Wszystkiego najlepszego, Carlo!
Dziś swoje 62. urodziny obchodzi Carlo Ancelotti. Z tej okazji życzymy mu wszystkiego najlepszego oraz sukcesów w klubie, który śmiało może uważać za swój dom.
Fot. własne
Carlo Ancelotti to człowiek, którego naprawdę trudno nie lubić. Charakterystycznie uniesiona brew, serdeczność i klasa porównywalna chyba jedynie z tą, jaką prezentuje na co dzień Don Emilio Butragueño czynią z Włocha postać zdolną oswoić nawet polujących nieustannie na padlinę hiszpańskich dziennikarzy. Najlepszym dowodem na to, jak miłe odczucia budził u niemal wszystkich Ancelotti, były reakcje po jego zwolnieniu. Zamiast wiwatów towarzyszących publicznej egzekucji ludzie szczerze go żałowali. Tym bardziej że wieść gminna niosła, że jego następcą ma zostać uchodzący za raczej gburowatego Rafa Benítez.
Pobyt Carletto w Realu Madryt w pierwszej kolejności kojarzyć nam się musi ze zdobyciem dziesiątego Pucharu Europy. Madridismo nigdy nie zapomni Ancelottiemu, że to właśnie za jego kadencji na stołku trenerskim Królewscy po 12 latach pełnego bólu oczekiwania wreszcie wrócili na sam szczyt europejskiego futbolu. Bardzo długo musieliśmy znosić kompromitacje w 1/8, a następnie wypadanie za burtę na ostatnich metrach dzielących nas od brzegu za czasów Mourinho. Aż wreszcie pod rządami Carlo sięgnęliśmy po upragnioną La Décimę. Nawet jeśli kolejny sezon zakończyliśmy z pustymi rękami, raczej wielu zgodzi się ze stwierdzeniem, że w Lizbonie Ancelotti położył kamień węgielny pod najbardziej triumfalną erę Realu Madryt w XXI wieku. Sukces w stolicy Portugalii wyznaczył nam drogę, którą dumnie kroczyć mógł potem asystent Carletto, Zinédine Zidane.
Jego powrót do stolicy Hiszpanii tego lata niewątpliwie trzeba uznać za spore zaskoczenie. Nazwisko Włocha po rezygnacji Zidane'a w mediach nie pojawiało się praktycznie wcale. Gdy patrzono w stronę szkoleniowców pochodzących w Półwyspu Apenińskiego, z początku nikt nawet kątem oka nie spoglądał w stronę Carletto. Bogiem a prawdą nie mogło to dziwić aż tak bardzo, ponieważ Ancelotti z pewnością nie był pierwszym wyborem. Koniec końców Florentino postawił na kogoś, kto zna już klub i odnosił w nim sukcesy. Na wybór Carlo można patrzeć rzecz jasna w różny sposób, ale na pewno nie można stwierdzić, że był on pozbawiony logicznych podstaw.
*
Choć wiem, że to trochę ryzykowne i zaraz być może ponownie zostanę skierowany przez niektórych do lekarza (ten jednak powiedział, że normalne jest posiadanie swojego zdania, chyba że przekonujesz kogoś, iż 2+2=3), pozwolę sobie na parę krótkich słów własnych spostrzeżeń i refleksji na temat Carletto.
Oczywiste jest, że nie sposób wejść dwa razy do tej samej rzeki. Nic jednak nie poradzę na to, że powrót akurat Ancelottiego budzi we mnie szczególne odczucia. Na sentymenty nieraz nie ma rady. W końcu to jego Real miałem okazję oglądać przez cały sezon z wysokości trybun. Dokładnie przypomniałem też sobie, gdy jedyny raz w życiu miałem okazję zobaczyć na żywo Florentino i jak wściekły na niego byłem, bo akurat zwalniał w tamtej chwili Ancelottiego. Po oficjalnym ogłoszeniu powrotu Carletto fajnie było sobie chociaż na chwilę wrócić myślami do tych zamierzchłych już czasów i przy okazji znaleźć wreszcie jakiś powód, by w niezbyt odległej przyszłości choć na chwilę wybrać się w te strony ponownie.
Pozostawiając już ckliwości z boku, Ancelotti kojarzy mi się również z tym, że to ostatni ładnie grający Real Madryt. Przez siedem lat futbol na pewno się zmienił. Zmienili się też w znacznej mierze piłkarze. Tak czy inaczej, nic nie poradzę na to, że po zwolnieniu Włocha trudno było mi znaleźć serię kilku meczów z rzędu, które faktycznie oglądałbym z nieskrywaną przyjemnością. Możecie mnie wieszać, ale kiedy przypominam sobie sezony bez trofeów Ancelottiego i Zidane'a, to odnoszę wrażenie, że pod względem jakości prezentowanej na boisku dzielą je lata świetlne.
Dlatego tym bardziej jestem ciekaw, jak ten Real Carletto będzie grał teraz. Ciekaw jestem odpowiedzi na pytanie, w jakim stopniu to piłka jest już inna, a w jakim o estetyce gry decyduje osoba samego szkoleniowca. Ancelotti dostanie bardzo zbliżoną kadrę do tej, którą miał pod sobą Zizou, więc niewykluczone, że odpowiedzi te okażą się dość konkretne. Nie mam zielonego pojęcia, czy ten drugi etap przyniesie Realowi i Carlo chwałę. Wiem jednak tyle, że Ancelotti budzi u mnie na tyle dużą sympatię, by życzyć mu tego bardziej niż jakiemukolwiek innemu trenerowi. Tym bardziej że to przecież nie tylko dobry wujek zajadający się tortellini, lecz także świetny fachowiec.
Wszystkiego najlepszego, Carletto!
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze