Nacho: Real Madryt to moja rodzina
Nacho udzielił wywiadu RealMadridTV z okazji 10-lecia swojego debiutu w pierwszej drużynie. Przedstawiamy najważniejsze wypowiedzi wychowanka z tej rozmowy.
Fot. własne
– Nie wyobrażam sobie życia bez bycia w tym klubie. Ja i moja rodzina uważamy, że Real Madryt dał nam wszystko od czasu, gdy byliśmy malutcy. Spełnienie marzenie bycia w pierwszej drużynie zawsze było moim pragnieniem. Teraz, gdy już tu jestem, spełniam marzenie każdego dnia i w każdym meczu, jaki rozgrywam.
– Jestem wielkim kibicem futbolu i zachowuję wszystkie rzeczy, które mogą mieć dla mnie wartość w przyszłości. Mam buty z dnia debiutu, mam też piłkę podpisaną przez trenera i wszystkich zawodników. Musiałem zabrać ze sobą te rzeczy. Każdy piłkarz, gdy jest dzieckiem, marzy o debiucie w pierwszej drużynie. Tego dnia trzęsiesz się z nerwów i w głowie masz wiele myśli. Pamiętam, że 15 minut przed końcem meczu miałem skurcze w nogach i Mourinho pytał, czy chcę zmianę. Ja logicznie nie chciałem zejść. Wytrzymałem do końca i wszystko poszło dobrze, wygraliśmy, a ja rozegrałem świetny mecz.
– Real Madryt dał mi wszystko. Mówię, że to moja rodzina i nie myślę o życiu bez Realu Madryt. Klub pokazał mi wszystko: wychował mnie, wpoił wartości, nauczył wygrywać i przegrywać. To nie tylko klub piłkarski, ale rodzina. Jestem wdzięczny, że tutaj jestem i że tworzę część tej ekipy. Oby było tak przez wiele kolejnych lat.
– La Décima? Gdy widzę koszulkę z tego finału, mam w oczach radość, bo to wyjątkowy sezon. Jeśli mam wybrać jakiegoś gola Realu Madryt z tych ostatnich lat, to tego Ramosa z tej minuty, bo on odwrócił wszystko i zmienił kierunek wszystkiego, co nadeszło potem. W tamtym finale po trafieniu Sergio wszyscy ruszyliśmy z trybun świętować. Przy drugiej bramce zrobiliśmy to samo i wtedy już kazano zejść mi do szatni. Nie pozwolono mi wrócić na miejsce i skończyłem spotkanie w szatni z pracownikami i resztą sztabu.
– La Undécima? To był trudny moment, bo dzień wcześniej żona powiedziała mi, że chyba na świat przychodzi nasz Nachito. Rozmawiałem z nią i zapewniła mnie, że czuje się dobrze i że wygląda na to, że wszystko będzie w porządku także z dzieckiem. Pojechałem więc do Mediolanu, chociaż wiedziałem, że Nacho urodzi się tego dnia. To był długi dzień... Myślałem na zmianę o żonie, Nachito i finale... Rzadko płakałem w karierze, bo nie jestem z tych płaczliwych, ale gdy wygraliśmy, to się rozpadłem. Coś niesamowitego. Zawsze podkreślam, że Nachito urodził się w dniu wygranego finału.
– Pierwszy gol? Wszedłem w końcówce z Espanyolem, na 20-30 minut. Graliśmy w dziesiątkę, ale wygrywaliśmy. Arbeloa dośrodkował z lewej strony, a ja, prawy obrońca, oddałem strzał. Trafienie na Bernabéu zawsze jest wyjątkowe. Widzisz, jak ludzie się podnoszą i czujesz te wibracje całego stadionu.
– Pierwsze mistrzostwo to jeden z tytułów, który wywołał u mnie największą radość. Reprezentował dobrze wykonaną pracę przez cały rok i to długie cierpienie. Do tego wtedy czułem się ważną częścią drużyny, bo grałem praktycznie we wszystkich meczach. To było coś wyjątkowego i powtarzam to rodzinie i przyjaciołom. Darzę 33. mistrzostwo wielkim uczuciem.
– Ponad 200 meczów? Cieszyłem się z koszulki za 200 meczów, 100 meczów i 50 meczów. Pokonujesz kolejne etapy i widzisz, że dalej jesteś w Realu Madryt, gdzie chcesz być. Rozwijasz się przy tym jako gracz i człowiek. To coś pięknego, co dodaje wartości pracy, jaką wykonujesz przez kolejne lata. To motywuje cię do patrzenia przed siebie i zdobywanie kolejnych takich koszulek.
– Reprezentacja? Dla zawodnika z elity grającego w Realu Madryt występowanie w reprezentacji to maksimum. Do tego w debiucie na mundialu zdobyłem bramkę i rzadko potem czułem coś podobnego. Podnosisz tym cały kraj, bo wiesz, ile stoi za tobą osób. Odpowiedzialność wynikająca z bronienia tej koszulki to coś pięknego, a gol coś jeszcze piękniejszego.
– Gol wolejem w Pucharze Króla? Wydźwięk tego gola był ogromny. Pamiętam, że po meczu napisało do mnie mnóstwo osób. Po tylu latach wiele osób ciągle mi o nim przypomina. To było coś pięknego. Zidane powiedział mi, że przypominało to jego bramkę z finału Ligi Mistrzów, a ja odpowiedziałem, że nic podobnego! Oczywiście trudno zobaczyć takie trafienie ze strony obrońcy, ale w tamtym momencie stwierdziłem, że jestem w tym miejscu, by strzelić tego gola.
– Brat Álex? Co mam powiedzieć o moim bracie... On zawsze mówi, że jestem dla niego wzorem i odnośnikiem, ale ja mogę powiedzieć to samo o nim. Dla rodziców jedno dziecko to wielkie poświęcenie i praca, a co dopiero dwa. Do tego gdy widzisz, że obaj synowie spełniają marzenie o grze w Realu Madryt... A tak trudno jest zobaczyć dwóch braci w pierwszej drużynie. Nie tylko mam koszulkę, w której graliśmy przeciwko sobie, ale mam wszystkie jego trykoty ze wszystkich jego zespołów. Cieszę się ze zbierania koszulek wszystkich przeciwników, a co dopiero brata. W domu jego strój wisi w specjalnym miejscu.
Wyłącz AdBlocka, żeby zobaczyć pełną treść artykułu.
Reklamy są jedyną formą, jaka pozwala nam utrzymywać portal, płacić za serwery czy wykorzystywanie zdjęć, by codziennie dostarczyć Ci sporą porcję informacji o Realu Madryt. Dlatego prosimy Cię o wyłączenie AdBlocka, jeśli w pełni chcesz cieszyć się możliwościami nowej strony i korzystać z naszej pracy. Gracias!
Komentarze