„Ancelotti wie, co go czeka”
Carlos Carpio, zastępca redaktora naczelnego dziennika MARCA, w najnowszym artykule na blogu La Tribuna y Los Tribuneros pisze o zatrudnieniu Carlo Ancelottiego i przebudowie Realu Madryt.
Fot. Getty Images
Decyzja Realu Madryt o wyborze Ancelottiego na miejsce takiej legendy jak Zidane podoba mi się z dwóch powodów: ponieważ wydaje mi się to spójne z tym, czego chce Real Madryt, i dlatego, że lubię Ancelottiego. A czego chcą w Realu? Cóż, ruszyć z przebudową kadry, co nie jest tym samym, co sprowadzenie trenera, by przebudował kadrę. Carlo wie, co go czeka: trenować zawodników, których dostanie, nadać większy priorytet młodym, by przestali pełnić marginalne role i nie stwarzać problemów. Ponieważ rzadkie sięganie po młodych stało się problemem między francuskim trenerem i klubem w trakcie tego sezonu. Problemem, który się zakorzenił i zgnił poprzez cierpkie i brzydkie pożegnanie, niegodne takiego klubu jak Real Madryt i takiej legendy jak Zidane, ale niestety powszechne w zarządzaniu Florentino Péreza.
Aby uniknąć powtórki tego konfliktu, Carlo dostanie zadanie skrojone na miarę możliwości aktualnej sytuacji ekonomicznej. W planach klubu nie ma miejsca na weteranów, których gra odbiera od poziomu elity, jak Bale, Isco czy Marcelo, jednak inna sprawa to to, czy mogą rozwiązać ich kontrakty, ponieważ w przypadku całej trójki wiąże się to z wydatkiem około 65 milionów euro. Tak więc odejdzie ten, kto będzie miał w interesie odejść, by grać. Klub nie liczy też na Sergio Ramosa, którego sytuacja jest coraz bardziej błotnista i trener nie będzie w nią wchodził. A jeśli Varane nie chce przedłużyć kontraktu, to spróbują go sprzedać. Z młodych nie liczą już ani na Mariano, ani na Jovicia, ani na Mayorala, ani na Vallejo, jednak wierzą, że z ich sprzedaży uda się zgarnąć całkiem niezłą kwotę. Do tej listy może dołączyć też Ceballos. W sprawach mniej transcendentnych głos należeć będzie do Ancelottiego i to on będzie podejmować decyzje, ale główne linie zostały już narzucone przez dyrekcję sportową. Linia strategiczna to sprawa klubu, a skład sprawą Ancelottiego, tym bardziej w dobie pandemii, gdzie wszystkie decyzje mają swoje znaczące ekonomiczne pochodne.
Ødegaard wraca i robi to, by być ważną częścią zespołu, a nie powtórzyć niestałość z tego sezonu. Nie chodzi o to, by Modrić i Kroos zniknęli ze składu, ani trochę, ale w klubie chcą impulsu, który przyszedłby od młodych ludzi, takich jak Norweg, Valverde czy Militão. Ludzi młodych, którzy byli niezauważani, dopóki nie stali się ostatnią deską ratunku. W Realu Madryt chcą ocenić prawdziwą wartość zawodników, na których postawiono kilka lat temu i jeśli któryś nie będzie prezentował odpowiedniego poziomu, to będzie musiał odejść. Nie można jednak dopuścić, by powtórzyły się sytuacje takie, jak z Marcosem Llorente. Carletto podnosi brew, ocenia stan podwórka po sześciu latach i notuje.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze