Na czym polega trening z maską wysokogórską?
Na zdjęciach opublikowanych po jednym z ostatnich treningów uwagę wszystkich zwróciły tajemnicze maski, które bynajmniej nie mają na celu zapobiegać zarazie. Dziennikarze ABC postanowili wyjaśnić, o co w tym wszystkim chodzi.
Fot. własne
Maska hipoksyczna (wysokogórska) wygląda dziwnie, jest niewygodna, uciska i daje uczucie dyskomfortu. Nie to jest w niej jednak najstraszniejsze. Najgorsze dla użytkownika jest jej faktyczne zastosowania. Maski tego typu mają zawór z trzema opcjami położenia, które regulują stopień przepływu tlenu przez usta i nos. Sportowiec biega, podczas gdy tlenu jest coraz mniej. W trakcie tego typu treningu robione są przerwy o konkretnej długości, które z czasem jednak są niemal niezauważalne. Redukcja tlenu stanowi symulację trudnych górskich warunków, doprowadzających sportowca do granicy możliwości fizycznych. Maski wykonane są z neoprenu, który łatwo dostosowuje się do kształtu głowy. Ponadto wchłania pot i łatwo się go pierze. Zapięcie maski z tyłu głowy jest bardzo proste.
Wszyscy dostępni piłkarze wzięli udział w tym decydującym dla Pintusa sprawdzianie. Włoch stosował podobne praktyki już wcześniej. Zidane natomiast w czasie swojego drugiego etapu je odrzucił. José Luis San Martín, który pracował w Realu Madryt jako trener przygotowania fizycznego przez cztery dekady, z czego osiem lat w pierwszej drużynie, tłumaczy fenomen opisywanego ustrojstwa.
– Pintus to najlepszy trener przygotowania fizycznego na świecie, numer jeden. Bardzo dobrze wie, co robi. Maska wysokogórska posiada regulację przepływu powietrza, dzięki czemu można dokonać testu rytmu serca, pulsu czy największej wydolności aerobowej każdego zawodnika. Wszelkie uzyskane dane są zestawiane ze wzrostem i wagą gracza, by określić jego rzeczywistą wytrzymałość. W ten sposób można ustalić odpowiedni plan treningowy. Można ocenić, czy ktoś potrzebuje przebiec codziennie cztery kilometry, by poprawić wytrzymałość czy też jest z nim na tyle dobrze, by przeszedł od razu do testów siłowych i szybkościowych, które również każdego czekają – tłumaczy San Martín.
– Jeśli Bale mierzy 190 centymetrów i waży przy tym 80 kilogramów, jego wynik nie będzie taki sam, jak drobniejszej postury Lucasa. Jeśli jednak, dajmy na to, u Carvajala serce bije 180 razy na minutę, a u Lucasa 165, w tej sytuacji Dani potrzebowałby dodatkowych treningów wytrzymałościowych. Lucas natomiast mógłby już przejść do testów siłowych. Każdy test daje obraz stanu fizycznego piłkarza. Pintus musi jak najszybciej poznać wszystkie dane, na podstawie czego potem będzie mógł opracować indywidualne plany zajęć oraz dietę – kontynuuje.
Cały ten schemat organizacyjny ma określony cel. Głównym wyzwaniem Pintusa jest niedopuszczenie do kolejnej plagi kontuzji. Urazów na pewno wciąż będzie sporo, częstotliwość grania nie pozwoli tego uniknąć. Zmniejszenie częstotliwości problemów zdrowotnych jest już jednak jak najbardziej możliwe. San Martín nie jest w stanie powiedzieć na ten moment, czy maski będą dalej używane w trakcie przedsezonowych przygotowań. Wszystko zależeć będzie od tego, jak będzie szła praca. Były spec od przygotowania fizycznego odniósł się również do niektórych przypadków indywidualnie. Jego zdaniem zwłaszcza Rodrygo powinien nabrać masy mięśniowej, jeśli chce być piłkarzem z topu. Brazylijczyk nieustannie jednak nad tym pracuje.
Pintus szczegółowo przygotowuje poranne i popołudniowe sesje treningowe, by jak najszybciej osiągnąć określone parametry. Jako jedyny na pełnych obrotach nie trenuje tylko Ferland Mendy, choć dziś na murawie zabrakło też Luki Jovicia.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze