Advertisement
Menu

Porażka bez konsekwencji

W 36. kolejce Ligi Endesa Real Madryt przegrał z Valencią. Ta porażka niewiele zmienia dla Królewskich, którzy potrzebują tylko jednego zwycięstwa, by zagwarantować sobie pierwsze miejsce w sezonie zasadniczym.

Foto: Porażka bez konsekwencji
Fot. Getty Images

Koszykarze Realu Madryt przegrali drugi mecz w sezonie zasadniczym. Dzisiaj od początku do końca prezentowali się słabiej niż Valencia i zasłużenie przegrali. Ta porażka nie jest szczególnie bolesna, ponieważ w tabeli Królewscy dalej ze spokojem prowadzą. Potrzebują jednego zwycięstwa w dwóch ostatnich meczach, żeby zagwarantować sobie pierwszą pozycję. Dziś zawodnikom przytrafiło się zbyt wiele strat i niecelnych rzutów. Jednak teraz jest czas na popełnianie błędów, nie będzie na to miejsca w play-offach, które już niedługo się rozpoczną.

Początek spotkania należał do Valencii. Mike Tobey był w tym fragmencie bezbłędny, za to Real Madryt przeplatał straty z niecelnymi rzutami. Szybko goście wyszli na dwucyfrowe prowadzenie. Bardzo dobrze funkcjonowała defensywa Valencii. W końcu Pablo Laso postanowił przerwać niemoc swojego zespołu. Poprosił o czas i starał się przywrócić drużynę na właściwą drogę. Jego słowa niewiele jednak zmieniły. Valencia dalej dobrze broniła i atakowała, dlatego po 10 minutach zasłużenie prowadziła (12:27).

Druga kwarta nie przyniosła poprawy. Nieskuteczna gra Realu Madryt sprawiła, że prowadzenie Valencii przekroczyło granicę 20 punktów. Co prawda rywale zaczęli się rozbijać o defensywę Królewskich, ale atak madrytczyków prezentował się fatalnie. Zaledwie 3 trafione rzuty za dwa punkty na 14 prób są dobrym podsumowaniem postawy ofensywy. Jedynie do Taylora oraz Poirier nie można mieć pretensji, bo akurat oni trafiali do kosza. W połowie meczu sytuacja Realu Madryt nie była najlepsza (27:43).

Po zmianie stron można było mieć nadzieję, że Królewscy w końcu wskoczą na swój poziom. Zaczęli odrabiać straty i zredukowali je o połowę. Jednak nie udało się pójść za ciosem. Znów na drodze stanęła nieskuteczność. Zbyt wiele rzutów, nawet z dobrych pozycji, nie kończyło się w koszu. Do tego trzeba też dodać starty, których było zbyt wiele. Ostatecznie zamiast gonienia rywali, na koniec kwarty Valencia jeszcze powiększyła przewagę (43:60).

W ostatniej kwarcie poprawiła się skuteczność, szczególnie rzutów z dystansu. Jednak kiedy ten aspekt stał się lepszy, zaczęły zawodzić inne. Valencia wygrywała większość pojedynków pod koszami o piłki po niecelnych rzutach. To dawało rywalom większą liczbę akcji do przeprowadzenia i w ten sposób remontada nie była możliwa. Udało się trochę zmniejszyć straty, ale zasłużone zwycięstwo odniosła Valencia.

69 – Real Madryt (12+15+16+26): Causeur (5), Tyus (3), Laprovíttola (4), Poirier (16), Thompkins (2), Rudy (0), Vukčević (6), Alocén (0), Garuba (0), Carroll (7), Llull (15), Taylor (11).

79 – Valencia (27+16+17+19): Van Rossom (9), Tobey (16), Kalinić (6), Vives (3), Williams (0), Prepelič (8), Labeyrie (10), Dubljević (8), Hermannsson (11), Sastre (8).

Statystyki | Tabela

Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!

Komentarze

Wyłącz AdBlocka, żeby brać udział w dyskusji.

Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!