Camavinga na wyciągnięcie ręki

W świecie futbolu kilka miesięcy to wieczność. Jeśli ktoś się nie zgadza z tą tezą, to niech zapyta o zdanie Eduardo Camavingę, jego agenta, Jonathana Barnetta, czy Rennes, które nie tak dawno liczyło na to, że zarobi na młodym pomocniku około 70 milionów euro. To były jednak inne czasy – pięć miesięcy wystarczyło, aby obrócić całą sytuację o 180 stopni.

Niecałe pół roku temu do gry o względy 18-letniej francuskiej perełki włączało się PSG, które miało stoczyć na tym polu prawdziwy bój z Realem Madryt. Jednak powołując się na francuskie media, paryżanie w żadnym momencie nie złożyli za Camavingę jakiejkolwiek formalnej oferty. I wydaje się, że podobne nastawienie w tym temacie mają Królewscy, którzy co prawda utrzymują kontakt z agentem zawodnika, ale niechętnie zapatrują się na to, aby wykładać na stół większe pieniądze.

W poprzednim sezonie Camavinga miał okazję zadebiutować w pierwszej reprezentacji Francji, w barwach której zdołał nawet zanotować swoje premierowe trafienie. Natomiast na szczeblu klubowym po raz pierwszy w karierze zagrał w Lidze Mistrzów. Jednak wraz z upływem kolejnych miesięcy efekt młodego pomocnika coraz bardziej tracił na sile. Niezbyt udana w wykonaniu Rennes faza grupowa w najważniejszych europejskich rozgrywkach i brak powołania od Didiera Deschampsa na EURO 2020 tylko potwierdziły to, że przed 18-latkiem jeszcze długa droga do przebycia.

Sam Camavinga ma świadomość tego, że niełatwo będzie mu opuścić Rennes już tego lata. Dlatego też poinformował już klub, że nie zamierza przedłużać swojego obecnego kontraktu, który obowiązuje do czerwca 2022 roku. Tym sposobem chce zmusić swojego pracodawcę do tego, aby zdecydowanie obniżył swoje oczekiwania finansowe względem ewentualnego transferu. I jeśli jeszcze na początku roku mówiło się o kwocie rzędu 70 milionów euro, tak teraz Manchester United byłby skłonny wyłożył za francuskiego pomocnika 25 milionów euro. Z kolei Real Madryt i PSG wciąż pozostają na uboczu.