Advertisement
Menu
/ L’Équipe

Benzema: Zidane nie odejdzie, zobaczysz

Karim Benzema udzielił wywiadu L’Équipe. Przedstawiamy pełne tłumaczenie tej rozmowy z zawodnikiem Realu Madryt.

Foto: Benzema: Zidane nie odejdzie, zobaczysz
Fot. L’Équipe

Tydzień temu we Francji po raz pierwszy od 1,5 roku nie rozmawialiśmy o koronawirusie.
I to jest świetna wiadomość! [śmiech] Zabawne jest to, że usłyszałem to już kilka razy. Faktycznie wtorek był wyjątkowym dniem. Dniem nadziei. Pokazał, że wszyscy czekali na mój powrót, wszystkie generacji. A ja byłem bardzo, bardzo szczęśliwy. To był czas świętowania w domu.

Jak przeżywałeś ogłoszenie powołań?
Byłem w domu w Madrycie, ale od rana dostawałem mnóstwo wiadomości. Wszyscy czekali na 20:20. [śmiech] Plotka rosła i zaczęła być tematem dnia. Ja czekałem jak wszyscy, siedziałem przed telewizorem, a telefonicznie połączony byłem z całą rodziną na czele z mamą i tatą.

I pojawiło się twoje nazwisko.
Nie będę kłamać, wszystko przeszło bardzo szybko. To było odczucie szczęścia i dumy. Bardzo szybko przypomniałem sobie o tych wszystkich momentach, w których się nie poddałem. To był mały szok, bo minęło dużo czasu! W głębi czułem jednak ogromną radość. Uścisnąłem córkę i od razu zaczęły się telefony.

Ale spodziewałeś się powołania...
Nie powiem ani tak, ani nie. Miałem nadzieję, tak. Zawsze ją miałem, bo nigdy się nie poddałem. Zawsze byłem gotowy. To była lista na wielki turniej, więc oglądałem ogłoszenie bardzo uważnie, szczególnie przy takim sezonie w Realu Madryt [śmiech].

Nadzieja była mimo wszystko oparta głównie na tym, że w końcu porozmawialiście z selekcjonerem.
On sam to wytłumaczył: porozmawialiśmy, to jest jasne. Rozmawialiśmy długo i wiele sobie powiedzieliśmy. Powiedzieliśmy sobie rzeczy, jakie powinniśmy byli sobie powiedzieć od długiego czasu. To były dobre tłumaczenia, padły poważne słowa. Dzisiaj jestem ponownie w reprezentacji, więc rozmowa poszła dobrze...

To były tłumaczenia telefoniczne?
Nie, twarzą w twarz. Spotkaliśmy się. To był naprawdę spokojny moment. Nie widzieliśmy się od mojego ostatniego powołania w 2015 roku... Rozmowa i wymiana zdań przydała nam się. Zobaczyliśmy, że mieliśmy sobie wiele do powiedzenia. Ja zawsze miałem z nim dobre stosunki, a po 3 minutach wszystko wróciło do normalności. Mimo wszystko to było 5 lat od ostatniego spotkania.

Powiedział ci na spotkaniu, że zabierze cię na EURO?
W żadnym momencie. Nigdy. Rozmawialiśmy o wielu rzeczach. To była długa dyskusja między mężczyznami, która pozostanie między nami. Powiedzieliśmy sobie wiele, wiele rzeczy. Nie rozmawialiśmy tylko o futbolu, ale o wszystkim: o życiu, o rodzinie... W żadnym momencie nie powiedział mi jednak: „Będziesz na EURO”. Powiedział mi jedynie potem, że to był wielki krok, jaki stawiamy razem i że rozmowa była pozytywna. Ja sam sobie powiedziałem, że muszę dalej pracować bez poddawania się i że muszę stawiać sobie coraz wyższe cele. A na końcu zobaczymy, co się wydarzy.

Wcześniej grałeś z numerem 10, teraz wystąpisz z numerem 19. To dowód, że wracasz do zespołu z pokorą?
Pokorę trzeba mieć zawsze - z koszulką czy bez niej, jesteś młodszy czy starszy, jesteś wielkim graczem czy mniejszym - zawsze! Ona jest częścią mnie. Tak, miałem wcześniej ten numer, ale przyszli inni piłkarze i go dostali. Nie miałem chęci, by wrócić i stwierdzić: „Oddajcie mi numer”. Absolutnie nie. Mnie to nie interesuje. Biorę, co jest. A „19” to numer, z jakim zaczynałem w Lyonie. Poza tym to 10+9. Mam więc razem dwa numery, które lubię! [śmiech] Szczerze, jestem tak szczęśliwy z powrotu do reprezentacji, że numer na koszulce jest dla mnie absolutnie niczym.

Jak przeżyłeś te prawie 6 lat braku powołań?
Było ciężko, szczególnie na początku. Szybko jednak powiedziałem sobie, że to przeszkoda na drodze w mojej karierze. Było jednak trudno, bo na każdej przerwie na kadry wyjeżdżało u nas 25 z 26 zawodników. Ja trenowałem z rezerwami i juniorami. Nie mogłem się jednak poddać. Nie chciałem dopuścić tej myśli do głowy. Wiedziałem, że to da efekt. Zawsze tak myślę. W tamtych chwilach stałem się mocniejszy mentalnie i fizycznie. Zacząłem robić więcej niż inni.

Przez cały ten czas pozostawiłeś na portalach społecznościowych opis, że jesteś „piłkarzem reprezentacji Francji”...
Ale dlaczego miałem go usuwać? Brak powołań nie oznaczał, że nie byłem już graczem reprezentacji Francji. Cały czas uważałem siebie za Blue, bo mogłem zostać powołany. Nie miałem zamiaru w żadnym wypadku kończyć kariery reprezentacyjnej! Wiedziałem, że na boisku ciągle mogę coś dodać. Dlatego dla mnie poddanie się było niemożliwe.

Czy ktoś z twojej rodziny mimo wszystko się poddał?
Oczywiście. Jednak ja zawsze zachowywałem nadzieję. Wiele się nauczyłem przez te lata. Było trudno, ale zawsze miałem cel, nawet jakiś malutki. Pozostałem fanem kadry na wielkich turniejach, bo za bardzo kocham futbol i ciągle czułem się częścią reprezentacji. Byłem smutny z jej powodu w 2016 roku i szczęśliwy, a nawet dumny po wygranej w 2018 roku. Nawet jeśli mnie tam nie było.

Ludzie byli szczęśliwi, jak gdyby to było twoje pierwsze powołanie.
Jest trochę inaczej. Ja jestem szczególnie dumny z tego, że nigdy nie odpuściłem, a pracowałem nawet ciężej, gdy mówili mi: „Przestań, to jest dla ciebie martwy temat, uspokój się już...”. Ale nie, musiałem iść dalej! I może jakiegoś dnia... [śmiech] Pierwszy mecz z Walią [sparing 2 czerwca] będzie dla mnie dziwny, a założenie koszulki i wysłuchanie hymnu będzie czymś szczególnym... Ale mam doświadczenie, poradzę sobie z tym. To będzie przede wszystkim radość. Nie mogę się doczekać, by pokazać, co mogę robić na boisku. A przy tej ekipie, jaką mają...

Jaką masz ty! Ty też jesteś już jej częścią.
[śmiech] Tak, drużynę, którą mamy my. To prawda, że w niej jestem. Jest w niej bardzo wysoki poziom. Gra się bardzo szybko i technicznie. Będę musiał zintegrować się z tymi wszystkimi talentami.

Uważasz, że w środę zostaniesz dobrze przyjęty w ośrodku w Clairefontaine?
Tak myślę. [śmiech] Mam szansę na grę z Raphaëlem Varane'em w Realu i powiedział mi, że wszyscy na mnie czekali i że wszyscy cieszą się z mojego powrotu. Nie mam obaw co do integracji. Jestem pewny, że wszystko pójdzie bardzo dobrze.

Nawet z Giroudem?
Oczywiście. Widziałem się z Olivem przy okazji starcia z Chelsea. Porozmawialiśmy w ciszy. Pogratulował mi gola. Nastawienie było dobre, rozmowa poszła genialnie. A zresztą już z nim grałem, teraz będzie tak samo jak wtedy.

Jakie będzie twoje miejsce na boisku?
Mocno śledziłem Les Bleus i widziałem ich wszystkie mecze. Dobrze więc wiem, jak gra reprezentacja i uważam, że to będzie bardzo łatwe. Będę starać się robić to, co robię w Realu: zagrać, gdy trzeba grać i ruszać się, gdy trzeba się ruszać. Rozgrywać, przyśpieszyć, ruszyć się, zagrać na jeden kontakt... Czego będzie trzeba, to zrobię.

Tylko tym razem to nie będą Vinícius i Mariano, a Griezmann i Mbappé...
Jest inaczej, to nie są ci sami zawodnicy, ale ja dostosowuję się do wszystkich. W futbolu chodzi o dostosowanie się. Trzeba analizować charakterystykę każdego zawodnika i dostosować się. Mbappé ma inną rolę od Griezmanna, który ma inną rolę od Girouda, który ma inną rolę od Dembélé czy Comana... Wszyscy jesteśmy inni, to jest to bogactwo. Patrzę na futbol jako na całość. Wszystko analizuję i na murawie próbuję dostosować się do sytuacji oraz wymyślać rzeczy.

Griezmann i Mbappé trzymali pochodnię tej ekipy przed twoim powrotem. Nie boisz się, że ich przyćmisz?
[chwila ciszy] Ja nie wchodzę do reprezentacji, by kogoś przyćmić czy zająć czyjeś miejsce. Nie. Oni już wygrali tytuł! Wiedzą, o co chodzi. Ja tylko wnoszę to, co potrafię. Przychodzę z moimi umiejętnościami, po prostu. Wiem, co mogę dać ekipie.

I jakie będzie twoje miejsce? Odwiecznego lidera czy nowicjusza?
Nie zmieni się względem tego w Realu Madryt, gdzie jestem liderem sportowym na boisku. Jeśli będę musiał posłuchać, porozmawiać, dać radę czy pomóc z celem wsparcia drużyny, zrobię to. Jak robię to w Realu. Mam doświadczenie. Niczym się tu nie martwię. Nie wiem, czy możemy stwierdzić, iż będę liderem, nowicjuszem czy nowym liderem. [śmiech] Nazywajcie to, jak chcecie. Ja przychodzę z zamysłem dawania Les Bleus tego, co robię w Madrycie.

Martwisz się tym, że jeśli Francja rozegra słabe EURO, będzie to wina Benzemy?
Nie, nie myślę o tym. Absolutnie nie mam takiego nastawienia. Nie mogę wyobrażać sobie żadnego scenariusza, bo to nie ma sensu. Popatrz, jaki mamy zespół! Wicemistrz Europy i mistrz świata! Dlaczego mamy rozmawiać o potencjalnej porażce? To nie ma sensu. Jedziemy tam z wiarą w siebie, by pokazać, że jesteśmy mistrzami świata. A ja jadę na reprezentację, by czerpać radość z gry i wygrywać. Koniec, kropka.

Celem jest zdobycie mistrzostwa Europy?
Tak, bo chcę wygrać trofeum z reprezentacją Francji. Przy tym każdy może mówić: „Marzeniem jest wygranie EURO z Francją”. Jednak pytanie brzmi: jak je wygrać? I odpowiadam, że z kadrą, jaką mamy, możemy wygrać. Jeśli będziemy skupieni i zagramy dobrze... Ekipa Francji ma ciągłość, a ja jestem szczęśliwy, że mogę dodać jej trochę siły, której już ma dużo.

Czym różni się Benzema z 2015 roku od tego z 2021 roku?
Po prostu nie mam tego samego ciała. Fizycznie nie jestem taki sam. Pod tym względem można powiedzieć, że dzisiaj jestem jednym z atletów. Dobrze jem, dobrze śpię i pracuję dużo więcej niż wcześniej. Wiem też, co robić, by szybciej się regenerować i tak się nie męczyć. Jestem więc mocniejszy i skaczę wyżej do główek. Jestem dzisiaj prawdziwym profesjonalistą i wprowadziłem wszystko, by móc grać jak najdłużej.

Wydaje się, jakbyś ciągle się poprawiał, a masz 33 lata.
Bo dużo pracuję! Ciężko pracuję. Robię dużo cardio, nigdy nie przestaję biegać. Nawet w dniach wolnych trenuję. A na końcu to lubię. Wcześniej za bardzo mi się to nie podobało. Na przykład, gdy czułem jakiś ból, odpoczywałem. Dzisiaj nawet z bólem idę dalej i on przemija. Naprawdę cieszy mnie ta praca.

Od kiedy zacząłeś grać w Lyonie, marzyłeś o Złotej Piłce. Dalej masz to marzenie?
Oczywiście. Złota Piłka to nagroda, która premiuje pracę od czasów dzieciństwa. To jakby takie spełnienie.

A jeśli miałbyś wybrać między EURO a Złotą Piłką?
Cóż, EURO. I Złota Piłka. [śmiech] Jedno idzie w parze z drugim.

W reprezentacji marzy o niej także Mbappé.
Nie tylko on! Wszyscy o niej marzą, każdy zawodnik. Nie czuję, że rywalizuję z innym graczem. Na pierwszym miejscu myślę kolektywnie i o tym, co zrobić, by moja drużyna wygrała. A jeśli to robisz, to nagrody indywidualne przychodzą w naturalny sposób.

Jak przeżyłeś ten sezon bez tytułu w Realu Madryt, gdzie często brałeś na siebie ten słaby zespół?
Nie zgadzam się z tą oceną drużyny. Bo spójrz: mieliśmy 60 kontuzji! W żadnym momencie Real Madryt nie mógł grać swoją podstawową jedenastką. Wszyscy mieli koronawirusa, nawet Zizou... To był trudny sezon. Jednak pomimo tego doszliśmy do półfinałów Ligi Mistrzów i mieliśmy dobrą serię w lidze, gdzie walczyliśmy o mistrzostwo do ostatniej kolejki. Mogliśmy wygrać wszystko, a wszystko przegraliśmy, taki jest futbol. Ja jestem rozczarowany, ale jestem też szczęśliwy, że mogę pojechać na EURO, bo ciągle mam nadzieję na wygranie w tym sezonie jakiegoś trofeum.

Jakie miał dla ciebie znaczenie Zidane w tych latach przy braku powołań do reprezentacji?
Zizou wobec mnie zawsze był szczery. Był mi bliski, ale także bardzo szczery. Gdy gram dobrze, chwali mnie, ale gdy nie gram dobrze, mówi mi o tym! Zawsze, na treningu czy w meczu, mówi mi wszystko wprost i niczego nie owija. Dlatego bardzo go szanuję, bo zawsze był wobec mnie bardzo bezpośredni. Na boisku obdarza mnie ogromnym zaufaniem. To mój trener, ale jest dla mnie też jak starszy brat. Zawsze mnie wspierał, grałem dobrze czy źle. On zawsze w każdym sezonie sprawiał, że stale się poprawiałem.

Jego przyszłość w Realu Madryt nie jest jasna. Martwi cię to?
Na razie jest trenerem Realu Madryt, nie? Ja nie widzę jego odejścia. Nie odejdzie, zobaczysz. A jak odejdzie, to odejdzie... Ale na teraz nie widzę Realu bez Zidane'a.

W tym sezonie dobiłeś do 71 goli w Lidze Mistrzów. Tyle samo strzelił Raúl, legenda Realu Madryt.
W 2005 roku, gdy zdobyłem pierwszą bramkę w tych rozgrywkach w Lyonie, Raúl był jeszcze pierwszy w tej klasyfikacji i powiedziałem bliskim, że go dogonię. Wtedy mocno się uśmiali [śmiech]. Liga Mistrzów zawsze była dla mnie wyjątkowa i specjalna. Nawet zanim w niej zagrałem, to zawsze oglądałem ją w telewizji. Jest w niej coś magicznego. Jednak ja nie gram w tych rozgrywkach dla goli! Gram za każdym razem, by je wygrać. Miałem to szczęście cztery razy. Nie gonię jednak za bramkami. Jednak co ciekawe, najlepsze w tej liczbie jest to, że nie wykonywałem w Lidze Mistrzów ani jednego karnego.

Czy wciąż śledzisz poczynania Lyonu?
Oczywiście. Oglądam ich mecze, gdy tylko mogę i gdy nie mam w tym czasie swojego spotkania. Czasami rozmawiam telefonicznie z Lacombem czy SMS-owo z prezesem Aulasem. Wciąż jest tu cała moja rodzina i wszyscy przyjaciele. Mieli dobry sezon, ale stracili za dużo punktów z małymi ekipami i w kluczowych momentach. To w tych chwilach stracili awans do Ligi Mistrzów. Szkoda mi ich, ale mam nadzieję, że wygrają Ligę Europy.

Więc na razie nie wrócisz do Lyonu?
[śmiech] Patrząc na to, gdzie gram dzisiaj i gdzie strzelam gole... Chciałbym, żeby moje osiągnięcia w Lyonie zapisały się na zawsze. Na teraz co do powrotu, nie. Na razie nie. Gram dla Realu Madryt, a to coś innego.

W środę stawisz się w Clairefontaine. Ten jeden raz chyba cieszysz się, że nie masz jeszcze urlopu.
Jestem szczęśliwy, bardzo szczęśliwy. Muy feliz! Powiem ci to nawet po hiszpańsku! [śmiech] Nie obchodzi mnie urlop. Futbol jest dla mnie zbyt ważny. W ogóle moje wakacje to futbol, bo nawet gdy jestem na urlopie, to gram w piłkę. Więc to będą dla mnie najlepsze wakacje [śmiech].

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!