrócił do Anglii, gdzie objął West Ham. W Londynie jednak również spędził tylko rok i po pewnym okresie bezrobocia otrzymał szansę prowadzenia Realu Betis. Trzeba powiedzieć, że w pierwszym sezonie, choć nieco burzliwym, udało mu się jak najbardziej osiągnąć cel, awansując do europejskich pucharów. Należy również pamiętać, że Betis, przed Pellegrinim, długo nie miał trenera z takiej półki, z takim CV, toteż z pewnością była to pozytywna wiadomość dla kibiców Verdiblancos.
Nowy sezon jednak Andaluzyjczycy zaczęli podobnie do poprzedniego. Dwa zremisowane mecze, oba z dużo niżej notowanymi rywalami, bo takimi są Mallorca i Cádiz, a dziś przychodzi czas na starcie z Realem Madryt. Z pewnością początek sezonu to zawód dla kibiców, ale być może, podobnie jak w poprzednim, i tym razem Manuel Pellegrini będzie w stanie wyciągnąć ich na prostą, bo cel jest taki sam – europejskie puchary. Na Ligę Mistrzów Betis cały czas jest raczej za słaby, ale kibice z pewnością by docenili, gdyby ich ulubieńcy byli w stanie tym razem spokojnie zapewnić sobie udział w pucharach, zamiast serwować im nerwówki do samego końca.
Na dzisiejsze spotkanie Pellegrini odzyskał kilku zawodników, jak Bartra czy Camarasa, a szansę na debiut najpewniej otrzyma wspomniany już Pezzella. Poza tym w kadrze nie ma większych niespodzianek i można spodziewać się, przynajmniej na papierze, bardzo mocnego zestawienia Realu Betis. Kadrę, którą powołał Chilijczyk na to spotkanie, możecie zobaczyć tutaj, natomiast przewidywane składy znajdują się tutaj.
Z pewnością zdajecie sobie sprawę z tego, że Joaquín jest najstarszym piłkarzem w Primera División. Hiszpan ma aż 40 lat i choć najpewniej jest to jego ostatni sezon w Betisie, nadal jest dość ważną postacią nie tylko w szatni, ale i na boisku. Dwa dni temu natomiast obchodził 20-lecie swojego debiutu w barwach Betisu w Primera División, bo dokładnie 26 sierpnia 2001 roku rozegrał 90 minut w przegranym 2:3 meczu z Deportivo La Coruña. Oby dziś jednak nie miał zbyt wielu powodów do zadowolenia.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze