Real Madryt w półfinale Ligi Endesa
Madrytczycy drugi raz okazali się lepsi od Kanaryjczyków i zapewnili sobie awans do półfinału. Drugie spotkanie było znacznie trudniejsze niż pierwsze dla podopiecznych Pabla Laso.
Fot. Getty Images
Koszykarze Realu Madryt wykonali plan i jako pierwsza drużyna zameldowali się w półfinale, gdzie czekają na zwycięzcę rywalizacji Valencii z Baskonią. Drugie starcie z Gran Canarią nie było takie łatwe jak pierwsze. Kanaryjczycy wyciągnęli wnioski z wysokiej porażki i zaprezentowali się znacznie lepiej. Długo utrzymywał się wynik w okolicach remisu. Dopiero druga połowa przyniosła rozstrzygnięcie, chociaż to wcale nie było przekonujące zwycięstwo. Teraz podopieczni Pabla Laso będą mogli chwilę odpocząć przed półfinałami.
Od samego początku było widać, że dzisiejsze spotkanie będzie się różnić od pierwszego starcia. Gran Canaria grała znacznie bardziej uważnie, nie pozwalając Realowi Madryt na łatwe zdobywanie punktów. Na parkiecie był Carroll, więc w pierwszej części Blancos postawili na rzuty za trzy punkty. Kanaryjczycy wybrali inną taktykę. Rzuty z dystansu zupełnie im nie wychodziły, więc przenieśli się bliżej kosza, co pozwalało im na utrzymywanie się w grze. Różnica po 10 minuta była minimalna, nieznacznie na korzyść Realu Madryt (15:16).
W drugiej kwarcie gra trochę się zmieniła, ale ciągle spotkanie było wyrównane. Dobrze z dystansu rzucał Garuba, a Poirier z Taveresem dbali o zbieranie piłek. Gran Canaria potrafiła na to odpowiedzieć. Kanaryjczycy zaczęli trafiać za trzy punkty, a do tego grali bardzo uważnie, niemal nie notując strat. Madrytczycy starali się odskoczyć, ale to im się nie udało. W połowie spotkania ciągle różnica w wyniku była niewielka (35:37).
Po zmianie stron Real Madryt wysunął się na kilkupunktowe prowadzenie i utrzymywał je przez całą trzecią kwartę. Królewscy za sprawą Tavaresa oraz Tyusa wygrywali walkę pod tablicami, a do tego gospodarze znów zaczęli się mylić w rzutach z dystansu. W zespole madrytczyków duże ożywienie wniósł Alocén. Kanaryjczycy zaczęli mieć problemy z utrzymaniem tempa Realu Madryt, ale ciągle byli w grze przed ostatnią kwartą (51:58).
Czwarta część spotkania to przede wszystkim popisowa gra Rudy’ego, który liderował ofensywie madrytczyków. Przewaga gości sięgnęła nawet 12 punktów, lecz Gran Canaria nie zamierzała tak łatwo złożyć broni. Costello ze Slaughterem zadbali o to, by emocje w tym spotkaniu utrzymywały się jak najdłużej. Jeszcze błąd Tyusa na minutę przed końcem dawał gospodarzom ostatnie nadzieje. Real Madryt jednak jest zbyt doświadczoną drużyną, by w takim momencie wypuścić z rąk prowadzenie. Efektowny blok Poirier przypieczętował zwycięstwo Królewskich i awans do półfinału.
75 – Gran Canaria (15+20+16+24): Okoye (8), Albicy (2), Slaughter (22), Diop (8), Costello (11), Balcerowski (9), Dimša (0), López (0), Shurna (13), Beirán (2).
81 – Real Madryt (16+21+21+23): Tyus (6), Alocén (9), Carroll (14), Tavares (0), Taylor (11), Causeur (2), Rudy (15), Garuba (8), Poirier (6), Llull (10).
Ćwierćfinały | ||
Real Madryt (1) | 2-0 1. 103:79 2. 81:75 |
Gran Canaria (8) |
Barcelona (2) | 1-0 1. 84:74 |
Joventut (7) |
Tenerife (3) | 1-0 1. 86:78 |
San Pablo Burgos (6) |
Valencia (4) |
1-1 |
Baskonia (5) |
Półfinały | ||
Real Madryt | 0-0 | Valencia/Baskonia |
Barcelona/Joventut | 0-0 | Tenerife/San Pablo Burgos |
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze